wtorek, 3 stycznia 2017

Kalendarz adwentowy Nyx 2016

Witajcie ;*

Dzisiaj w końcu przychodzę do Was z długo wyczekiwanym podsumowaniem zawartości kalendarza adwentowego Nyx na święta 2016. Co się w nim znalazło? Jak mi się sprawdza? Zapraszam na recenzję!





Jego motywem przewodnim był Wanderlust, czyli jak podpowiada nam translator "zamiłowanie do włóczęgi". Z zewnątrz przypominał małą kartonową walizeczkę z naklejkami z różnych stron świata:


Od wewnątrz prezentował się tak:


Jak możecie zauważyć, na każde miasto wypadały dwa dni. Obrazki wokół nazw lokacji podpowiadały, z czego słynie konkretne miejsce. Na każde z nich przypadała jedna miniaturowa pomadka z serii Soft Matte Lip Cream (4,7 ml czy ciut ponad połowa standardowej pojemności) i cień prasowany w tematycznym kartonowym opakowaniu (1,8g).


Kolejno odwiedziliśmy (swatche od lewej do prawej):

Soft Matte Lip Cream:

1. Monte Carlo 
Chłodniejsza czerwień
2. Milan
Ciemniejszy róż
3.Prague
Ciemny, mocny róż
4. Transylvania
Ciemny, jagodowy fiolet
5. Copenhagen 
Burgund
6.Addis Ababa
Żywy, fuksjowy róż
7.Rome
Ciemniejszy, zgaszony, brązowawy kolor ust
8.Stockholm
Ciepły nude
9.Cannes
Jaśniejszy i bardziej nasycony odcień Rome
10.Manila
Neonowy koral
11.Seoul
Jaśniejszy, nasycony fiolet
12.Morocco
Ciepła, jasna, pomarańczowa czerwień

Pomadki mają budyniowo-waniliowy lekki zapach i musową konsystencję. Nie wysuszają bardziej niż standardowe matowe pomadki, nie dają uczucia dyskomfortu na ustach. Zastygają na aksamitny mat. Trwałość jest średnia - nie dręczone jedzeniem trzymają się ok, ale łatwo ścierają się podczas dotknięcia czy posiłku, niezależnie do jego tłustości, bo nie zasychają na beton. Za to w razie czego łatwo je poprawić, dokładamy trochę od środka, delikatnie "rozcieramy" wargami i jest ok. Pod względem krycia są zróżnicowane - od średniego plus (jedna warstwa wygląda ładnie, może dodać drugą, ale nie ma konieczności, takie ma większość pomadek) do tych bardziej kłopotliwych (jedna warstwa ma widoczne prześwity, trzeba się namęczyć, aby równomiernie ją nałożyć). Takie problemy zauważyłam np. w przypadku odcienia Transylvania, który ma naprawdę cudny kolorek, ale uzyskanie krycia na ustach to masakra.

Moje hity z kategorii szminki to: Stockholm (mój idealny odcień nude), Seoul (naprawdę przyciąga uwagę, zebrał wiele komplementów), oraz Copenhagen (mimo, że sprawiał mi kłopoty przy nakładaniu, piękny odcień to wynagradza).


Cienie do powiek (dolna połowa swatcha z bazą Maybelline Color Tattoo Creme de nude):

1. Monte Carlo 
Matowa czerń ze srebrnymi drobinkami
2. Milan
Średni brąz, cieplejszy, mat
3.Prague
Jasna, perłowo-drobinkowa szarość
4. Transylvania
Jasny beż, perłowo-drobinkowy
5. Copenhagen 
Żuczek, którego ciężko oddać na zdjęciu, baza jest złotobeżowa, opalizuje na jasną zieleń
6.Addis Ababa
Satynowo-perłowy niebieski
7.Rome
Satynowo-perłowy rdzawy pomarańcz
8.Stockholm
Matowy ciepły brąz z nutą bordo
9.Cannes
Satynowo-perłowa zieleń
10.Manila
Odcień taupe, szaro-fioletowo-brązowy satynowo-perłowy
11.Seoul
Matowy jasny beż
12.Morocco
Matowy ciemniejszy brąz w chłodniejszym odcieniu

Cienie praktycznie nie pachną, osypują się słabo/umiarkowanie. Z pigmentacją jest różnie - do matów nie mam większych zastrzeżeń, bardziej błyszczące cienie są bardziej problematyczne. Copenhagen jest prześliczny, ale niestety jest niemal transparentny i żeby wydobyć jego piękno musiałam go dawać na bazę z konkretnym kolorem. Addis Ababa i Cannes również nie do końca spełniły moje wymagania pod tym względem.

Moje hity w kategorii cienie to: Rome i Stockholm - piękne, jesienno-zimowe odcienie w ciepłej kolorystyce, która ostatnio szturmem zdobyła nasze powieki.


Jaka jest moja opinia na temat całego kalendarza? Pozytywna. To dobra okazja do wypróbowania marki, której wcześniej nie znałam. Znalazłam wśród nich swoje hity, które chętnie będę stosować, a odkrywanie codziennie czegoś nowego to dla mnie świetna zabawa - naprawdę uwielbiam kalendarze adwentowe! Mam jednak pewne zastrzeżenia - wolałabym, aby produkty były trochę bardziej zróżnicowane, chętnie spróbowałabym innych pomadek, eyelinerów itp. No i zawartość jest opisana już na samym początku, na "okładce" widzimy napis 12 x Eyeshadow, 12 x Soft matte lip cream. Jeśli ktoś zna markę choćby z widzenia, to po nazwach miast widocznych na opakowaniu już mniej więcej zna zawartość. W przypadku gdy ktoś kupił go sobie sam, z założeniem testowania produktów, a nie zamierzał się bawić w codzienne odkrywanie tajemniczego kosmetyku, to ok. Niestety, ja dostałam go w prezencie i trochę odebrało mi to fun w kolejnych dniach.

Czy chciałabym wrócić do tego kalendarza w przyszłym roku? Tak, jeżeli produkty byłyby bardziej zróżnicowane. Niemniej i tak odsłanianie kolejnych okienek sprawiło mi dużo radości i zachęciło do zapoznania się z marką.

A Wy lubicie kalendarze adwentowe? Może jakiś sprawił Wam szczególną radość?

Buziaki :*

35 komentarzy:

  1. Fajny ten kalendarz. Ja nie wiem czy dałabym radę czekać na kolejne dni, by otworzyć te pomadki z cieniami. Ciekawość by mnie zjadła :D

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo ciekawy kalendarz :) tak jak napisałaś, idealny sposób na wypróbowanie marki i znalezienie faworytów :)
    najbardziej ciekawi mnie ten budyniowy zapach :D
    pozdrawiam
    http://zyciejakpomarancze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jakoś nie jestem przekonana do tych kalendarzy chyba wolę dokładnie wiedzieć co kupuje :-) Może do następnych świąt zmienię zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze możesz sprawdzić, w 99% przypadków na stronie/z tyłu opakowania masz wypisane, co jest w środku ;)

      Usuń
  4. Pomadka Seoul od razu przyciągnęła moją uwagę - uwielbiam fiolety :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pomadki wszystkie bym chciała :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Moim zdaniem to fajny prezent! :-) Choć wielu cieni i niektórych pomadek niestety nie używałabym, bo nie pasują mi takie kolory...

    OdpowiedzUsuń
  7. Pomadki bardzo mi się podobają ;) Uwielbiam mocne kolorki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie odnalazłabyś wśród nich coś dla siebie :)

      Usuń
  8. Jak dla mnie bardzo fajna zawartość. Pomadki - cudne:)

    Zapraszam na mojego bloga na konkurs kosmetyczny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wszystkich najbardziej kuszą właśnie pomadki :)

      Usuń
  9. Niby fajny, ale liczyłabym na bardziej zróżnicowane produkty, a nie tylko pomadki z jednej serii i cienie ;). Ja żałuję, że nie kupiłam zestawu z miniaturami Liquid Suede :(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No też wolałabym, żeby było więcej różnych kosmetyków :( Ale i tak fajnie mi się otwierało. Noo te zestawy też były kuszące... Może jeszcze kiedyś rzucą.

      Usuń
    2. Mam nadzieję, bo mam jeden Liquid Suede i go uwielbiam :D

      Usuń
  10. Bardzo fajna zawartość kalendarza ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawy pomysł, choć fajnie byłoby wprowadzić zróżnicowanie na typy urody - w tej fioletowej pomadce wyglądałabym, jakbym dorwała się do gumijagód. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie mogłyby Ci się spodobać ich zestawy 1 Soft matte lip cream + paleta cieni, tam są skomponowane harmonijnie i łatwo wybrać coś dla siebie ;)

      Usuń
  12. Uwielbiam pomadki tej marki <3 Miałam Amsterdam i była to moja ulubiona czerwień ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tej akurat nie miałam okazji spróbować, ale brzmi fajnie ;)

      Usuń
  13. Ja od razu otworzyłam wszystkie okienka :) Niestety przez cały okres świąteczny i poświąteczny moje usta były w tak fatalnym stanie, że nie mogłam testować pomadek :( Dopiero obecnie wracają do normy, więc momo że zajrzałam wcześniej to na niewiele mi się to zdało :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam ten sam problem przez cały grudzień :( Na co dzień praktycznie tylko pomadki ochronne... Ale za to w styczniu będziesz miała więcej zabawy :) Jak Gwiazdka drugi raz!

      Usuń
  14. Fajny ten kalendarz i świetna podróż w nieznane jeszcze do tej pory zakątki kosmetyczne

    OdpowiedzUsuń