Dzisiaj przychodzę Was ostrzec. Do czego może przydać się gąbeczka do makijażu? Paradoksalnie najlepiej sprawdzi się do samoobrony. Zapraszam Was na post o moim wielkim rozczarowaniu!
Na półce w Biedronce leżały sobie gąbeczki. Śliczniutkie, nowiutkie, kolorowe, za jedyne 6,99 zł. Moja gąbka z Real Techniques powoli zaczyna szykować się do odejścia, więc uznałam, że zaryzykuję, ostatecznie to nie majątek i w razie czego nie będzie mi żal tych siedmiu złotych.
Producent (Inter-Vion SA) rzecze:
Beauty Make-up 3D makeup sponge High Quality
Gąbka 3D do precyzyjnej aplikacji produktów do makijażu: podkładu, korektora, różu, bronzera, rozświetlacza, ceni do powiek. Szersza końcówka równomiernie rozprowadza kosmetyk na całej powierzchni twarzy, wąska doskonale dociera do trudno dostępnych miejsc. Nawet po nałożeniu kilku warstw kosmetyku, uzyskujemy efekt gładkiej skóry!
Słowem - cuda, panie, cuda! Niemiec płakał jak sprzedawał. Na takie czary-mary nie liczyłam, ale miałam nadzieję na przyzwoite rozprowadzanie podkładu i korektora + baking. Z radością otworzyłam pudełeczko i... przeżyłam pierwsze rozczarowanie. W dłoni trzymałam różowy kamień. W dodatku fabryczne dziurawy, czego nie było widać przez opakowanie.
Uznałam, że może jednak nie będzie tak źle i solidne namoczenie w wodzie może pomóc. No to poszłam moczyć. Efekt był raczej średni, żeby nie powiedzieć żaden. Gąbka niespecjalnie chciała chłonąć płyn, nie napęczniała, praktycznie nie zmiękła. Poczułam pewną frustrację, ale że czas był przystąpić do makijażu, to zabrałam się za malowanie. Doznania oferowane przez produkt przypominały te serwowane przez wprawnego adepta sztuki BDSM. No jakbym, za przeproszeniem, po mordzie dostała. Twarda ze mnie kobita, wiele zniosę, ale to mnie ostro wnerwiło. Ja rozumiem, że za 7 zł, to nie mogę oczekiwać subtelnego miziania pyszczkiem jednorożca, no ale jakbym chciała dostać w zęby, to bym poszła na ustawkę. Przynajmniej za darmo. Za 7 zł, to ja mam 2 piwka albo pół szminki.
Ale wracając - uznałam, że skoro już zaczęłam, to dokończę - z zaciśniętymi zębami zaaplikowałam podkład, zaryzykowałam podbicie oka przy nakładaniu korektora, nawet spróbowałam pudrowania. Wyglądało to wszystko kiepsko. Produkty płynne praktycznie nie były "wpracowane" w skórę, bliżej im było to stworzenia widocznej warstewki na powierzchni. Było zdecydowanie gorzej niż zwykle, ale uznałam, że już trudno, pierwszy raz rzadko bywa satysfakcjonujący. Przystąpiłam do mycia. Co ja się naklęłam nad tą umywalką... Szorowałam olejkiem, mydłem w kostce, mydłem w płynie... Jeszcze nigdy tyle nie czyściłam narzędzi do makijażu (a nie używałam wtedy żadnego bardzo długotrwałego kosmetyku). Delikatne odbarwienie i tak zostało.
Różowiutki oszust dostał jeszcze 2 szanse. Za każdym razem było słabo. Bił po twarzy, brzydko rozprowadzał kosmetyki. Nauczona doświadczeniem zdobytym na innych narzędziach spróbowałam go wstępnie odmaczać w wodzie z olejkiem, a dopiero potem szorować dodatkowo mydłem. Efekt? Zaczął puszczać farbę. Więcej nie zamierzam się nim katować - może nada się do robienia ombre na paznokciach albo aplikacji brokatów przy robieniu pierdółek diy. Wiele razy kupiłam taniutkie produkty, nawet w markecie, które skradły moje serduszko. Przykład? Tinty z ostatniego posta. Wierzę, że cena nie zawsze idzie w parze z jakością. Ale tutaj żałuję każdej wydanej złotówki. Gdybym miała możliwość pomacania "testera", to bym się nigdy nie zdecydowała. Ale kulturalna chciałam być, nie otwierać opakowań - to mam.
Podsumowując:
Zalety? Różowiutki i taniutki. Może na instagram się nada.
Wady? Bije i brzydko maluje. Nie chce się myć.
Nie będziemy razem żyli długo i szczęśliwie. Jeśli go zobaczycie - nawet nie podchodźcie! Być może posiadł umiejętność robienia krzywdy przez opakowanie!
A jakie było Wasze największe rozczarowanie? Czym najchętniej aplikujecie kosmetyki na twarz?
Buziaki i pamiętajcie o konkursie - zostały ostatnie dni, a konkurencja jest niewielka! ;*
Zdarzają się takie buble kosmetyczne
OdpowiedzUsuńSmutne...
UsuńO widzisz, czyli tylko cena i wygląd atakcyjne. Widziałam na Insta, że dużo Dziewczyn się na nie skusiło. Dobrze,że ja nie :D
OdpowiedzUsuńMiałaś nosa!
UsuńJa kocham miłością bezwzględną oryginalny beauty blender i zaczynam romas z tym od Lovenue. Real Technque i Glam Sponge też spoko, ale szału nie ma :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o Lovenue, chętnie poczytam o niej post! Glam Sponge ani oryginalnego BB nie miałam, póki co RT pozostaje w moim rankingu na samej górze :)
UsuńCzasami można się rozczarować:(
OdpowiedzUsuńNiestety...
UsuńNie używam gąbki do makijażu. Post petarda! Super!:)
OdpowiedzUsuńA czym najchętniej nakładasz makijaż? :)
UsuńOsobiście nie kuszą mnie gąbeczki. Nie umiem nimi pracować, dlatego jestem wierna pędzlom. Chociaż wśród nich też zdarzają się buble.
OdpowiedzUsuńA ja właśnie zakochałam się w gąbeczkach i już praktycznie wcale nie aplikuję podkładu w inny sposób, dlatego tak bardzo się rozczarowałam... A jaki jest Twój ulubiony model pędzla do twarzy?
UsuńNie lubie gąbek, więc nie grozi mi, że się skusze:-)
OdpowiedzUsuńA czym najchętniej się malujesz?
UsuńNa szczęście w ogóle nie robię sobie makijażu :)
OdpowiedzUsuńhttp://przystanek-klodzko.pl
Ja go uwielbiam, ale każdy ma swoje zdanie ;)
Usuńwspółczuję takich doświadczeń ;* dobrze, że ostatecznie skończyło się bez podbitego oka ;) może to wersja gąbki dla masochistów? :D
OdpowiedzUsuńTaki tytuł też rozważałam :D
UsuńWidziałam je i nawet zastanawiałam się czy się nie skusić. Ale na szczęście się powstrzymałam :D Ja używam takiej z Donegal i jestem bardzo zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńZapamiętam, może następnym razem kupię ;)
UsuńSzkoda nawet tych 7 złotych. Oby kolejne były lepsze
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że więcej na takie nie trafię...
UsuńMam tę gąbeczkę. Fakt, jest twarda, ale miałam na nieszczęście styczność z jeszcze gorszymi xD
OdpowiedzUsuńTeraz to się przestraszyłam! xD
UsuńDzięki :)
OdpowiedzUsuńJak ja sie cieszę, że nie mam takich problemów. :P ;)
OdpowiedzUsuńKażdy ma własne ;p
UsuńUfff, dobrze, że jej nie wzięłam - a wahałam się.
OdpowiedzUsuńNa szczęście nauczyłaś się na moim błędzie ;)
UsuńSzkoda że tak trafiłas, na zdjęciu wygląda dość miło ale widać tylko na zdjęciu. A czy przypadkiem takie rzeczy nie powinny przechodzić jakiś testów by trafić do użytkowników?
OdpowiedzUsuńZ pewnością jakieś przechodzą, ale raczej nikt nie sprawdza, czy używanie jest przyjemne ;). Do zdjęcia jest spoko :D
UsuńUfff, a już miałam ją wkładać do koszyka... :)
OdpowiedzUsuńFart! :D
Usuńwydaje mi się, że podobny model był bardzo polecany w mediach społecznościowych. ciekawe, czy to ta sama? bo u Ciebie narzędzie szatana :D
OdpowiedzUsuńWiesz, różowa gąbka w kształcie jajka jest raczej popularna, oryginalny Beauty Blender mniej więcej tak wygląda ;).
UsuńSzkoda, że to taki bubel.
OdpowiedzUsuńNoo, szkoda :(
UsuńNie używam gąbeczek do nakładania makijażu, ale dobrze wiedzieć. Faktycznie prezentuje się uroczo, szkoda tylko, że na wyglądzie się kończy ;)
OdpowiedzUsuńNa Insta jak znalazł ;D A czym najchętniej aplikujesz kosmetyki?
UsuńDawno nie czytałam takiej przyjemnej recenzji :) Szkoda, że się zawiodłas...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że chociaż post spełnia oczekiwania :D
UsuńKupiłam podobną w hebe, co prawda dwa razy drożej, ale dobrze się sprawdza.
OdpowiedzUsuńA pamiętasz, jaka to dokładnie była marka?
UsuńDla mnie wszystkie te gąbeczki są szatańskie - albo ja nie potrafię z nich odpowiednio korzystać :D
OdpowiedzUsuńMoże raczej to drugie - ja kocham efekt, jaki można nimi uzyskać, ale ta jest wyjątkowo felerna ;)
UsuńKiedyś przeczytałam recenzję, że te gąbki bardzo dużo podkładu "pija". ja osobiście to nawet nie bardzo lubię podkład nakładać pędzlem- najlepiej wychodzi mi to palcami :-)
OdpowiedzUsuńMogą trochę wchłaniać, to prawda, ale to też zależy od różnych czynników. Jeżeli palce Ci odpowiadają, to super - to najtańsze i najłatwiej dostępne narzędzie :D
UsuńLeżę i płaczę ze śmiechu:) Bardzo mi humor poprawiłaś tym postem. Widziałam je w Biedronce ale przypomniałam sobie jakąś Twoją zajawkę widzianą na FB odnośnie tej gąbeczki i nie wzięłam. Dzięki Ci bo bym pewnie miała podbite oko jak Ty :P
OdpowiedzUsuńMelduję, że oko ocalone, choć łatwo nie było ;D Widzę, że rogata gąbeczka spełniła swoje zadanie!
UsuńKiedyś kupiłam gąbeczkę w tk maxxx była trochę innych kształtów, słodka urocza - przy pierwszym namaczaniu pękła, już nie mówiąc o tym że twarda jak nie wiem i maziać sobie nią mogłam podkład ale efekt był okropny :D a farbują też gąbeczki mur, z tym że po mimo tego niedociągnięcia ja je bardzo lubię
OdpowiedzUsuńEhh, ja nie wiem, czemu takie buble się pojawiają na rynku... Miałam jedną z MUR i też mi pasowała, z tego, co pamiętam, była to wersja soft ;)
UsuńTeż ją mam, paskudna :D
OdpowiedzUsuńDlaczego to sobie zrobiłyśmy... :D
UsuńPolecam gąbki Blend it ;)
OdpowiedzUsuńSą niedrogie i sprawują się rewelacyjnie, ja je uwielbiam.
Są na mojej liście "do spróbowania" :)
Usuń