sobota, 29 lipca 2017

Projekt denko: lipiec 2017

Witajcie :*

Przed nami ostatnie dni lipca, pora na rozliczenia. Zaczynam od denka - co zużyłam i jak mi się sprawdzało?





BeBeauty, Nawilżający płyn micelarny i Isana, Zmywacz do paznokci pojawiają się u mnie stale, więc dobrze je znacie ;).


Your Natural Side, Naturalna woda, Oczar wirginijski była przeze mnie użytkowana w charakterze toniku - nie zauważyłam ani zmian na plus, ani na minus. Wielkim minusem jest za to zapach, przez który już do tego produktu nie wrócę. Za to chętnie spróbuję innych hydrolatów, gdyż forma z atomizerem bardzo mi pasuje.
BeBeauty, Chusteczki do demakijażu służyły mi do przecierania rąk podczas wykonywania makijażu czy swatchy. W tej roli sprawdzały się dobrze. Lekki make-up z twarzy może by zmyły, ale u mnie taka forma zwykle się nie sprawdza - noszę dość sporo kosmetyków, często długotrwałych i wodoodpornych, a z takim rodzajem tuszu sobie nie radziły.
La Roche-Posay, Effaclar, Purifying Foaming Gel kupiłam jako gratis do kremu z tej linii. Używałam po demakijażu w te dni, gdy nosiłam cięższe produkty. Dobrze domywa, ale staram się wybierać nieco łagodniejsze produkty.


Yankee Candle, Cuban Mojito opisywałam Wam tu.
Organic Shop, Organic Mango & Sugar, Body scrub - bardzo lubię peelingi z tej serii, są niedrogie, nie mają parafiny, ładnie złuszczają. Ten dodatkowo pachniał owocowymi galaretkami w cukrze ♥.
Esent, Olej z pestek śliwek - walorów pielęgnacyjnych za bardzo nie mogę ocenić, bo zagubiłam go na samym tyle półki i odnalazłam, kiedy na dnie były ostatnie krople. To jednak, co jest jego ogromną zaletą, to zapach - boski, marcepanowy ♥.


Synchroline, SynchroUrea 15, Emulsja łagodząca do twarzy i ciała o działaniu nawilżająco-zmiękczającym - towarzyszyła mi nieco ponad miesiąc, gdybym wcześniej przypomniała sobie, że lepiej nakładać ją zwilżoną skórę, to pewnie wyciągnęłaby ze 2. "Na mokro" o wiele mniej jej potrzeba, lepiej też się wchłania. Zapach był niezbyt sympatyczny, jakby octowy, ale właściwości nawilżające bardzo dobre. Zdecydowanie nie warto zbliżać się z nią do podrażnionej skóry, bo potrafi nieźle zapiec. Korzystnie wpłynęła na wygładzenie skóry.


Joanna, Multi Blond Reflex to pierwszy z etapów mojego marzenia o jaśniejszych włosach. Nie chciałam zostać kurczakową blondynką, a jedynie nieco bardziej płomiennym rudzielcem. Niestety, rozjaśniacz w sprayu był dla mnie zbyt łagodny - nic nie zniszczył, ale też nie rozjaśnił.
Biokap, Nutricolor Delicato, Hair Bleaching Cream to rozjaśniacz, który kupiłam licząc na trochę intensywniejszy efekt, ale jednocześnie z nadzieją, że za takie pieniądze nie zniszczy mi włosów tak, jak drogeryjne produkty. Efekt jakiś jest, natomiast liczyłam chyba na więcej, rozjaśnienie jest dość delikatne. Włosy nie są bardzo zniszczone, po użyciu maski/odżywki wyglądają normalnie. W czasie aplikacji zapiekły mnie oczy, ale ze skórą nic się nie działo. Trochę żałuję, że zapłaciłam za niego tyle kasy...
Kallos, Keratin wreszcie dobił dna. Możecie pamiętać go z ulubieńców roku. Byłabym bardzo szczęśliwa, gdyby została wypuszczona wersja 500 ml. Byłaby poręczniejsza. Ale poza tym jest super ;).



Farmona, Tutti Frutti, Olejek do kąpieli i pod prysznic, Karmel & cynamon - skład może nie powala, ale myje, cena i wydajność też są spoko. Jego największym plusem jest jednak zapach - jeśli znacie perfumy albo balsam do ciała, które tak pachną, to koniecznie dajcie mi znać - ubóstwiam go!
Isana, Żel pod prysznic, Tahiti, podobnie jak wyżej. Przyjemna, letnia limitka.
Isana, Olejek pod prysznic, jak zawsze ;D.


Ecocera, Puder bambusowy lubię tak, jak ryżowy. Ładnie matują, nie zapychają. Nowe opakowanie jest zdecydowanie wygodniejsze. Fajna jakość za niską cenę.
Bell, Wanted, Długotrwały cień do powiek jestem zmuszona wyrzucić, gdyż zasechł tak mocno, że już nawet Duraline nic tutaj nie zdziała. Recenzja tu. Gdzieś wpadło mi w oczy, że mają się pojawić, o ile się nie mylę, w sklepie internetowym marki.
Carmex, Pomegranate lubiłam jak wszystkie Carmexy, bardzo ładnie pachniał, słodko i owocowo.
Collection, Lasting Perfection to naprawdę świetny produkt - trwały, zastygający, o dobrym kryciu i korzystnej cenie. Gdyby miał kolor Catrice 005, to sprowadzałabym go w ilościach hurtowych.


Isana, kremy do rąk: Almond Dream i Tropical - dwa przyjemne kremy do rąk o słodkich zapachach. Szybko się wchłaniają, migdałowy jest nieco bardziej treściwy. Typowo do używania wielokrotnie w ciągu dnia, po myciu rąk itp.

A jak tam Wasze lipcowe denko? Znacie coś z moich produktów? Może trafiliście ostatnio na coś ciekawego?

Buziaki  i pamiętajcie o konkursie! :*


36 komentarzy:

  1. Uwielbiam zmywacz Isany :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zmywacz isany to mój ulubieniec, a płyn lubiłam przed zmianą składu :D Kallosy bardzo lubię, chociaż keratynowa wersja z tego co pamiętam wypadła średnio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie właśnie proteiny sprawdzają się dobrze ;) Na szczęście jest tyle wersji, że każdy znajdzie coś dla siebie! Co do zmiany składu płynu - powiesz coś więcej? U mnie cały czas sprawdza się dobrze, nawet nie zauważyłam, że coś się zmieniło...

      Usuń
  3. Fajne produkty :) I koniecznie wypróbuję zmywacz skoro wszystkie polecacie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie i szybko zmywa, można nim ściągnąć nawet hybrydę ;)

      Usuń
  4. Nie znam tych produktow, tylko uzywalam kremu La Roche Posay, szczegolnie ciekawie brzmi ten zmywacz Isana - bo wlasnie szukalam czegos, do sciagania hybrydy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest na bazie acetonu (tylko zielona wersja!), więc dobrze sprawdza się w tej roli :)

      Usuń
  5. Kosmetyk Isana znam i używam, dobra cena za te jakość.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio wykończyłam żel Effaclar i kupiłam nową ogromną butlę ;) jestem zadowolona z całej serii zresztą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Effaclar Duo zrobił na mnie niezłe wrażenie :) Co najbardziej polecasz z tej linii?

      Usuń
  7. Uwielbiam ten płyn micelarny z biedronki ;) Maska keratynowa z Kallosa to mój ulubieniec wszech czasów ;) Moje włosy ją uwielbiają ;) A olejek z Isany jest niezastąpiony jeżeli chodzi o wymywanie podkładu z gąbki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to widzę, że jesteśmy podobne pod tym względem :)

      Usuń
  8. A do mnie be-beuty nie przemawia. Kupiłam kiedyś ten płyn micelarny i niestety trochę do oczu się dostało. Od tego czasu przestałam go używać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nigdy krzywdy nie zrobił... ;) A czego używasz?

      Usuń
  9. troszkę się zdenkowało :D Isana wygląda bardzo podobnie do Balea! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbuję wyrównać do zakupów, ale jak się wkrótce okaże... słabo mi poszło ;D Chciałabym kiedyś sprawdzić produkty Balea, zwłaszcza po tym, jak zobaczyłam jednorożcowy żel pod prysznic!

      Usuń
  10. całkiem spore to denko, miałam puder bambusowy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tego zmywacza do paznokci używam i bardzo jestem z niego zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Chciałam kupić tę wodę z Your Natural Side dla mamy, ale dobrze że nie kupiłam. La Roche-Posay to jedna z tych firm, na które warto wydać kasę. :)
    https://pokazswepiekno.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wariantów jest wiele, więc może warto zerknąć na jakiś inny ;) Forma atomizera jest bardzo wygodna!

      Usuń
  13. zmywacz Isany jak dla mega :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. O mam ten żel z Isany Tahiti i pachnie bosko. Mój kochany Carmex. Olejki z Esent również posiadam różne i ogólnie lubię ten sklep. Kiedyś stacjonarne mogłam kupować ich produkty aptece, teraz nie mają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co najbardziej polecasz przetestować z tej marki? ;)

      Usuń
  15. A i jeszcze zapomniałam dodać mo j ulubiony znywacz z Isany

    OdpowiedzUsuń
  16. Używałam kiedyś namiętnie biedronkowego micela BeBeauty, a na wyjazdach towarzyszyły mi chusteczki do demakijażu. Obecnie jednak w mojej kosmetyczce króluje pielęgnacja naturalna i koreańska ;) Żel z La Roche to tragedia, również otrzymałam go do kremu, żaden z tych kosmetyków mi nie podszedł, nigdy więcej nie sięgnę po tę markę. Hmm, ja cień z bell mam dalej i wciąż nie zasechł :P Acz wolno go zużywam - jest trwały, ale mało wygodnie się nim pracuje, taka żelowa formuła pasuje mi tylko w eyelinerach. Za to peelingi z Organic Shop również uwielbiam! Obecnie mam różany :-) Chociaz inne zapachy są dużo ładniejsze ;) Pozdrawiam,
    Blonde Kitsune

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie z peelingów póki co najbardziej podobało się Mango. Effaclat Duo+ mi jak najbardziej pasuje, żel zużyłam, ale dużego nie kupię.
      A jakie są Twoje obecne hity pielęgnacyjne koreańskie i naturalne? Chętnie się dowiem! Pozdrawiam również :*

      Usuń