Dzisiaj przychodzę do Was z pierwszym projektem denko na tym blogu. Długo zastanawiałam się, czy pokazywanie zużytych kosmetyków i bardzo często sfatygowanych opakowań ma sens. Ale pomyślałam, że o wielu z tych rzeczy nic nie piszę, bo albo kupuję je ciągle, albo to takie zwyczajne, codzienne podstawowe produkty. Fajnie by było mimo wszystko coś o nich powiedzieć, dać znać, co się u mnie sprawdzało, a czego denkowanie było dla mnie mordęgą. Dodatkowo wykończyłam jeden podkład, o którym chyba nic nie wspominałam, a powinnam, tak więc podjęłam decyzję- będą śmieci! :D Zapraszam na projekt denko!
Facelle, Płyn do higieny intymnej, wersja z ekstraktem z awokado i rumianku.
Mój nowy ulubieniec! Już zakupiłam kolejne opakowanie. Nie podrażnia, myje, ma śmieszną, taką żelowo-śliską konsystencję. Wiem, że niektórzy myją nim twarz i włosy, zresztą producent zapewnia, że nadaje się do mycia całego ciała. Łagodny, delikatnie i nienachalnie pachnie. Ma dobrą cenę, ok.5-6 jeśli dobrze pamiętam, jest dostępny w Rossmannie. Jedyne do czego mogę się przyczepić, to trochę za duża dziurka w zakrętce, czasami zdarzało mi się zdecydowanie za dużo wylać.
Farmona, olejek do kąpieli dla dwojga.
Element zestawu, który trafił do mnie przypadkiem. Dwufazowy, pachniał syntetyczną truskawką (?). Ze względu na obecność parafiny zużyłam go do odmaczania pędzli.
Batiste, suchy szampon, wersja Oriental.
Szampony Batiste lubię i mimo, że czasami zdradzam je z inną marką, to na końcu i tak wracam do nich. Kupiłam skuszona opakowaniem, zapach jest ładny, ale raczej nie wrócę do tej wersji, wolę inne. Cena mogłaby być troszkę niższa, ale używam go na tyle rzadko, że jestem w stanie przeboleć te 15-16 zł. Zastąpił go Batiste w wersji egzotycznej, którą już kiedyś miałam i bardzo mi się podobała.
Rival de Loop, kapsułki pielęgnacyjne RevitalQ10.
Długo leżała u mnie w szafce ostatnia, niezużyta kapsułka. W sumie trochę o nic zapomniałam, trochę coś mnie powstrzymywało przed użyciem. No i przypomniałam sobie, co to było. Są bardzo tłuste i silikonowe. Jak normalnie moja skóra nienajgorzej znosi takie składy ze względu na bardzo suche policzki, tak tutaj wręcz dusiła się pod spodem, zaczęła mnie swędzieć i gdzieś po pół godziny nie wytrzymałam i zmyłam. Analizę składu możecie przeczytać np. tu.
Rival de Loop, Clean & Care, płyn do demakijażu oczu z olejkiem.
Tutaj dla odmiany było trochę lepiej- płyn ładnie zmywał makijaż standardowy, wodoodporny nieco gorzej, zostawiał bardzo leciutką warstwę. Raczej nie podrażniał, miał bardzo delikatny "kosmetyczny" zapach. Mała pojemność może być ok w podróży, ale w użytku domowym skończył się bardzo szybko, co mi przeszkadza. Taki poprawny produkt w nienajgorszej cenie (ok. 6 zł/100 ml).
Bourjois, Healthy Mix nr 51 Light Vanilla.
Jeden z moich ulubionych podkładów. Stanowił dla mnie szybki i automatyczny wybór na co dzień. Jego żółtawy kolor (porównanie z innymi możecie zobaczyć w ostatnim poście) najlepiej pasował do mojej cery ze wszystkich podkładów, które mam, więc nie musiałam się dodatkowo martwić o korekcję odcienia. Był dosyć lekki, ładnie pachniał, dawał "mokre" wykończenie, które nie podkreślało ewentualnych suchych miejsc. Z trwałością ze względu na to było trochę gorzej, ale niemacany trzymał się nieźle cały dzień, jedynie strefa T wymagała matowienia, ale u mnie tak kończy 99% podkładów. Fajny codzienny wybór dla suchelców, polecam szukać na promocjach albo w drogeriach internetowych, gdzie kosztuje połowę ceny stacjonarnej.
Ziaja Med, seria AZS, natłuszczająca emulsja do ciała.
Przepraszam za stan opakowania, rozcinałam, żeby zużyć go do końca i niestety TŻ zdążył wyrzucić dolną połowę, zanim powiedziałam mu o zbieraniu śmieci do denka ;). Mój ulubiony balsam do ciała, nawet nie wiem, które to opakowanie. Trzymam w lodówce, dzięki temu jeszcze fajniej łagodzi ewentualny świąd, jaki mnie dotyka przy nawrotach choroby. Dobrze nawilża i jednocześnie szybko się wchłania, dzięki czemu nie martwię się rano o ubrania. Ma wygodną dużą butelkę z pompką, która niestety pod koniec lubi się zacinać. Przy odrobinie dobrej woli można rozciąć opakowanie i korzystać z resztek jeszcze przez kilka dni. Będę do niego nadal wracać, należy do mojej podstawowej pielęgnacji.
Masło kakaowe, masło shea.
Pojemniczki już bez etykietek, także musicie mi uwierzyć na słowo. Kupione na allegro, zawsze korzystam z usług tego samego sprzedawcy (etal), bo nigdy nie mam z nim problemów, wszystko jest dobrze zapakowane, w dobrej cenie, wysyłka na paczkomat następuje bardzo szybko. Oba masła zużyłam do produkcji naturalnej świecy do masażu, wszystko działa bez zarzutu.
Nacomi, Candel (tak przynajmniej głosi etykietka, cokolwiek miałoby to być xD) Shea, wersja piżmowa.
Domyślam się, że trafiłam na felerną etykietkę i miało być candle, bo to świeczka jak nic ;D. Zanim przygotowałam własną, w ramach prezentu na Walentynki przetestowałam kupną świecę do masażu. Pachniała bardzo ładnie, trochę mydlanie, jak to piżmo. Rozpuszczała się szybko i bezproblemowo. Gorzej z aplikacją, bo opakowanie brudzi się przy próbie wylania oleju na rękę, także tutaj trzeba uważać, żeby nie usmarować wszystkiego wokół. Mimo wszystko używało się jej przyjemnie i gdybym nie zrobiła własnej, to pewnie bym do niej wróciła, bo w ofercie są jeszcze inne ładne zapachy.
Kringle Candle, wosk Coconut Wood.
Bardzo fajny wosk, który towarzyszył mi zimą. Pięknie pachnie, bardziej tytułowym drewnem niż kokosem, najbardziej mi się kojarzy z rozgrzanymi słońcem deskami, na których pijemy sok prosto z kokosa. Co prawda nigdy tego nie przeżyłam, ale aromat skłania mnie do takich fantazji :). Jest wytłoczy tak, żeby łatwiej go było połamać na części, pachnie intensywnie i całkiem długo.
SKIN79, Animal Mask, Whitening Care for Dark Panda.
No jak tu nie kochać pandy? Znaczy maseczki pandy. Siebie jako pandy. Moja pierwsza, ale nie ostatnia, maska do twarzy w formie płachty. Moje cudne oblicze po nałożeniu mogliście zobaczyć na Insta. Lekko pachnie, tak "kosmetycznie-perfumowo". Bardzo mocno nasączona, resztki z opakowania jeszcze wsmarowałam w dłonie. Łatwo się nakłada, nie spada z twarzy, nie wywołała u mnie żadnych podrażnień. Skóra po użyciu i wchłonięciu reszty serum, tak jak zaleca producent, przypominała mi efekt tuż po aplikacji kwasu hialuronowego- nawilżona, ale nie tłusta, taka "skrzypiąca" pod palcami (nie z przesuszenia, tylko z takiej specyficznej warstewki). Nie wymagała nałożenia kremu, co w moim przypadku jest rzadkością. Myślę, że gdyby te maseczki były trochę tańsze, to włączyłabym je do pielęgnacji raz w tygodniu, niestety wydanie ponad 40 zł miesięcznie trochę mnie przerasta. Natomiast chętnie skorzystam z każdej okazji do aplikacji, w kolejce do testowania czeka jeszcze wersja ślimaczkowa :)
Wellness & Beauty, peeling cukrowo-olejowy z olejem pestek mango i kokosem.
Solidy, dość gruboziarnisty ździerak z Rossmanna. Prześlicznie egzotycznie pachniał, Pozostawiał skórę lekko natłuszczoną ze względu na zawartość naturalnych olejów, ale nie było to takie "obleśne" natłuszczenie jakie funduje nam parafina, która niestety jest w wielu drogeryjnych peelingach. Opakowanie jest dość zmaltretowane, ale był ze mną długo, więc wybaczam. Dało się otwierać mokrymi rękami, także tutaj ma plusa.
Próbki Cosmo Naturel, Szampon Włosy suche Shea-Jojoba-Aloes, odżywka Pielęgnacja włosów Shea-Cytryna-Szałwia.
Szampon bardzo intensywnie pachniał skórką z cytryny, co mnie zaskoczyło- mocno się pienił. Włosy były doczyszczone, ale niestety trochę splątane i szorstkie. Odżywka z kolei pachniała mieszanką cytryny i ziół (pewnie tytułowej szałwii). Strasznie (!) lekka, nie obciążyła moich włosów, które reagują na każdy przejaw troski i każdą kroplę odżywki paskudnymi strąkami, myślę, że posiadaczki włosów naprawdę suchych mogłyby jej nie spłukiwać. Pewnie nawet nie dałyby rady, bo miałam wrażenie, że pasma ją wręcz wchłonęły, ale dla pewności i tak potraktowałam je wodą. Włosy były w dobrym stanie, nic więcej, nic mniej. Ciężko coś dokładniejszego powiedzieć po tak małej ilości.
Uff, dobrnęliśmy wspólnie do końca. Używaliście któregoś z tych produktów? Może wykończyliście ostatnio jakiś świetny kosmetyk, który chcecie mi polecić?
Buziaki :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne kosmetyki ;) najbardziej zaciekawił mnie ten suchy szampon Batiste - długo poluję na wersję Oriental, bo do tej pory używałam tylko klasycznej.
OdpowiedzUsuńmomentofdreamsheart.blogspot.com
Ja dostałam ją w Rossmannie :)
UsuńKoniecznie musze wypróbować ten płyn Facelle :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam!
Usuńbardzo fajny pościk, chce zakupić podkład bourjois, mam nadzieje, ze się sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńTo zależy wiele od cery, ale wielu osób sprawdza się bardzo dobrze :)
UsuńDużo produktów zdenkowałaś :) Olejek dla dwojga wraz z całym zestawem rzucił mi się w sklepie w oczy, ale skład ma paskudny :P
OdpowiedzUsuńMoże i dużo, ale trochę mi to zajęło ;) Pędzle się nie żaliły, ale ja podziękowałam na współpracę. Żelem myłam stopy, bo tam mi nie zależy, z "olejkiem" nie wiem co zrobić, więc leży.
UsuńUwielbiam woski Kringle Cande, są zdecydowanie bardziej stonowane niż YC i nie dusza aż tak bardzo ;) poza tym gamma zapachów to coś cudnego, jest w czym wybierać ;) Co do podkładu Bourjois chyba polecę go siostrze mojego chłopaka bo ma problem z suchą skórą ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że dużo zależy od konkretnego zapachu, ja lubię obie firmy :) Ten akurat był prześliczny i może kiedyś do niego wrócę. Co do pokładu- myślę, że warto mu się przyjrzeć, jest bardzo miły w noszeniu :)
UsuńDla mnie , kosmetycznego laika i człowieka z epoki kamienia łupanego- jesteś alfą i omegą :D
OdpowiedzUsuńps. Nazwa projekt denko- mistrz! :D
Miło mi, że tak mnie przeceniasz :D Nazwa krąży już od dłuższego czasu po necie, dobrze oddaje ideę :)
UsuńNarobiłaś mi ochoty na ten wosk ! :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że w cieplejsze dni też się sprawdzi i wpasuje w coraz cieplejszy (miejmy nadzieję) klimat :)
UsuńOd dawna mam ochotę na te maseczki SKIN79 , ale masz racje z tym ze wcale nie są tanie .Jeśli mogę spytać gdzie zakupiła swoją?
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie ! JeVinn99
Ja akurat zaopatrzyłam się na targach LNE w Krakowie, ale są dostępne w necie w wielu drogeriach, poza tym jak Ci się nie spieszy, to można zamówić z ebay. :)
UsuńOd dawna mam ochotę na te maseczki SKIN79 , ale masz racje z tym ze wcale nie są tanie .Jeśli mogę spytać gdzie zakupiła swoją?
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie ! JeVinn99
ten podkład jest świeetny:)
OdpowiedzUsuńhttps://karolinastaron.blogspot.com/
Fajnie, że u Ciebie też się sprawdza :)
Usuńten podkład jest świeetny:)
OdpowiedzUsuńhttps://karolinastaron.blogspot.com/
Muszę przyznać, że z wykończeniem jakiegoś kosmetyku mam często problem. Zwyczajnie za szybko mi się nudzą. Wyjątkiem są chyba kremy i balsamy do ciała firmy Alverde. Te zużywam zawsze do ostatniego maźnięcia :-D
OdpowiedzUsuńJa mam taki problem z perfumami i kolorówką... Mijają wieki, zanim coś zdenkuję, to odstawiam i wracam po kilka razy. Wyjątkiem są tylko podstawowe kosmetyki pielęgnacyjne i takie kolorówkowe ideały na co dzień :)
UsuńRival de Loop, Clean & Care, płyn do demakijażu oczu z olejkiem - naprawdę Cię ten płyn nie podrażniał? Ja po nim niemal wydłubałam sobie oko, tak mnie zaczęło szczypać. I długo nie mogłam zneutralizować tego uczucia, brrr. Tak jak lubię rival de loop, wszystkie ich maseczki i kapsułki, tak moim zdaniem akurat ten produkt, dla osób wrażliwych, całkowicie odpada.
OdpowiedzUsuńNa pewno nie tak jak piszesz, z bólu nie umierałam. Jedynie tam, gdzie miałam podrażnioną skórę troszkę mnie piekło. Ale może masz alergię na jakiś konkretny składnik tego płynu? Warto to sprawdzić, będziesz wiedziała, czego unikać w przyszłości!
Usuńtez lubie szampony batiste :)
OdpowiedzUsuńWiele osób je poleca :)
Usuńniestety, nie używałam żadnego z wymienionych kosmetyków!
OdpowiedzUsuńMoże miałabyś ochotę któregoś spróbować? :)
UsuńJa najbardziej jestem zadowolona z suchego szamponu do ciemniejszych włosów...i rzeczywiście trudno zastąpić go innym
OdpowiedzUsuńAkurat tej wersji jeszcze nie próbowałam, ale pewnie kiedyś przetestuję :)
UsuńWidzę, że dużo osób poleca szampony Batiste :D Swego czasu udało mi się kupić jedno opakowanie w Rossmanie i na razie sobie leży na mojej półce i czeka na pierwszą próbę. A przyznam, że przed takim szamponem mam trochę obaw i pierwszy raz się z tym spotykam, więc nieco się boję go wypróbować :D Taki ze mnie tchórz :D
OdpowiedzUsuńNie ma się czego bać, a może się przydać w najmniej odpowiednim momencie ;) Jak Ci nie przypasuje, to zawsze możesz oddać koleżance- są na tyle popularne, że na pewno znajdziesz chętną! :D
UsuńŚwietny zestaw kosmetyków;) Szampon Batiste zwrócił moją uwagę;d
OdpowiedzUsuńWidzę, że to jakiś król tego posta :D
UsuńMnie zainteresował suchy szampon. Fajny zestaw.;-) Hanna
OdpowiedzUsuńTo miło :) Może przetestujesz?
Usuń