wtorek, 26 grudnia 2017

Kalendarz adwentowy Makeup Revolution 2017 - Podsumowanie

Witajcie :*

Nie umarliście z przejedzenia? U mnie jest blisko. All I want for Christmas is food :D. W ramach odpoczywania od żarcia pogadamy o czymś, co nadal ma związek ze świętami - omówimy zawartość tegorocznego kalendarza adwentowego od MUR. Zapraszam! :)




Pomadki



W kalendarzu znalazłam 6 odcieni pomadek:  bardzo ciemna malina z nutą fioletu, klasyczna czerwień, mocniejszy, cukierkowy róż, brzoskwinia, nude w tonacji beżowej i różowej. Mają satynowe wykończenie, te, które nosiłam, były raczej komfortowe, trwałość ciężko mi póki co ocenić.

Produkty kremowe


Anti Shine Balm - mocno zbity, delikatnie woskowy produkt. Nałożony na skórę może faktycznie nadaje jej nieco bardziej matowe wykończenie, natomiast nie zauważyłam przedłużenia matu w makijażu na twarzy. 
Strobe Balm - Rose Gold i Golden (przypadkowo na swatchu umieściłam je odwrotnie, ale chyba można zauważyć różnicę ;)) - mają formułę, która przypomina mi perfumy w kremie, zbitą, lekko tłustawą. W złotym efekt jest bardziej drobinkowy, różowy jest bardziej gładki, perłowy. Nie zauważyłam, żeby nałożone pod podkład robiły jakąś różnicę, może dam im szansę na kościach policzkowych w roli kremowych rozświetlaczy/bazy pod prasowane. Myślę, że mogą ładnie wyglądać na ciele w wieczornym świetle na Sylwestra, ale póki co nic mi nie urwało.

Wypiekane rozświetlacze



Flash, Rejuvenate, Gold Addict, czyli biało-seledynowy, ciemnozłoty, złotobrązowy. Wykończenie jest piękne - to intensywna tafla. Niestety, ja jako rozświetlacz mogę nosić tylko pierwszy odcień, pozostałe dwa nadają się dla osób mocno opalonych i czarnoskórych, na mnie (szczególnie Gold Addict) wyglądałyby jak bronzer nałożony w złym miejscu. Myślę, że będą za to pięknie wyglądać na oczach, ewentualnie latem, nałożone bardzo lekką ręką w celu przybrązowienia i ocieplenia karnacji. 


Produkty prasowane 



Rozświetlacze Ice Kiss, Peach Kiss, Bronzer - rozświetlacze dają ładny, taflowy efekt, nieco subtelniejszy niż w produktach wypiekanych. Pierwszy jest biało-szampański, ładnie wygląda na jasnej skórze. Drugi to rose gold - na mojej karnacji za bardzo odznacza się kolorem jak na rozświetlacz, nakładam go w miejscu różu lub jako nabłyszczający topper, bronzer jest lekko ciepły, ale nie ceglasty - na mojej żółtawej karnacji wygląda okej, na typowo chłodnej raczej tylko do brązowienia. 


Produkty płynne 



Baza pod cienie - daje lekki beżowy kolor, delikatnie (ale raczej nie całkowicie) zastyga, podbija kolor cieni, trwałości jeszcze nie mogę ocenić.
Płynny rozświetlacz - nie nałożyłabym go na szczyty kości policzkowych, bo jest na to zbyt drobinkowy. Ma ciut większy brokat w srebrnym odcieniu w delikatnie złotawym shimmerze. Bajecznie wygląda nałożony w wewnętrznych kącikach oczu albo roztarty na ciele - z pewnością użyję go na sylwestra, bo daje "efekt Edwarda" :D. 

Błyszczyki i akcesoria



Amazing Sheer Lip Gloss w dwóch odcieniach - błyszczyków używam tak rzadko, że nawet nie otwierałam, oddam je w dobre ręce ;). 

Lusterko - bardzo lekkie, idealnie płaskie, matowa czerń z miedzianym napisem I'm a #revoholic. Dla fanki MUR - idealne, dobre do torebki, nawet najmniejszej. 

Miniaturowe pędzle - producent opisuje je jako eyeshadow, angled, face i foundation brush. Designem nawiązują do kolekcji Ultimate Nudes, ale ciężko mi powiedzieć, czy to jakieś konkretne modele w pomniejszeniu, czy luźna wariacja. Póki co mogę tylko powiedzieć, że mają miękkie włosie i jeszcze nic z nich nie wypadło. Bardzo ładna kolorystyka trzonków i skuwek. 

Paleta cieni Revoholic



Zawiera 12 cieni - 5 matów, 7 błyszczących, w każdej tonacji. Po lewej stronie usytuowano bardziej wieczorowe opcje kolorystyczne, po prawej bardziej dzienne, więc paleta jest w zasadzie samowystarczalna (ja dodałabym tylko dobrej jakości czerń/bardzo ciemny brąz). Błyski mają lepszą pigmentację. Cienie trochę się osypują, wymagają uważnej pracy. Paleta ma całkiem przyjemny dla oka design, utrzymana jest w odcieniach rosegold i czerni. Lekka, sprawdzi się w podróży ze względu na niewielkie wymiary i szeroki przekrój kolorów. Myślę, że niezła dla osób, które dopiero kompletują kosmetyczkę lub malują się rzadziej. Odnoszę wrażenie, że seria Revoholic (w Pl dostępna póki co chyba tylko w zestawach świątecznych), to odświeżenie palet Redemption, nowy kształt wkładów jest zdecydowanie lepszy, łatwiej zanurzyć w nich pędzel, a szara graficzna bardziej cieszy oko. 

Zalety:

Kalendarz umożliwia zapoznanie się z asortymentem marki, sprawdzenie odcieni, na której sami być może byśmy się nie zdecydowali, dostarcza szczególnie przydatnych na wyjazdach miniatur. Wizażyści mogą docenić obecność mniej "słowiańskich" kolorów. Ciekawą zmianą w stosunku do wcześniejszej edycji (2015 - cz. 1, 2, 3) jest obecność miniatur pędzli, mnie osobiście cieszy także mniejsza liczba błyszczyków i brak lakierów do paznokci, ponieważ ich nie używam. Ilość okienek nie jest typowa dla kalendarzy tworzonych na rynek polski, więc mamy mały bonus ;). Opakowanie dobrze chroni produkty, nie otrzymałam nic uszkodzonego, ma ładną szatę graficzną. 

Wady:

Kalendarz nie jest produktem tworzonym typowo na rynek polski, więc kolorystyka jest dostosowana do znacznie większej ilości typów urody (w tym dla osób ciemnoskórych), przez co niektórzy mogą otrzymać produkty, których nigdy nie użyją. Ogromną wadą jest brak oznaczeń kolorów na znacznej części produktów (np. pomadkach), co bardzo utrudnia mi życie - nawet, gdybym chciała Wam coś polecić, to nie jestem w stanie podać Wam nazwy odcienia, a wiadomo, przez internet kolory bywają przekłamane. Przydałoby się także dopracować samo pudełko - ja rozumiem bezpieczeństwo w transporcie i te sprawy, ale jeden z rozświetlaczy udało mi się uszkodzić paznokciem, po tym jak z 5 minut próbowałam go wyjąć. No i kształt okienek mocno sugeruje zawartość, co troszkę psuje niespodziankę, podobnie jak folia, w którą przychodzi opakowany - jeśli lubicie być zaskakiwani każdego dnia, to przy odbieraniu paczki poproście kogoś bliskiego, żeby ją zdjął, bo jest na niej wielki spoiler. Spis znajduje się także z tyłu opakowania, więc uwaga! 

Podsumowanie:

W moim odczuciu warto się na niego skusić, szczególnie, jeśli lubicie produkty marki - szansa, że traficie na coś, co już macie, jest raczej niewielka, gdyż kalendarz nie zawiera bestsellerów MUR (a taki też by się przydał, swoją drogą), a raczej kosmetyki, które rzadko są dostępne w regularnej sprzedaży na naszym rynku. Wiele z tych produktów mnie zaskoczyło i będę po nie sięgać z ciekawością. Jeśli macie ochotę zobaczyć je w akcji, zapraszam na instagram - wkrótce planuję wrzucić makijaż imprezowy wykonany tylko paletą Revoholic Eyes. 

A jak Wam minęły święta? Mieliście w tym roku jakiś kalendarz adwentowy? 

Buziaki :*

38 komentarzy:

  1. średnio podoba mi się ten kalendarz

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah, jak pięknie prezentują się wszystkie kosmetyki! Najbardziej urzekła mnie różnorodność pomadek. Miałam sprawić taki zestaw mamie, ale jednak jak zawsze padło na książki... :)
    Wesołych Świąt i najlepszego Sylwestra!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przyszłym roku może być pół na pół ;D
      Dziękuję i wzajemnie ;*

      Usuń
  3. Wow ekstra zawartość :) w przyszłym roku będę na niego polować bo bardzo lubię produkty tej marki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym roku wyprzedał się dosyć szybko, więc nie zapomnij o łowach ;)

      Usuń
  4. Super zawartość, naprawdę mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawartosc mi sie podoba, sledze Cie na Insta i powiem ze czasem bywalam zazdrosna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może te konkretne produkty, które przykuły Twoją uwagę, upolujesz w wersji pełnowymiarowej? :)

      Usuń
  6. Jako, że nie jestem fanka kolorówki - nie byłabym zadowolona z takiego kalendarza tak bardzo :D Ale sama miałam douglasa i był mega!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Douglasie najbardziej ciekawiły mnie perfumy, może w przyszłym roku go sobie sprawię :)

      Usuń
  7. Ja też nie jestem fanką kolorówki.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy jest inny ;) Na szczęście są też kalendarze typowo z pielęgnacją.

      Usuń
  8. Nigdy nie miałam takiego kalendarza, może w przyszłym roku się skusze na jakiś :)
    Ten z MUR średnio mi przypadł do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest ich mnóstwo, na pewno znajdziesz coś dla siebie :)

      Usuń
  9. Mi się najbardziej podoba ta paleta cieni, z chęcią bym ją przetestowała :)
    Słyszałam, że fajne kalendarze w tym roku były też w Douglasie (z kosmetykami i próbkami perfum), ale osobiście wybrałam ten klasyczny, czekoladowy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam ten z Douglasa na instagramie, faktycznie, był niezły :)

      Usuń
  10. Jakoś nie przemawia do mnie idea kalendarzy adwentowych w ogóle, a już szczególnie kosmetycznych. To tak jak z różnego rodzaju Beauty boxami - czasem trafi się perełka, ale większość produktów szału nie robi. Na pewno jest to frajda, codziennie nowy kosmetyk, ale ja nieszczególnie lubię MUR.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, każdy jest inny, dla mnie to ogromna frajda ;)

      Usuń
  11. Najfajniej wypadły chyba pomadki, z wszystkich kolorów poza czerwienią byłabym zadowolona :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Kolory są idealne dla mnie :D Szkoda, że nie ma tych nazw odcieni i że nie jest dopracowany do końca. Nie znam nic z tej marki, z ciekawości może bym się skusiła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to niezły sposób, żeby zapoznać się z ofertą ;)

      Usuń
  13. Mi sie te kalendarze nie podobają, bo połowa rzeczy trafi do kosza, tak nieuniwersalne są produkty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat większość wykorzystam, ale to też kwestia, jaki makijaż lubisz ;)

      Usuń
  14. Dla mnie kalendarz niespodzianka z kolorówką jest bardzo ryzykownym pomysłem ze względu na kolorystykę. Ciężko trafić z odcieniami, więc sporo kosmetyków może po prostu się nie przydać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można też postawić na taki całkowicie pielęgnacyjny albo mieszany - na rynku jest ich wiele :)

      Usuń
  15. uwielbiam MUR ale z zawartości kalendarza nie byłabym zbytnio zadowolona.
    Napaliłam się na ich kalendarz w tamtym roku, ale już wtedy gdy nigdzie go nie było.

    OdpowiedzUsuń
  16. Obserwowałam każde okienko na insta, więc post nie jest dla mnie zaskoczeniem. Moim zdaniem całkiem OK kalendarz, szczególnie, jeśli porówna się go do słabizny, z jaką w tym roku wyszła Sephora :P W zasadzie, poza produktami kremowymi, których ja ogólnie nie lubię, zawartość jest jak dla mnie spoko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - nie było patyczków i wstążki, więc dla mnie już wygrał ;D

      Usuń
  17. Ogólnie fajny choć ja bym wolała kalendarz z pielęgnacją :) święta minęły szybko, a sama nie jadłam jakoś specjalnie dużo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest takich kilka na rynku, może w przyszłym roku się skusisz? :)

      Usuń
  18. Chcę mieć w przyszłym roku taki kalendarz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie zapoluj odpowiednio wcześnie, bo szybko się wyprzedają ;)

      Usuń
  19. Kalendarz adwentowy z kosmetykami to ciekawe rozwiązanie. Nawet nie wiedziałam, że jest taki ;) Widziałam tylko kalendarz z biżuterią od H&M i wtedy pomyślałam, że takie nietypowe wersje adwentówek to fajna alternatywa dla słodyczy. Markę, którą opisujesz znam, ponieważ używam ich cieni do powiek. Jestem z nich średnio zadowolona, ponieważ muszę nałożyć ich sporo, aby efekt był widoczny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A której palety używasz? Te tańsze faktycznie są nieco gorsze, natomiast jakość czekoladek bardzo mnie zadowala :)

      Usuń