Zaczął się sezon pełen słońca, wypełniony imprezami plenerowymi, spędzaniem czasu na grillach i nad wodą, zwiedzaniem - słowem wielogodzinnym przebywaniem na zewnątrz. W takich chwilach trzeba zwrócić jeszcze baczniejszą uwagę na ochronę przed promieniowaniem UV. Kiedy się pocimy, dotykamy twarzy, kąpiemy, ścieramy warstwę kremu przeciwsłonecznego, przez co jesteśmy bardziej narażeni w najbliższej przyszłości - na oparzenia, w dalszej - na szybsze starzenie. Warto wtedy pomyśleć o reaplikacji produktów z filtrem. Ale jak to zrobić, żeby było szybko i bezboleśnie, a przede wszystkim jak przy okazji nie zniszczyć makijażu? Dziś przedstawię Wam dwa produkty, które właśnie do tego służą - jeden z nich polubiłam, drugi bardzo mnie zawiódł. Sprawdźcie, który jest lepszy!
Jeśli nie stosujecie makijażu, to sprawa jest prostsza - można po prostu nałożyć filtr od nowa. Jeśli chcecie przy okazji trochę poprawić odcień cery, to z pomocą przyjdą kremy bb i barwione wersje klasycznych produktów przeciwsłonecznych. A jeśli nie możecie sobie pozwolić na całkowite zmycie makijażu, lubicie nosić klasyczne podkłady przez cały rok? Dzisiaj przedstawię Wam propozycje, jak sobie z tym poradzić (na koniec posta przypomnę także kilka kosmetyków, które używałam dawniej).
HIT Bell Hypoallergenic, Compact Powder SPF 50, Hypoallergiczny puder kompaktowy
Cena: ok. 35 zł/9,5 g
Dostępność: szafy Bell Hypoallergenic (np. Rossmann, Hebe), internet.
Skład:
Mica, Talc, Zinc Oxide (nano), Dimethicone, Aluminum Starch Ocenylsuccinate, Methyl Methacrylate Crosspolymer, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Isocetyl Stearoyl Stearate, Octydodecyl Stearate, Butyrospermum Parkii Butter, Caprylyl Glycol, Hexylene Glycol, Sodium Stearyl Fumarate, Triethoxycaprylylsilane, Jojoba Esters, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Peg-8,citric Acid, BHT, Phenoxyethanol, CI 77491, CI 77492, CI 77499, CI 77891.
Lekki, matujący puder o wysokim stopniu ochrony przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Świetnie dopasowuje się do koloru cery. Zapewnia naturalne wykończenie makijażu i zapobiega przesuszaniu skóry. Dzięki temu pozostaje ona gładka i miękka w dotyku.
Puder dostępny jest w 6 odcieniach, ja posiadam kolor 02 Golden Ivory. Zapakowany jest w płaską, idealną o torebki kasetkę z białego plastiku, zamykającą się na klik, dzięki czemu nie otworzy się przypadkowo w torebce, ale jest też na tyle łatwa do otwarcia, że nie musimy bać się o paznokcie. Zestaw zawiera także wbudowane w puderniczkę lusterko i gąbeczkę do aplikacji (na moje oko lateksową). Można nią spokojnie nałożyć produkt, tylko trzeba pamiętać o tym, żeby ją regularnie czyścić (domywa się bez problemu wodą z mydłem). Puder daje lekkie krycie i pozostawią skórę bardziej satynową niż mocno matową, przynajmniej w moim przypadku. Osoby o ładnej skórze bez niedoskonałości mogą go potraktować jako jedyny produkt nakładany na cerę, gdyż puder delikatnie wyrównuje jej koloryt. Te problemowe z kolei mogą ucieszyć się z dodatkowej porcji krycia. Najjaśniejsze kolory są naprawdę jasne (leciuteńko złapało mnie słońce i już nr 02 jest delikatnie za jasny! Takie cuda rzadko się zdarzają, bo jestem bladziochem), więc myślę, że większość osób o typowo słowiańskiej urodzie znajdzie w gamie coś dla siebie. Zdaję sobie sprawę z tego, że żeby osiągnąć deklarowany na opakowaniu SPF musiałabym tego pudru nawalić pół kilko, ale jak pisze Barbara Kwiatkowska "Każdy rodzaj ochrony jest lepszy niż żaden!", a poza tym puder służy mi jako uzupełnienie ochrony w ciągu dnia, nie jako główny "ochraniacz". Ogólnie jestem bardzo zadowolona z tego produktu i poważnie rozważam dokupienie ciemniejszego odcienia w lecie, kiedy pewnie nie uda mi się całkowicie uniknąć opalenizny. Na koniec jeszcze porównanie kolorystyczne z innymi pudrami dostępnymi teraz w sklepach:
1. Bell Hypoallergenic, Compact Powder SPF 50, Hypoallergiczny puder kompaktowy 02 Golden Ivory
2. Bell, Perfect Powder 01 Banana Story (recenzja)
3. Wibo, Banana Loose Powder
4. Makeup Revolution, Luxury Baking Powder, Lace
KIT Lirene Nawilżająca mgiełka SPF 30
Cena: ok. 29 zł/150 mlDostępność: Rossmann, internet.
Skład:
Od producenta:
Mgiełka skutecznie chroni skórę twarzy, ciała i głowy (przedziałek, zakola) przed niekorzystnym wpływem UVA i UVB. Stanowi kompleksową ochronę przed oparzeniami oraz podrażnieniami posłonecznymi. Ultralekka i nietłusta konsystencja zapewnia ekspresowe wchłanianie się produktu, nie pozostawiając smug, białej warstwy i nie brudząc ubrań. Wygodny aplikator pozwala na delikatną, szybką i precyzyjną aplikację 360°. Produkt może być stosowany na makijaż – nie rozmazuje go i nie obciąża skóry.
Zanim powiem "haha, dobre żarty", to kilka słów o aspektach technicznych. Produkt zamknięty jest w złotym opakowaniu z atomizerem, jest to klasyczna sprejowa puszka. Dobra, to teraz: haha, dobre żarty. Produkt owszem, ma całkiem wygodny aplikator, choć "mgiełka" to trochę za delikatne słowo, psika dość mocno. Czy chroni? Pewnie chroni, ciężko od tak stwierdzić. Przy nakładaniu śmierdzi alkoholem, potem pachnie jak klasyczny produkt przeciwsłoneczny. Czy zostawia smugi, białą warstwę? Nie jest przezroczysty. Więc czemu ta wredna baba się czepia? Bo producent powiedział wprost - NADAJE SIĘ NA MAKIJAŻ. A jaki efekt ukazuje się naszym oczom, kiedy alkoholowa mgła już opadnie? Cały mat, cały starannie nałożony podkład wygląda tak, jakbyśmy jechali w słoneczne, lipcowe południe autobusem bez klimatyzacji. Twarz wygląda na przetłuszczoną, makijaż na mocno znoszony. Nie rozmazuje? No sam z siebie może nie, nie rzuca się na nas z mokrą ścierą, ale zabiera mu właściwości długotrwałe - zdarzyło mi się użyć tego spreju, kiedy na oczach miałam tusz niewodoodporny - na górnej powiece porobiły mi się czarne kropki. To ma być to nawilżenie? Może gdybym miała ekstremalnie suchą skórę i spędzała całe dnie w klimatyzacji, to bym to zaakceptowała. Ale przy mojej mieszanej cerze efekt jest delikatnie mówiąc brzydki. Ale to nie koniec żartów - ma się nadawać NA PRZEDZIAŁEK I ZAKOLA. Jeśli nie macie włosów, to może. W przeciwnym wypadku efekt jest taki, jakbyście nie myli głowy przez tydzień. Ewentualnie układali włosy na smalec. Nietłusta konsystencja? No nie. Bardzo nie. Dziś był ostatni dzień, kiedy nałożyłam tę mgiełkę na twarz, specjalnie dla Was. Zużyję może na ciało, może, jeśli wybiorę się na jakieś plażowanie (mało prawdopodobne). Ogółem rozczarowanie ogromne i cieszę się, że kupiłam go na promocji. Pokładałam w nim takie nadzieje, a on mnie zrobił w jajo.
1. Twarz tylko z makijażem.
2. Z lewej strony (zdjęcia) dodatkowo warstwa pudru Bell, z prawej nic.
3. Z lewej puder, z prawej mgiełka Lirene.
4. Z lewej puder, z prawej mgiełka Lirene (w sztucznym świetle). Efekt, który na zdjęciu jest widoczny z lampą, najlepiej oddaje to, co widzę w lusterku w dziennym świetle.
Inne opcje reaplikacji filtrów, które testowałam (wraz z recenzjami):
Puder E.L.F. Sunscreen - byłby spoko, gdyby nie dupiaty kolor. Nie chce mi się z nim bawić, za dużo roboty, zwłaszcza, że znalazłam lepszy. Chyba go w końcu wywalę.
Garnier, Aqua Bomb Mist - efekt podobny do Lirene (może trochę mniej otłuszczający, a bardziej przypominający lakier do włosów, nie walił tak bardzo alkoholem). No i opakowanie poręczniejsze, choć cenowo chyba gorzej. Ogółem dalej nie znalazłam mgiełki z filtrem, która by mi odpowiadała.
A jakie są Wasze hity i kity z filtrem? Pamiętacie o tym, żeby sięgać po nie regularnie?
Buziaki :*
Ja szczerze się przyznam, że nie używam specjalnych filtrów. Ot! to co jest w podkładzie o tyle.
OdpowiedzUsuńNa początek dobre i to!
UsuńKorzystam z kremu Vichy z spf 50 :) Zwłaszcza teraz, kiedy jestem po kwasach.
OdpowiedzUsuńBardzo słuszna postawa :) On się dobrze sprawdza pod makijażem?
UsuńJa się zaniedbuję w tej kwestii. Fakt, nie opalam się, ale słońca nie da się uniknąć.
OdpowiedzUsuńPromieniowanie uv działa nawet w pochmurne dni! Warto wziąć to pod uwagę ;)
UsuńDzieci smaruję zawsze, ale siebie niestety już nie.
OdpowiedzUsuńTo może warto spróbować za każdym razem podczas smarowania dzieciaków chociaż maznąć siebie? I tak ręce brudne od kremu ;)
UsuńO nie! A już mam nadzieję, że jest dla mnie ratunek i ten sprej działa. Jak przeczytałam, że to puder jest fajny to już niestety nadzieje opadły... Szkoda :(
OdpowiedzUsuńTeż byłam rozczarowana... To już kolejna mgiełka, która mnie zawiodła.
Usuńprzyznaję się bez bicia, że o kremach z filtrem zapominam zupełnie... chyba muszę wreszcie nauczyć się pamiętać o nich
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! Profilaktyka przede wszystkim ;)
UsuńKremy z filtrem są u nas obowiązkowe;)
OdpowiedzUsuńMacie swój ulubiony? :)
Usuńja często zapominam o kremach z filtrem - oczywiście nad wodę zawsze biorę, ale na co dzień zdarza mi sie zapomnieć. W tym roku już uszykowałam, wiec nie ma mowy o zapomnieniu ;p
OdpowiedzUsuńDobrze, że wprowadzasz zdrowe nawyki! :)
UsuńZawsze 50 UVA na twarz!!! Obowiązkowo na plaży! a tak na codzień chronię się podkładem
OdpowiedzUsuńA jaki jest Twój ulubiony krem z filtrem?
UsuńU mnie przy przebarwieniach filtr 50 to mus
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! Polecasz jakiś konkretny?
UsuńRzadko wystawiam się na słońce, filtrów nie stosuję, nie mam tego nawyku.
OdpowiedzUsuńWarto go więc wyrobić!
UsuńDo Lirene zawsze podchodziłam z rezerwą, ale okazała się być przyjemną niespodzianką :)
OdpowiedzUsuńMnie niestety rozczarowała...
UsuńNajgorsze jest to, że większość filtrów słonecznych, które aplikuję na twarz turbo mnie zapycha. Na co dzień stosuję po prostu podkłady z mocnym filtrem. Gorzej na wakacjach
OdpowiedzUsuńTo faktycznie słabo... A próbowałaś rozejrzeć się wśród azjatyckich filtrów? O wiele łatwiej znaleźć tam lżejsze konsystencje, sama mam w planach zakup jakiegoś ;)
Usuńo nie, zdecydowanie to coś to nie dla mnie ;( i jak koleżanka wyżej mam problem z zapychaniem poza tym jakoś filtrom nie ufam nie wiem czemu ;(
OdpowiedzUsuńDobrze dobrany filtr to bardzo ważny element pielęgnacji przeciwstarzeniowej, nie warto z niego rezygnować! Warto poszukać ideału ;)
UsuńFiltr na co dzień zapewnia mi krem z Barwy :) a na plaży używam tylko takich kremów, które mają wysoki filtr, najczęściej 50
OdpowiedzUsuńA co to za krem i jaki ma spf? :)
UsuńSzkoda, że mgiełka nie działa bo wyglądała obiecująco...
OdpowiedzUsuńTeż byłam rozczarowana...
Usuń