I nadszedł ten dzień, że kompletnie nie wiem, co napisać. Temat szeroki, zwłaszcza dla takiej kosmetykoholiczki jak ja (chociaż i tak staram się pilnować). Dlatego podejdziemy do tego tak: na początek pokażę Wam małe statystki obrazujące skalę problemu, a potem pogadamy o moich makijażowych ulubieńcach i pewniakach. Zapraszam! :)
Jak widzicie problem jest duży. Omówienie każdego elementu z osobno zabrałoby wieki i kilka żywotów znudzonych czytających, dlatego zapraszam na moje kosmetyczne perełki - produkty, którym ufam, chętnie używam, polecam wypróbować.
Zacznijmy może od moich ukochanych czekoladowych palet firmy Makeup Revolution.
Jestem szczęśliwą posiadaczką trzech sztuk - od lewej mocno już sfatygowana Death By Chocolate (klik), która jest ze mną najdłużej, następna to Naked Chocolate (klik) oraz najnowszy nabytek Chocolate Vice. Wszystkie palety mają podobne właściwości - duże lusterko, 16 cieni dobrej jakości (szczególnie należy pochwalić te błyszczące, mają bardzo przyjemną konsystencję), pozwalają na wykonanie bardzo różnorodnych makijaży, zarówno dziennych, jak i wieczorowych. Idealne do zabrania w podróż. Przy okazji parę słów o jednym z moich ulubionych pędzli do oczu- Hakuro H79. Wykonany z naturalnego włosia jest idealny do szybkiego makijażu - jest jednocześnie lekko spłaszczony, dzięki czemu łatwo nakłada się nim cień, oraz puchaty, więc można go szybciutko rozetrzeć. Nie gubi włosia, jest przyjemny w dotyku, nie rozpada się - polecam :).
Wracając do palet: biała czekolada może przypaść do gustu zdecydowanej większości osób, myślę, że powinna by idealnym prezentem dla kobiet lubiących odcienie brązu, beżu i złota. Gorzka ma więcej cieni w chłodniejszej tonacji, szarawych, srebrzystych i grafitowych, także ładną miedź, fiolet i jasny róż. Czarna jest cieplejsza, brzoskwiniowa, różowo-złota. Każda paleta zawiera także dwa duże cienie - jeden bardziej matowy, drugi błyszczący.
Przechodząc ciut wyżej - Freedom Eyebrow Pomade, czyli pomada do brwi w odcieniu Medium Brown. Kiedy zaczęłam podkreślać brwi, używałam tylko i wyłącznie cieni, które nadal lubię, jednak dość ciężko uzyskać nimi precyzyjny kształt. Problem ten rozwiązała wymieniona pomada. Dzięki niej mogę uzyskać idealne "instabrows" :D. Używam jej niemal codziennie od zimy i ubytek jest bardzo niewielki, konsystencja nie zmieniła się jakoś znacząco. Produkt jest bardzo trwały, zostaje na brwiach cały dzień bez uszczerbku, dodatkowo gama kolorystyczna jest szeroka i jestem pewna, że każdy znajdzie kolor dla siebie. Przy okazji moje odkrycie pędzlowe w temcia malowania brwi- najcieńszy, idealnie drobniutki i precyzyjny pędzelek, dzięki któremu mój makijaż tej części twarzy zadowala mnie w 100%. Maestro 660 r.4. Jeżeli potrzebujecie czegoś ultra niewielkiego, polecam serdecznie.
W temacie oczu pozostając - kredki, które zastępują mi najlepszy eyeliner - Avon Supershock. Posiadam 3 kolory: srebrny, fioletowy i czarny, ten ostatni zasługuje na szczególne wyróżnienie. Wszystkie są bardzo miękkie (zwłaszcza srebrny, jest jak masło), więc jeśli chcecie stworzyć nimi precyzyjne linie sięgnijcie po pędzelek. Ładnie się rozcierają, trzymają się bez uszczerbku cały dzień. Po zastygnięciu praktycznie nie do ruszenia. Jeśli robię kreskę, to w 99% przypadków jest ona właśnie wykonana czarnym supershockiem, stąd też kredka jest taka króciutka. Szkoda, że nie mają więcej kolorów, przydałaby się złota, niebieska czy zielona.
Powoli zmierzamy do końca, nadeszła pora pogadać o ustach. Tutaj niepodzielnie królują maty z Golden Rose. Na początek moja ulubiona seria pomadek, czyli Matte Lipstick Crayon. Posiadam numerki 13, 08 (o nich tutaj) i 06. Łatwo się nimi maluje, mają aksamitno-matowe wykończenie, na moich ustach trzymają się bardzo dobrze, wiadomo - tłustego posiłku nie przetrwają, ale za to łatwo je poprawić. Szczególną miłością darzę numer 08, w chłodniejsze dni często go noszę, spędził na moich ustach jesień i zimę, myślę, że w tym roku też będzie mi często towarzyszył. Ciemny, chłodniejszy, zgaszony, lekko fioletowawy róż.
Z tej samej firmy pochodzi również większość moich konturówek. To świetna alternatywa dla szminki, zostawiają matowe i trwałe wykończenie, występują w bardzo wielu kolorach. Z serii Dream Lips posiadam numery 520, 501 (recenzja TU), 506 (KLIK), z serii Classics 306. Tę ostatnią chciałabym szczególnie wyróżnić, często nosiłam ją wiosną i latem, w końcu przekonałam się do tak mocnych kolorów. Jest mega żarówiasta i to jest cudowne <3. Długotrwała, tania, całkiem łatwo dostępna, polecam!
A jakie są Wasze ulubione kosmetyki do makijażu? Jakieś perełki godne polecenia? Linkujcie swoje odpowiedzi na wyzwanie z tego tygodnia!
Buziaki ;*
#opróżniamykosmetyczki #trustedcosmetics
Aaa, czekoladowe palety! Cudo w pięknym opakowaniu, brałabym wszystkie 3 "czekoladowe" tabliczki! ;)
OdpowiedzUsuńA jest ich jeszcze więcej! I jak tu się powstrzymać? :D
UsuńZazdroszczę paletek, pewnie też bym miała potężne ich zbiory, gdybym nie była takim laikiem w tej kwestii. A póki co mam zaledwie dwie większe i dwie mniejsze :D
OdpowiedzUsuńNa pociechę powiem Ci, że większość to prezenty ;)
UsuńMiałam kiedyś Death by Chocolate, ale oddałam siostrze, gdy dostałam Chocolad Bar od Too Faced :) Chocolate Vice jest chyba inspirowana Sweet Peach :) Również ogromnie lubię Crayon Lipstick z Golden Rose ;)
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, kolory są chyba bardzo podobne ;) A jaki jest Twój ulubiony kolor szminki?
UsuńSporo kosmetyków masz :) A czekolady chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńAno sporo :D Czekoladki serdecznie polecam, wybierz swoje kolory i koniecznie testuj :)
Usuńmam jedną czekoladkę Dead by CHocolate i pomadkę GR 13 - oba kosmetyki świetnie się spisują :)
OdpowiedzUsuńPaletki są śliczne :) W moim wpisie również ukazała się paletka tej firmy, ale w matowej wersji :)
OdpowiedzUsuńOczywiście to nie wszystkie moje paletki od MUR, mam jeszcze kilka z serii Redemption (m.in. matową właśnie) oraz Eyes like angels ;)
UsuńŚwietne podsumowanie :) Ja nie liczyłam ile mam kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńByłam ciekawa wyniku :)
UsuńSuper post !
OdpowiedzUsuńWOW! To nie zdążyć ich wszystkich zużyć przed terminem ważności chyba :) Ja mam jeden pojedynczy cień, ze dwa podkłady, 3 korektory i puder sypki i transparentny, błyszczyk czerwony o kilka pomadek ochronnych :) Wszystko mieszczę w jednym koszyczku, ty pewnie masz sporą szafę na kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńSzafę może nie, ale toaletka jest ciut zastawiona ;D
UsuńTe paletki sa po prostu prześliczne :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się nie zgodzić :D
UsuńUwielbiam pomadki od Golden Rose! :)
OdpowiedzUsuńSą świetne! :)
Usuńsporo tego masz:)
OdpowiedzUsuńNo dosyć ;)
UsuńAle kolekcja!
OdpowiedzUsuńRozbudowana :)
UsuńOj ja mam długą listę ulubieńców, może w końcu się zmobilizuje, żeby je wszystkie opisać :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Takie posty są bardzo ciekawe i pomocne ;)
UsuńSpora kolekcja :)
OdpowiedzUsuńUzbierało się tego trochę :)
UsuńPiękne są te czekoladowe palety! Może kiedyś przedstawisz resztę swoich zbiorów :)
OdpowiedzUsuńJakaś część konkretnie Cię interesuje? Póki co szczegółowo omawiałam produkty do ust ;)
UsuńW sumie to każda :D Bardzo ciekawią mnie Twoje produkty do makijażu oka, eyelinery, kredki do oczu, cienie :)
UsuńTo będzie sporo do omówienia :D Wciągam na listę tematów do obgadania, aczkolwiek chyba trzeba będzie na to trochę poczekać ;)
UsuńWiele z przedstawionych przez Ciebie produktów, również darzę ogromną sympatią :) Sama boję się sporządzić statystyki swoich kosmetyków do makijażu... chociaż wielu już się pozbyłam to nadal zajmują ogrom miejsca :)
OdpowiedzUsuńHeh, wykończę jedno, to pojawiają się dwa kolejne :D
UsuńNa czekoladki polowałam od dawna, ale zawsze sobie powtarzałam, że ich nie potrzebuję...w końcu mam tyle palet. Niestety nie wytrzymałam, kupiłam Salted Caramel i obawiam się, że na tym nie poprzestanę. Co najlepsze ona ma niemalże identyczne zestawienie co Semi Sweet z Too Faced (reszta palet podobnych, ale nie aż tak jak tu).
OdpowiedzUsuńU mnie zaczęło się od jednej, a potem musiałam być na tyle marudna, że pozostałe dwie trafiły do mnie jako prezenty :) Bardzo je lubię.
Usuń