Denka nie było jakiś czas, dlatego dzisiaj wracam do Was ze zdwojoną siłą - w dzisiejszym przeglądzie zużyć znajdzie się sporo pielęgnacji, kolorówki, pędzel oraz wosk zapachowy. Zapraszam serdecznie na moje krótkie opinie :)
Tradycyjnie na początek Facelle, płyn do higieny intymnej Sensitive. Tym razem aż dwa opakowania. Było o nim już tyle napisane, że myślę, że nie wymaga to dalszego komentarza ;). Na zdjęciu także Isana, olejek pod prysznic, która również niejednokrotnie była opisywana, jako jednen z tych produktów, do których wracam. Na dokładkę żel pod prysznic tej samej firmy - Isana, Keep Calm. Piękny zapach, który umilał mi letnie dni. Bardzo rześki, owocowy. Kolejna limitowanka, którą polubiłam.
Szybko i na temat o włosach: Ziaja, odżywka codzienna pielęgnacja. Średniak, ciągle spychana w kąt przez lepsze odżywki. Niezły zapach, delikatne wygładzenie. Taka ok, ale bez szału. Jantar, odżywka do włosów i skóry głowy także przeleżała dłuższy czas w szafce. Używałam jej kilka miesięcy wcześniej, niestety, po mniej więcej 2-3 tygodniach mój skalp powiedział dość. Pojawił się łupież. Ostatnio mam ogromny problem z wypadaniem włosów, więc zużyłam resztkę z butelki, nie łudząc się jednak, że w krótkim czasie (1 tydz) osiągnę jakieś szalone rezultaty. Szkoda. Jeśli macie coś na wypadanie, co nie podrażnia, to dajcie znać!
Następna w kolejce jest twarz: na początek może maska w płachcie wygrana w konkursie, czyli Tiande, maska Intensywny Lifting. Ma ciekawy sposób zakładania, dzięki dodatkowej części przebiegającej pod brodą i zaczepianej o uszy wszystko trzyma się na miejscu i dbamy o większą partię skóry. Po jednorazowym zastosowaniu (producent zaleca kurację przez 15-20 dni) oczywiście nie odmłodniałam ani nic mi się nie naciągnęło, ale skóra była nawilżona. Krem Avon, Anew Vitale Night Gel był dla mnie sporym zaskoczeniem. Bardzo lekki, jak na krem na noc. Fajnie nawilżał, pachniał czymś, co mnie przywodzi na myśl czyste pranie. Całkiem go lubiłam.
Kilka słów na temat ciała: antyperspirant Dove, Go fresh, grapefruit & lemongrass. Wielkie rozczarowanie. Poza niezłym zapachem nie oferuje nic. U mnie ochrona była znikoma (choć muszę przyznać, że nadmierna potliwość to mój problem). Eveline Slim, złote serum wyszczuplająco modelujące towarzyszyło mi latem i ułatwiało życie podczas upałów. Kocham ten efekt chłodzący! Na cellulit raczej nie wpłynęło, może minimalnie ujędrniło skórę, ale też kupiłam je wyłącznie z myślą o aspekcie termicznym, więc nie gniewam się. Myślę, że spotkamy się ponownie w przyszłym roku :).
To, co tygryski lubią najbardziej, czyli kolorówka: tusz Golden Rose City Style otrzymałam kiedyś gratis i cieszę się, że mogłam go przetestować. Ma silikonową szczoteczkę, którą lubię, ponieważ dużo ładniej rozdziela rzęsy. Lekko pogrubiał, nie sklejał. Dobry tusz w niezłej cenie. Gdyby był superultratrwały, to pewnie kupiłam ponownie. Max Factor 2000 calorie waterproof na moich rzęsach sprawdzał się tak sobie. Do trwałości nie mogę się przyczepić, tutaj ma plusa. Szczoteczka, mimo że z naturalnego włosia, też nieźle dawała radę, ze względu na swoje dość niewielkie rozmiary. Niestety, efekt, który nim uzyskiwałam był dla mnie nieco za delikatny. Podkładu Revlon, Colorstay nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Ja miałam wersję do cery suchej w kolorze 150 Buff (jeszcze bez pompki). Był wydajny i trwały, potrafił podkreślić suche skórki, ale i tak go lubiłam. Raczej nie wrócę ze względu na jeden aspekt: jego kolor jest dla mnie nieco zbyt neutralny, jestem ultra ciepła i musiałam go tonować żółtą bazą. Jeżeli znacie podkład o podobnych właściwościach, ale o cieplejszej tonacji, to koniecznie dawajcie znać! Puder Bell Look Now! HD Powder dość chwilę spędził w mojej "torebkowej" kosmetyczce. Jest transparentny, nie zauważyłam bielenia. Nie dawał bardzo mocnego matu, raczej stonowany, mam wrażenie, że bardzo delikatnie wygładzał, ale nie nakładałam go dość dawno, więc nie obiecuję. Całkiem przyjemny produkt.
Na koniec coś złego, czyli kolejny chiński pędzel, któremu włosie wpadło do środka, oraz coś dobrego, czyli wosk Yankee Candle Summer Peach. Śliczny zapach, dobrze wyczuwalny w pomieszczeniu. Słodki i owocowy, umilał mi letnie wieczory. Szkoda, że lato się kończy...
A jak tam Wasze zużycia? Jakieś perełki godne polecenia?
Nie miałam tych produktów :) oprócz Colorstaya oczywiście. U mnie akurat kończą się kosmetyki do pielęgnacji :P
OdpowiedzUsuńZazwyczaj z kolorówki mam 1, max. 2 rzeczy, teraz jakoś się nazbierało :)
Usuńlubię żele isany :) szkoda, że Jantar się u Ciebie nie sprawdził. Na wypadanie warto pić skrzypokrzywę lub siemię lniane :)
OdpowiedzUsuńHerbatkę popijam, czekam na efekty ;) Chciałabym ją jakoś wspomóc od zewnątrz.
UsuńSłodka ta panda Isana ! muszę ją dorwać :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się uda, bo to była letnia limitowanka ;)
UsuńMnie płyn Facelle uczulił, więc omijam go szerokim łukiem. Lubię żele Isany, ale wersji z pandą nie miałam.
OdpowiedzUsuńOjej, to szkoda, mnie na szczęście nic takiego nie spotkało...
UsuńU mnie Jantar świetnie się sprawdził :)
OdpowiedzUsuńTo świetnie, że chociaż u Ciebie działa fajnie ;)
UsuńJestem fanką Eveline od jakiegoś czasu :)
OdpowiedzUsuńKtórej wersji najbardziej? :)
UsuńUwielbiam Isanę! :)
OdpowiedzUsuńpłyn facelle też bardzo lubię i używam. to dla mnie bardzo wielofunkcyjny kosmetyk. ten olejek myjący z isany też bardzo mi pasował. z tych odzywek ziaji polecam taką różową witaminową. dla mnie najlepsza i pięknie pachnie.
OdpowiedzUsuńCo do facelle zgadzam się, nadaje się do wielu rzeczy ;) Różowej Ziai nie miałam.
UsuńJestem w trakcie testów odżywki Jantar, ale jeszcze za wcześnie na jakieś wnioski :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Tobie sprawdzi się lepiej :)
UsuńNie znam tych produktów więc ciężko cokolwiek mi napisać. Na cellulit preparaty nie pomogą bo to czysta ściema. To przypadłość hormonalna i jeśli już tak naprawdę myślimy o pozbyciu się go to przede wszystkim dieta, ruch, odpowiednie masaże i to non stop bo jak się przerwie to problemy wrócą.
OdpowiedzUsuńDlatego też wspomniałam - nie liczyłam na jego redukcję, tutaj mało co mi pomaga, chciałam się tylko ochłodzić :D
UsuńO widzę tu facelle i Isanę i Ziaję, które znam i lubię :) a znowu odżywka Jantar u mnie zupełnie się nie sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńNo to jesteśmy razem ;)
UsuńJestem zaskoczona, że Jantar tak u Ciebie działał - ja mogę go używać bez przerwy i 3 miesiące, i nie widać żadnych negatywnych efektów!
OdpowiedzUsuńMogę tylko pozazdrościć... ;)
Usuńu mnie tez Jantar bez szału.. za to płyn Facelle uwielbiam<3
OdpowiedzUsuńhttp://weronikastaron.blogspot.com/
Jest bardzo dobry ;)
UsuńZastanawiam się już jakiś czas nad tym woskiem z Yankee Candle - chyba w końcu się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńUmilał mi lato, polecam :)
UsuńUwielbiam woski, zawsze jak przychodzi jesień pachnie mi nimi cały pokój :)
OdpowiedzUsuńJesienią wybieram nieco inne aromaty, ale równie chętnie je rozpalam ;)
UsuńIsana keep calm - pięknie pachnie! Miałam, stosowałam, a córka mi podbierala, bo przecież z koalą jest dla dzieci ☺
OdpowiedzUsuńUwielbiam te słodkie opakowania :D
UsuńIsana keep calm - pięknie pachnie! Miałam, stosowałam, a córka mi podbierala, bo przecież z koalą jest dla dzieci ☺
OdpowiedzUsuńPodkład z Revlona jest super. Na jesień na pewno się zaopatrzę ;).
OdpowiedzUsuńNa chłodniejsze dni jest fajny :)
UsuńPierwszy raz słyszę o pędzlu, któemu włosie wpada...do środka :D.
OdpowiedzUsuńRevlon uwielbiam i niestety nie znam godnego odpowiednika. Latem go odstawiłam, ale jesienią będzie powrót :)
Jemu wpada gdzie chce tak w sumie xD ot, lata sobie góra - dół.
UsuńWydawało mi się, że Double Wear ma też bardziej żółte odcienie, ale z kolei to spora inwestycja, więc póki co raczej nieosiągalna.
Żele isana bardzo lubię, a dove to moi ulubieńcy jeśli chodzi o spreje.. W kulce miałam jedno opakowanie i sprawdzał się dużo gorzej niestety :(
OdpowiedzUsuńZostaję na dłużej! :)
Spraye u mnie niestety w ogóle nie działają :(
Usuń