sobota, 4 listopada 2017

Projekt denko: październik 2017

Witajcie :*

Dzisiaj podsumowujemy październik - zaczynamy od oczyszczenia przestrzeni, czyli projektu denko :) W ubiegłym miesiącu wszystko leciało mi z rąk, czego skutkiem jest zwiększona ilość kolorówki...





Wellness&Beauty, Olejek pod prysznic - już znacie
Facelle, płyn do higieny intymnej - pojawił się w nowym opakowaniu z pompką, które jest zdecydowanie wygodne. Właściwości - jak zawsze.
Spa, Vintage body oil, aromaterapeutyczny żel pod prysznic - był dość gęsty, przez co wydobywanie go z twardej butelki było dosyć trudne. Pachniał ciekawie, ciężko mi dokładnie opisać ten aromat - coś olejkowego, coś kakaowego... Właściwości - standardowe.
Yves Rocher, Skoncentrowany żel pod prysznic, Mango & kolenda - miał specyficzną konsystencję - gęstą, jakby "śliską", faktycznie był bardziej wydajny niż standardowy żel. Idealna opcja na wakacje. Pachniał soczystym mango, nie zawierał SLS - lubiłam go.


EVree, Pure Neroli, normalizujący tonik do twarzy - wygodny atomizer, ładny, świeży, energetyzujący zapach. Tonik jak tonik - odświeżał, a dzięki zwilżeniu skóry pozostałe produkty lepiej się wchłaniają.
Yves Rocher, Peeling roślinny do ciała z pudrem z pestek moreli - bardzo ładnie owocowo pachniał, jak dla mnie drobinek ściernych mogłoby być więcej (jak już robię peeling, to lubię konkretny).
Isana, Mademoiselle Raspberry, krem do rąk - cudowny, soczysty aromat malinowych słodyczy, umiarkowane właściwości nawilżające, krem do wielokrotnej aplikacji w ciągu dnia, do torebki.


ZSK, Lanolina - bardzo wydajny (nie udało mi się zużyć przed terminem) produkt do natłuszczania i regeneracji ust.
Yves Rocher, pomadka ochronna, mandarynka z przyprawami (nie pamiętam dokładnej polskiej nazwy tej kolekcji) - przeciętna wazelinka w sztyfcie  o ładnym zapachu.
Sylveco, odżywcza pomadka z peelingiem - doskonała pielęgnacja 2w1, nawilża, złuszcza - jeśli nosicie często matowe, wysuszające pomadki, macie usta, które łatwo pierzchną, to ją docenicie.


Yankee Candle, Delicious Guava - słodki, owocowy, soczysty zapach o umiarkowanej intensywności. Fajny na lato.
Lanaline, zestaw Tea Lightów - na sucho pachniały przyjemnie, choć delikatnie, niestety, po rozpaleniu ich nie czułam, ale też nie dziwię się, w końcu są malutkie.
Paul Mitchel, Lemon, Scented Candle - świeca o cytrusowym, świeżym aromacie. Nie do końca moje klimaty zapachowe, po rozpaleniu nie czułam jej jakoś specjalnie.


Trawy i zioła Agafii, Naturalne czarne mydło syberyjskie do ciała i włosów - baaardzo wydajny czarny żel na bazie SLES. Mocno oczyszczało, przyjemnie, ziołowo, roślinnie pachniało.
Babuszka Agafia, Maska do włosów jajeczna - nie zachwyciła mnie tak jak drożdżowa. Była bardzo lejąca, miała dość specyficzny, trudny do określenia zapach. Trochę wygładzała i ułatwiała rozczesywanie.


Fitokosmetik, Bezbarwna naturalna henna irańska - czyli tak naprawdę Cassia. Saszetka poszła do miksu z henną (staram się unikać nadbudowania czystej henny na włosach, marzy mi się jaśniejszy odcień rudego).
Mythos, Szampon do włosów normalnych - przeciętny szampon, taki w porządku. Mył, nie plątał specjalnie włosów.
Beaver, Daily moisutre conditioning spray - może trochę wpływał na łatwiejsze rozczesywanie, bez szału. Wygodny atomizer.
Ecospa, Kwas jabłkowy - stosuję do stopniowego rozjaśnienia włosów. Mieszam go z odżywką, np. z:
4 Long Lashes, odżywka wzmacniająca. Włosy były po niej gładkie.


Sensique, Bronzing Powder - pokazywałam Wam tu, a to o czymś świadczy. Lubiłam go, zdecydowanie.
Bell, Contour Kit, Blonde - niestety, udało mi się go zrzucić na podłogę, co skutkowało jego pokruszeniem w stopniu uniemożliwiającym naprawienie. Szkoda, bo był całkiem fajny. Recenzja.
Wibo, Rice powder - całkiem przyjemny, dobrze matujący puder. Denerwowało mnie opakowanie - nie miało żadnej gąbeczki, więc nie sprzyjało podróżowaniu, do tego nigdy nie umiałam wydobyć z niego właściwej ilości. Albo za dużo, albo za mało.
Maybelline, Color Tattoo, Creme de nude - świetna baza pod cienie w ciepłym odcieniu beżu. Recenzja.
Inglot, Freedom System, 330 (najprawdopodobniej) - dobry, beżowy, matowy cień. Pod sam koniec zrobił mi brzydki numer, mianowicie wypadł do szuflady, gdzie efektownie się rozwalił...

Na szczęście nic więcej nie udało mi się zepsuć :D. A jak Wam minął październik? Zużyliście coś ciekawego?

Buziaki :*


30 komentarzy:

  1. U mnie też powstało denko z kilku zużytych produktów. Mam ochotę już od dawna na odżywczą pomadkę z peelingiem z Sylveco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! Ja teraz zaopatrzyłam się w nową, miętową wersję :)

      Usuń
  2. Znam i lubię oba produkty Agafii :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja wszystko mam w całości lub w połowie 😃 używam aktualnie Nivea i divę pod prysznic, ciekawa jestem jak by się u mnie sprawdził taki skoncentrowany żel. 😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to w takim razie w przyszłym miesiącu może coś zdenkujesz ;)

      Usuń
  4. A mnie w zasadzie właśnie skończyło się wszystko. I jestem w szoku, ze nie znam ani jednego produktu, który przedstawiłaś.

    OdpowiedzUsuń
  5. Spore denko :) Ja też muszę wziąć się za przygotowanie mojego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie za to żadna maska Agafii do włosów nie zachwyciła, w tym również drożdżowa, choć szampony lubię (w tym wersję jajeczną).

    Z pudrem wibo mam ten sam problem - fajny produkt sam w sobie, ale brak puszka w opakowaniu jest drażniący.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten żel pod prysznic z Vintage w ogóle mi nie spasował, jeśli chodzi o tonik Evree to stoi cały, bo mnie uczulił a odżywka z Long4Lashes sobie stoi i czeka ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To widzę, że pechowo u Ciebie... Mam nadzieję, że chociaż odżywka Ci się fajnie sprawdzi!

      Usuń
    2. no właśnie ... ten tonik podrażnia mi oczy i oblepia twarz ;/

      Usuń
  8. Właśnie przymierzam się do wypróbowania skoncentrowanych żeli Yves Rocher. Z tego, co piszesz, chyba warto.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ile kosmetyków, można dostać zawrotu głowy. :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie ten tonik Evree trochę szczypie w twarz :) maski agafii są za słabe na moje włosy :) ale pudru wibo jestem ciekawa jak mówisz że matuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje włosy nie mają jakichś specjalnych wymagań na szczęście i mało co mnie uczula... Puder jest całkiem spoko ;)

      Usuń
  11. Tak sobie patrze na te rzeczy i chyba wyjątkowo nie miałam żadnego ze zużytych przez Ciebie produktów :) Gratuluję takiej ilości opakowań, mi idzie dużo bardziej opornie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakoś tak ostatnio mam duży przemiał w kosmetyczce ;)

      Usuń