sobota, 15 lipca 2017

Magiczny kryształ?! | Moja opinia o: Ałun

Witajcie :*

Dzisiaj temat trochę mniej przyjemny, bo bardziej fizjologiczny. Jeżeli Was obrzydza, to wpadnijcie do poprzedniego posta, w którym była mowa o rzeczach ładnych i pachnących. Pozostałych zapraszam na recenzję dezodorantu w formie kryształu - czy i jak się sprawdza?





Jako że nie jestem chemikiem/biologiem/lekarzem ani żadnym innym mądrym badaczem, to kwestie naturalności, budowy cząsteczek itp. zostawiam mądrzejszym. Proponuję odwiedzenie tych dwóch miejsc: 12. Tam dowiecie się więcej, poznacie historię stosowania (polecam, ciekawa!), usystematyzujecie wiedzę, a informacje w nich zawarte wyglądają na rzetelne.

Ja opowiem Wam o moich doświadczeniach z ałunem - krótką historię pewnego błędu, który doprowadził do pojawienia się w moim domu tego kryształu oraz ocenię jego działanie na mój organizm.

A było to tak... Pewnego razu stwierdziłam, że z moją skórą pod pachami dzieje się coś niedobrego - stała się znacznie ciemniejsza niż zwykle i miejscami zaczerwieniona, mimo, że nie zmieniałam w tamtym czasie pielęgnacji. Podczas wizyty u dermatologa zostały mi przepisane pewne maści, które niestety nie dawały większych efektów. Po ok. miesiącu stosowania bez rezultatów zaczęłam kombinować - może to kwestia regularnego golenia i przejście na depilację pomoże? I wtedy zrobiłam cholernie głupi błąd, którego opisu Wam odpuszczę. W każdym razie wylądowałam z paskudnymi podrażnieniami, które utrudniły mi funkcjonowanie. Przez kilka dni nie byłam w stanie nic nałożyć na skórę, ale w końcu trzeba było wyjść do ludzi, a głupio śmierdzieć w towarzystwie. Wtedy przypomniałam sobie, że kiedyś słyszałam o takim naturalnym dezodorancie w formie kryształu. Uznałam, że lepiej odpuścić sklepowe antyperspiranty, bo nie wiadomo, jak ciało zareaguje na środki zapachowe itp., więc posłałam TŻ do sklepu eko, gdzie nabył rzeczony minerał. W oryginale wyglądał on tak, niestety - nadruk był taki kijowy, że starł się w dwa dni, do tego ja jestem łamagą, więc produkt pieprznął mi o ziemię i teraz wygląda tak (zdjęcie z korzystniejszego profilu...):


Produkt to kryształ w formie sztyftu osadzonego w zakręcanym przejrzystym plastikowym opakowaniu, dzięki czemu możemy go łatwo używać - łapiemy jak zwykły antyperspirant, zwilżamy wodą i smarujemy skórę pod pachami. Ałun jest całkowicie bezwonny (to plus, nie kłóci się z perfumami), nie zostawia także śladów na ubraniach. Bardzo to doceniam, bo odkryłam, że 90% moich białych koszulek ma żółte plamy... Teraz próbuję się pozbyć starych przebarwień, nowe się nie pojawiają. Produkt jest odpowiedni dla wegan, składa się z jednej substancji - pottasium alum, więc ryzyko alergii jest niemal zerowe (choć jak wiadomo, uczulać może wszystko). Ałun nie hamuje pocenia poprzez zablokowanie porów - działa delikatnie ściągająco i antybakteryjnie, dzięki czemu nie namnażają się bakterie odpowiedzialne z przykry zapach. Podobno dzięki swoim właściwościom potrafi wspomagać gojenie drobnych skaleczeń i ukąszeń owadów (tego, na szczęście, nie miałam okazji sprawdzić). Zapowiada się wydajnie - internet mówi o długich miesiącach, a nawet latach stosowania, wydaje mi się, że może mieć rację.

Tyle teorii, pora na konkret - jak działa u mnie?

Moje skłonności do pocenia określiłabym w 5 stopniowej skali na jakieś 3,75. Nie jest bardzo źle, ale nie jestem też tą szczęściarą, która nie potrzebuje antyperspirantów. Temperatury dość mocno dają mi się we znaki. Testowałam go przez ostatnie dwa tygodnie i werdykt jest taki: dobry, ale nie idealny. W mniej intensywne, chłodniejsze dni wystarczał mi w zupełności. Nie pociłam się jakoś szczególnie, nie było absolutnie żadnego problemu z mokrymi pachami i brzydkim zapachem. Prawdziwy test przeszedł, kiedy byłam na nogach przez jakieś 16 godzin, w czasie których bardzo dużo chodziłam po mieście w ciepły dzień, robiłam zakupy, jeździłam autobusami bez klimy itp. Wtedy zaczęłam dostrzegać, że to może być dla niego nieco za dużo - pod koniec dnia pojawił się pewien dyskomfort zapachowy, jednak nie było tragedii - test samooceny i jednoosobowa ankieta pozwalały stwierdzić, że woń pod pachami zaczynała być przykra, jednak nie był to efekt "tramwaj jedzie żulem". Mogłabym bez wstydu spędzić jeszcze jakiś czas w towarzystwie. Podsumowując - jeśli potrzebujecie czuć się w 100% świeżo w upalny dzień, to może nie wystarczyć, odpuściłabym także przy uprawianiu sportu czy na ważnej imprezie.  Jednak przy słabej potliwości czy przy niższych temperaturach będzie naprawdę spoko alternatywą dla antyperspirantu.

A Wy stosujecie klasyczne antyperspiranty czy szukacie alternatywnych sposobów? Jacy są Wasi ulubieńcy? 

Buziaki :* 

48 komentarzy:

  1. Ja używam klasycznego antyperspirantu, o takim spospobie jeszcze nie słyszałam

    OdpowiedzUsuń
  2. Z facetami jest bardzo prosto - idziemy do Rossmanna i kupujemy byle co, oby miało w nazwie "antyperspirant". ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa, a potem "ratunku, to brudzi", "ratunku, to uczula" :D

      Usuń
  3. Ja mam ostatnio podrażnienia po kulkach,wiec szukam jakiejś alternatywy.Zdecyduje się na test tego alunu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzeba zawsze sprawdzać czy antyperspirant nie ma w składzie soli aluminium. Ja właściwie prawie się nie pocę, więc często ktoś dziwi się, że nie zabrałam go na wyjazd i się wcale tym nie przejmuję. A ja po prostu jestem odporna na gorąco. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mam dużych problemów z potliwością. W czasie letnim raz na jakiś czas zastosuję bloker, więc na co dzień wystarczają mi zwykłe dezodoranty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę wszystkim, którzy nie mają tego problemu... ;)

      Usuń
  6. Bardzo mnie zaciekawilas, lece sprawdzic co jest w moich eko sztyftach pod pachy :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś słyszałam o nim, ale na razie używam drogeryjnych antyperspirantów :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe... ja jestem tradycjonalistką - stosuję antyperspiranty w kulce :)

    http://przystanek-klodzko.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. Może spróbuję, bo na mnie nie ma mocnych, nic nie działa :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakoś mnie nie przekonuje używanie kryształu zamiast tradycyjnych fafkulek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też byłam negatywnie nastawiona, ale sytuacja mnie zmusiła ;)

      Usuń
  11. używałam i zadowolona nie byłam, wróciłam do zwykłego antyperspirantu

    OdpowiedzUsuń
  12. Używam antyperspirant z Alterry.

    OdpowiedzUsuń
  13. O, bardzo chętnie wypróbuję. Ja jestem z tych mało pocących się i dezodorant używam w zasadzie tylko jak idę na fitness lub w bardzo gorący dzień.

    OdpowiedzUsuń
  14. Też mam częste problemy z podraznieniami, swędzeniem...
    Boję się tylko ograniczonej skuteczności ałunu :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że warto spróbować - kosztuje zwykle kilkanaście zł, więc tragedii nie ma. Zawsze możesz używać go w mniej wymagające dni i w razie potrzeby posiłkować się zwykłym antyperspirantem.

      Usuń
  15. Mam ochotę wypróbować. Ciekawa jestem czy sprawdziłby się u mnie. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze warto spróbować - może akurat odkryjesz coś, co zmieni coś na lepsze :)

      Usuń
  16. Używałam kiedyś czegoś podobnego - ale było to tak dawno, że nie jestem w stanie opowiedzieć o efektach ;) Potem kompletnie o tym zapomniałam - ale Twój wpis sprawił, że chyba ponownie rozważę taką opcję :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Pierwszy raz widzę takie cudo ;) Używam raczej klasycznych antyperspirantów :)

    OdpowiedzUsuń
  18. U mnie póki co rexona się sprawdza! Klaudia J

    OdpowiedzUsuń
  19. Ałun poleciła mi Pani w mydlarni. Szczerze jako facet uznałem że wydanie 60zl na takie coś to przesada ale jednak była gwiazdka i dostałem w prezencie, więc już się z tym pogodziłem. Wszelkie skórne przebarwienia znikają po kilku godzinach. Pryszcz czy zacięcie po goleniu przed weselem zniknęło dosłownie w kilka minut. Polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale dodając ż tym anryprespirantem nie polecam Panom w dużej aktywności fizycznej lub pracującym w stresie. Pod pachy ałun może używać co najwyżej bankowiec lub informatyk, którego jedyna aktywnością fizyczną jest wyjście na lunch.

      Usuń
    2. Dziękuję za męski punkt widzenia! :) Dużo coś wyszło, ile gramów miało Twoje opakowanie?

      Usuń
  20. Też sprawdzam kryształ i masz rację - alternatywa dobra, ale na pewno nie idealna.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja sięgam po ałun, gdy zatnę się przy robieni paznokci. Kupiłam kiedyś taką fiolkę na męskim dziale, przeznaczoną do tamowania zacięć przy goleniu i faktycznie działa bardzo dobrze - krew zatamowana w kilka chwil. Słyszałam o stosowaniu zamiast antyprespirantu, ale jakoś mnie nie ciągnie :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Słyszałam że jakaś mieszanka sody oczyszczonej z czymś, bo nie pamiętam z czym jest stosowana jako kuracja zmniejszająca potliwość ale nie próbowałam tego na sobie. Z naturalnych dezodorantow, to tak jak pisałam na fanpage'u sprawdził się Dr Organic. Marka od niedawna dostępna w Polsce, mają dobre nie tylko dezodoranty, ale też szampony, żele pod prysznic itd. A żel ze ślimaka na blizny i rozstępy jest rewelacyjny! Jednak trzeba pamiętać, że organiczne kosmetyki nie zawsze pachną tak ładnie jak te popularne, ja myślę że warto przymknac oko na zapach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam do tej pory styczności z tą marką, ale Twoja opinia brzmi zachęcająco! :)

      Usuń
  23. Mam go gdzieś w domu, muszę poszukać, bo już dawno nie używałam, ale pamiętam, że w chłodniejsze dni dawał radę :)

    OdpowiedzUsuń
  24. No to akurat zbliża się chłodna pora ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. U mnie zupełnie się nie sprawdził. Najlepsze są dla mnie antyperspiranty Ziaja.

    OdpowiedzUsuń