Nadszedł czas na pokazanie Wam, co wpadło w moje łapki w ostatnim tygodniu z kalendarzem adwentowym Makeup Revolution oraz małe podsumowanie całej akcji. Nie przedłużam i zapraszam ;)
15. Różowy lakier do paznokci.
Podobnie jak w przypadku poprzednich lakierów nie mogę się na razie wypowiedzieć bliżej na jego temat, gdyż nie maluję paznokci i próbuję je doprowadzić do w miarę ładnego stanu, a z tym krucho... Zapowiada się na takie właściwości jak w innych lakierach MUR.
16. Róż Now.
Ładny, ciepły, różowo-morelowy odcień o niezłej pigmentacji oraz trwałości, w opakowaniu widoczne są mikroskopijny złote drobinki, których nie widać na policzkach, wykończenie daje raczej satynowe. Często gości na mojej twarzy ;)
17. Błyszczyk Amazing Sheer Lip gloss.
Ma transparentny kolor, w opakowaniu bladoróżowy. Producent naszpikował go złotymi drobinkami widocznymi na ustach. Raczej się nie zaprzyjaźnimy, ale nie ma się co obrażać ;)
18. Lakier do paznokci.
Ma bardzo interesujący szary kolor oraz lekko opalizujące na błękitno drobinki. Wydaje się być nieco gorzej napigmentowany niż pozostałe lakiery z kalendarza. Sama barwa sprawia jednak, że chętnie go wypróbuję na paznokciach, nigdy nie używałam podobnego koloru ;)
19. Cień Mountains of gold.
Połyskujący, miedziany cień. Nie zachwycił mnie pigmentacją, a szkoda, bo kolor bardzo ładny. Dam mu jeszcze szansę w połączeniu z Duralinem, bo jeden cień z mojej kolekcji, z którym miałam podobny problem, dopiero wtedy ujawnił swoje śliczne, foliowe oblicze ;)
20. Szminka.
Niestety tutaj nie jestem zadowolona, chociaż było blisko. Ma ciekawy odcień ciemnego, przygaszonego różu, coś jak nowa wersja naturalnego koloru moich ust. Zapowiada się ciekawie, prawda? Niestety, cały jej urok został zabity przez perłowe wykończenie... Naprawdę szkoda...
21. Rozświetlacz Golden Lights.
A tutaj dla odmiany całkowita poprawa humoru, na to właśnie czekałam! Daje mocny, taflowy efekt, idealny do wieczorowego makijażu. Kolor jest mocno ciepły, dla mnie to pomieszanie cytrynowego sorbetu ze złotem, jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało ;D Coś akurat dla mnie, ale minimalnie bardziej neutralne typy urody nie będą raczej zadowolone.
22. Błyszczyk Intense Lipgloss.
Ma ładny, czerwony, raczej chłodnawy kolor i średnią pigmentację, po kilku przejechaniach aplikatorem uzyskujemy widoczny kolor. Solo raczej nie użyję, ponieważ boję się, że bym go rozmazała po twarzy, jak każdy błyszczyk, ale możliwe, że spróbuję nałożyć go na konturówkę ;)
23. Szminka.
Cudowny kolor! Ciemny, fioletowo-winny odcień, pigmentacja wymusza kilka przejechań po ustach, ale i tak jest całkiem fajnie. Ze względu na kremową, nawilżającą formułę raczej będę stosować z konturówką, natomiast kupiła mnie samym tylko kolorem. Mogliście ją zobaczyć w jednej z wersji świątecznego makijażu.
24. Szminka.
Znów pomadka, tym razem w klasycznej, eleganckiej czerwieni. Ładny kolor, własności podobne jak w pozostałych szminkach.
25. Paletka Redemption.
Zawiera 12 cieni, gama kolorów jest jak widzicie szeroka- mamy tutaj neutralne beże i róże, kilka intensywniejszych kolorów-różowy, zielony, niebieski i fioletowy, ładne brązy, ciemny, zgaszony fiolet oraz czerń. Większość cieni jest typowo błyszcząca bądź posiada drobinki w matowej bazie, matów jest tylko kilka, raczej nie są "kredowe", bardziej w kierunku do lekkiej satyny. Pigmentacja w zależności od koloru przeciętna w kierunku do całkiem w porządku. Moją uwagę od początku przykuły piękne, błyszczące brązy, 3,4,5 od prawej ;)
Poprzednie części:
Cz. 1
Cz. 2
O samym kalendarzu słów kilka:
Na początek muszę zganić producenta za opakowanie zewnętrzne, którym był foliowy "rękaw" z nadrukowanymi kosmetykami, które znajdują się w środku. Chyba bym się popłakała ze złości, gdybym otworzyła go sama i tak sobie popsuła niespodziankę już od samego początku. Na szczęście mój TŻ był na tyle mądry, że zdjął to, zanim wręczył mi prezent ;) Teraz będzie już raczej pozytywnie: wszystko zapakowane jest w ładny czarny karton ze złotymi elementami, rozkłądający się jak książka. W środku znajdziemy 25 okienek (pamiętajmy, że kalendarz został przygotowany w kraju, gdzie prezenty wręcza się dopiero w pierwsze święto), ich kształt czasem pozwalał domyślić się zawartości, ale nie będę się czepiać, bo po pierwsze nie zawsze, a po drugie odkrywanie koloru to też niespodzianka ;) Wszystko było na tyle solidnie umocowane w środku, że mimo transportu nic się nie zniszczyło, a ja miałam często problem z wydobyciem kosmetyku ze środka ;D Podsumujmy sobie jeszcze raz zawartość:
4 błyszczyki: 2 z serii Amazing Sheer Lip Gloss (te ze względu na moje preferencje przypadły mi do gustu najmniej) oraz 2 z serii Intense Lipgloss (tutaj trochę lepiej, jednak to nadal błyszczyki).
6 pomadek: tylko 1 wybitnie mnie zawiodła, pozostałe polubiłam albo w miarę, albo bardzo ;)
3 róże: 2 bardzo w moim guście, do mocnego różu muszę dojrzeć, ale z pewnością z tej części jestem bardzo zadowolona :)
3 rozświetlacze: 2 ciepłe idealne, jeden na dzień, drugi na wieczór, z chłodnym trochę gorzej, ale znajdę dla niego zastosowanie, bo ma fajne wykończenie. Tutaj też na plus ;)
No i gwóźdź programu, czyli cienie do oczu: ciemny brąz i jasny błyszczący beż polubiłam, fajne na co dzień, na miedzią popracuję, paletka mnie zadowala, myślę, że będzie w użyciu ;)
Reasumując: zdecydowana większość kosmetyków mnie zadowoliła, jedynie kilka produktów nie przypadło mi do gustu. Zamiast nich wolałabym np. bronzer lub coś do brwi, ale nie ma co narzekać, bo zawartość była naprawdę ciekawa, a świetna zabawa z codziennym odkrywaniem kosmetycznych prezentów wynagrodziła mi wszystko. Z wielką chęcią pobawiłabym się tak też w przyszłym roku, kochany Mikołaju ;D Jeżeli lubicie kosmetyki i niespodzianki, to polecam Wam serdecznie kalendarz Makeup Revolution (z tego co widziałam wyszła także wersja "komódkowa", chyba jest teraz na wyprzedaży, gdzieś mi wpadła w oko, jednak ta przyjemność jest minimum 2 razy droższa, więc na nią raczej sobie nie pozwolę).
Bylibyście zadowoleni z takiego prezentu? Może chcecie któremuś produktowi przyjrzeć się bliżej? Może pod choinką znaleźliście jakieś produkty tej firmy?
Buziaki ;*
Ciekawy ten kalendarz :)
OdpowiedzUsuńPopieram, chętnie bym przygarnęła taki w przyszłym roku ;)
UsuńCiekawy kalendarz, ale skoro piszesz, ze od początku wiadomo co w srodku to trochę psuje to zabawę. Dobrze, ze Twój TŻ ogarnął sprawę i zabrał folię.
OdpowiedzUsuńNo to jest akurat bardzo nieprzemyślane... Polecam poprosić uważnego Mikołaja, który zwróci uwagę na takie szczegóły, bo dzięki temu niespodzianka się udaje ;)
UsuńTaki kalendarz to na pewno fajna sprawa, i ile radości może sprawić :)
OdpowiedzUsuńPowrót do dzieciństwa, polecam ;D
UsuńWow kalendarz na prawdę świetny :) Też bym chciała taki mieć w przyszłe święta
OdpowiedzUsuńZacznij już pisać list do Mikołaja ;D Ja też bym chciała jeszcze raz:)
UsuńŚwietny pomysł na prezent taki kalendarz :). Sama jednak bym nie kupiła, bo tutaj widzę że trafiły raczej takie drobniejsze kosmetyki z MUR, a mnie kręcą głównie palety :)
OdpowiedzUsuńJa się świetnie bawiłam i powiększyłam swoją kolekcję róży i rozświetlaczy o bardzo ciekawe okazy, więc nie narzekam ;) Nie wiem, jak z zawartością tej dużej komódki, może tam znalazły się jakieś paletki? Właśnie wrzuciłam recenzję białej czekoladki, może ona Cię zainteresuje ;)
Usuń