poniedziałek, 20 lipca 2015

Moja opinia o: Makeup Revolution Death by chocolate

Witajcie ;*

Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam kilka słów na temat jednej z najbardziej eksploatowanych przeze mnie paletek w ostatnim czasie. Kupiłam ją już jakiś czas temu, mogliście ją zauważyć w postach o moich wiosennych zakupach. Czym zaskarbiła sobie moja sympatię?





Na jej korzyść przemawia między innymi cena- 40 zł za 16 dobrej jakości cieni to na prawdę dobry wynik, zwłaszcza, że drogerie internetowe często robią promocję na markę (ja dzięki takiej zniżce kupiłam ją 20% taniej). Zamknięta jest w opakowaniu z dość grubego plastiku w kształcie tabliczki gorzkiej czekolady, w środku znajduje się folia z nazwami cieni. Ma również duże, poręczne lusterko oraz podwójną pacynkę do cieni. Pudełko jest naprawdę urocze i dotychczas byłam z niego zadowolona, jednak niestety- mimo, że otwierałam paletkę raczej ostrożnie, nigdy mi nie upadła, ani nawet nie zabierałam ją poza toaletkę- plastik w miejscu zamykania (ten fragmencik, który przytrzymuje wieczko, by się samoczynnie nie otwierało) złamał się. Mimo przyklejenia paletka nie trzyma się już sama z siebie i gdybym chciała ją gdzieś zabrać, dla pewności owinęłabym ją pewnie gumką. To bardzo mnie zdenerwowało, ponieważ  lubię cienie w niej zawarte i myślałam o niej jako o wakacyjnym niezbędniku...



Nie zmienia to jednak faktu, że i tak nadal używam jej w swoim codziennym makijażu. Co nieco o samych cieniach- w środku znajdziemy ich 16- 10 połyskujących, 6 matowych (raczej satynowych, niż typowo kredowych), czego dwa, których wiele z nas używa najczęściej, mają jakby podwójną wielkość. Kolory są raczej neutralne, ale ponieważ znajdziemy tu zarówno jasne, jak i ciemne odcienie, a także różne wykończenia, możemy zrobić z jej pomocą tak naprawdę większość makijaży. To aktualnie moja podstawowa paletka do dziennych make-upów, ale także wieczorowy look nie jest z nią trudny do osiągnięcia. Cienie przyjemnie się blendują, ich konsystencja (zwłaszcza tych błyszczących) jest jakby kremowa. Dodatkowo kolor Break me up nadaje się również do konturowania u osób z jasną cerą, a Bring down angels może być użyty jako rozświetlacz, zwłaszcza przy ciepłym odcieniu skóry. 

Od dołu: White light, Don't let go, Break me up, Consume me, All is lost


Lick me, Fool's gold, One more bar, Davour me, Tear the wrapper, Love you to death


Pray for me, Dipped, Tease me, Set me free, Bring down angels

A Wy macie którąś ze słynnych czekoladek Makeup Revolution? Ja ze swojej strony mogę je z czystym sumieniem polecić, do wyboru są 3 wersje, więc myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie ;) 

Buziaki ;* 

4 komentarze:

  1. Fajnie wygląda i kolory też mi się podobają. Szkoda, że tak kiepsko z jakością i urwał się ten plastik...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to też rozczarowało, na szczęście to tylko opakowanie, a z cieni jestem naprawdę bardzo zadowolona ;) także mimo wszystko polecam!

      Usuń
  2. Zastanawiam się nad tą białą czekoladką :) Chociaż ta paleta też ma ładne kolorki :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po zdjęciach w necie wynioskowałam, że ta biała ma bardziej podobne kolory (co nie zmienia faktu, że bardzo ładne), a ta trochę bardziej zróżnicowane ;) Co nie zmienia faktu, że białą równie chętnie bym przygarnęła!

      Usuń