Nadszedł czas na ulubieńców lipca. Mogłabym powiedzieć, że sam ostatni miesiąc był moim ulubieńcem - zdarzyło się wiele ciekawych i pozytywnych rzeczy. Przede wszystkim udało mi się pozytywnie zakończyć sesję z naprawdę świetnym wynikiem. Napisałam jeden rozdział magisterki. Mogłam trochę odespać i nadrobiłam zaległości książkowe. Spędzałam czas ze świetnymi ludźmi w fajnych miejscach. Używałam ciekawych produktów. Jadłam pyszne rzeczy... Ale o tym wszystkim poniżej!
Wielkim ulubieńcem były moje urodziny i wszystko, co się z nimi wiązało. Dostałam wiele wspaniałych prezentów, które przewijały się i będą się jeszcze pojawiać na blogu czy w social mediach. Spotkałam się z cudownymi ludźmi :*, spędziłam też miłe popołudnie w Krakowie, co zaowocowało dość sporymi zakupami, jedzeniem gruzińskich pyszności i wizytą w Dziórawym Kotle (to nie jest błąd), który z pewnością ma czarodziejski klimat. Niestety, na pewno bardziej doceniłabym go zimą - latem jest tam trochę zbyt duszno, szczególnie w sali kominkowej. Na mojej fantastycznej mapie Krakowa został jeszcze pub Pod Rozbrykanym Kócem (ponownie pisownia oryginalna). Tymczasem wrzucam selfie z Dumbledorem :D (wybaczcie jakość, miałam tylko telefon i mini ringa).
Kulinarnym hitem miesiąca okazał się być sos karmelowy z solą morską z serii Tesco Finest. Niezbyt często bywam w tym sklepie, bo nie ma go w moim mieście, więc słabo znam ich ofertę, ale dla tego sosu jestem gotowa zrobić wyprawę od czasu do czasu. Słodko-słony, uzależniający, jadłam go w deserach, np. naleśnikach, ale najwięcej przyjemności i tak sprawiało mi konsumowanie łyżeczką prosto z opakowania :D. Nie zdążyłam zrobić własnego zdjęcia, dlatego dzielę się tym ze strony producenta.
źródło:https://ezakupy.tesco.pl/groceries/pl-PL/products/2003120655465
W lipcu zaczęłam odkrywać liczne zalety, jakie wiążą się z byciem w grupie na Fb Kreatywne dziewczyny od Ani założonej przez autorkę bloga Aniamaluje. To naprawdę świetne miejsce w sieci, w którym możecie poczuć wsparcie, hejtu się nie spotyka, a dziewczyny pomagają sobie wzajemnie w rozwiązywaniu różnego typu problemów od "rzucił mnie chłopak" poprzez "gdzie kupić sukienkę na wesele" po "potrzebuję kogoś, kto ogarnia prawo pracy". Można podzielić się każdym kłopotem i radością. Kobiety mieszkające w podobnej okolicy organizują czasami własne, "regionalne" spotkania na żywo. Mnie udało się uczestniczyć w jednym z nich i nie żałuję ani minuty. Pozdrawiam, Kreatywne Katowice :*
Przechodząc stopniowo od tematów spotkań do tematów urodowych: wzięłam także udział w organizowanych przez TEDxKatowice warsztatach wykonywania naturalnych kosmetyków, z których przywiozłam 3 naturalne produkty wykonane wraz z bardzo sympatycznymi dziewczynami pod kierunkiem Ani Rutkiewicz z Naturalnej Pielęgnacji. Jeśli jesteście ciekawe, jak wyglądały takie warsztaty, to kilka zdjęć możecie zobaczyć na jej fanpage'u. O tym, jak się sprawdziły, będę na pewno wspominać w denku.
Przechodząc już całkowicie do kwestii urodowych - w lipcu przy wielu okazjach towarzyszyła mi płynna matowa pomadka Bell Magic Jungle. Naprawdę nie spodziewałam się po niej tyle dobrego! Jedyneczka okazała się być idealnym letnim odcieniem nude, który sprawdzał się wielu makijażach, zarówno tych bardziej formalnych, stonowanych, jak i przy kolorowym, szalonym oku. Kolor jest łaskawy, mimo, że ściera się przy jedzeniu, to daje nam czas na poprawki, gdyż dziury nie rzucają się bardzo w oczy. Drobinki nie wyglądają na ustach tandetnie, nie są bardzo widoczne, ale jednak dodają takiego letniego wykończenia. Jeśli jeszcze gdzieś je zobaczycie, bierzcie śmiało.
Próbki kremu Amaderm otrzymałam kiedyś od mojej pani dermatolog. Czekały w szufladzie na swój czas. Czas nadszedł, kiedy dorobiłam się paskudnego przesuszenia nad górną wargą - skóra była zaczerwieniona i łuszcząca, nie umiałam sobie kompletnie z nią poradzić. Wtedy uznałam, że spróbuję tego - gorzej już nie będzie. Okazało się, że regularne nakładanie grubszej warstwy kremu pomogło mi w kilka dni zaleczyć skórę. Dodatkowo nic nie szczypało przy aplikacji, co przy tak zaognionych zmianach jest szczególnie ważne. Na większe partie skóry bym go raczej nie użyła ze względu na zawartość parafiny (która i tak jest niewielka, 14 miejsce w składzie), po której często mnie swędzi, ale na taki mały, ale palący problem sprawdził się świetnie. Z 3 dostępnych wersji najbardziej odpowiadała mi zielona, nawilżająco-regenerująca. Nie wykluczam, że kiedyś zaopatrzę się w pełne opakowanie na takie właśnie wypadki, cena jest zachęcająca. Jeżeli zmagacie się z podobnymi problemami, to myślę, że możecie go polubić.
A jacy byli Wasi ulubieńcy lipca? Spędzaliście ciekawie czas, używaliście dobrych produktów, może jedliście coś pysznego?
Buziaki, pamiętajcie o konkursie :*
Sos karmelowy mnie kupił <3. Muszę go mieć.
OdpowiedzUsuńMusisz! :D
Usuńmnie tez kupił ten sos :D muszę go obadać :P
OdpowiedzUsuńWidzę sos wygrał :D
Usuńsos karmelowy?! o matko :D CUD NAD WISŁĄ :D
OdpowiedzUsuńmoim ulubiencem licpa jest zdecyowania Norwegia :D <3
udanego wieczorku!
http://czynnikipierwsze.com/
I to jaki dobry :D Nigdy nie byłam w Norwegii, co Cię w niej najbardziej urzekło?
UsuńPozdrawiam!
Słyszałam o tej pomadce :)
OdpowiedzUsuńKusi Cię? :)
Usuńja również ostatnio w Tesco natknęłam się na ten karmelowy sos :) rewelacja, jest słodki ale ta sól idealnie równoważy smak ;)
OdpowiedzUsuńJestem w nim zakochana ♥
UsuńCiekawie się zapowiada ten sos:) Zerknę jak odwiedzę ten sklep.
OdpowiedzUsuńNie miałam nic z tego :)
OdpowiedzUsuńZawsze można to zmienić! :D
Usuńnie próbowałam, choć wydaje się ciekawy podukt
OdpowiedzUsuńKtóry?
UsuńSos najlepszy! Uwielbiam lody o smaku słony karmel, nie wiedziałam, że taki sos można gdzieś dostać. Muszę koniecznie kupić
OdpowiedzUsuńW takim razie musisz go sprawdzić! :)
UsuńPiękny kolor pomadki. Szkoda, ze to edycja limitowana. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNooo, szkoda, bo faktycznie pomadka jest bardzo fajna...
UsuńUwielbiam ten sos :)
OdpowiedzUsuńJest super :)
UsuńNiesamowite, że niemal wszystkie komentarze skupiły się na karmelowym sosie. Też chciałam o nim pisać - czyżbyśmy miały jakąś wspólną kobiecą słabość...? ;) Co do Dziórawego Kotła to istotnie - robi od jakiegoś czasu furorę, choć mam wrażenie, że raczej wśród młodzieży :)
OdpowiedzUsuńNa to wychodzi, sos zmiażdżył konkurencję :D A Tobie wizyta w tej knajpce przypadła do gustu?
UsuńMiałam pełną tubkę kremu Amaderm i świetnie sprawdzał mi się na dłonie lub przesuszone łokcie, kolana czy pięty.
OdpowiedzUsuńA która dokładnie wersja?
UsuńPędzę po sos karmelowy z solą morską. Muszę go mieć, bo uwielbiam słony karmel! <3
OdpowiedzUsuńMyślę, że się zakochasz :)
UsuńNie znam żadnego z twoich ulubieńców.
OdpowiedzUsuńW Tesco są takie cuda jak ten sos? Maja jeszcze inne smaki?
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że był jeszcze jakiś, ale ten skradł całą moją uwagę ;)
UsuńTesco mam blisko domu ale nigdy nie zwrocilam uwagi na ten sos. A nawet dzisiaj byłam w tym sklepie. Musze koniecznie go sprobowac!
OdpowiedzUsuńKoniecznie :)
UsuńSos karmelowy mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się!
Usuń