sobota, 21 listopada 2015

TAG: 5 kosmetycznych rzeczy, których wcale nie chcę.


Witajcie ;*

Ostatnio Blondlove zmusiła mnie do myślenia. No bo co się chce, to można wymieniać godzinami. Skatalogować wg sklepów, kolorów opakowań, alfabetycznie czy jak tam kto lubi. Zwłaszcza, że nieubłaganie zbliża się okres świąteczny. Ale powiedzieć, czego się nie chce? O, to już duża sztuka. No to po przemyśleniu znalazłam kilka takich rzeczy. Ale łatwo nie było ;)



Jakie są zasady?

Napisz, kto Cię otagował, zamieść zasady i baner.
Wymień 5 kosmetyków, które Twoim zdaniem są całkowicie zbędne.
Uzasadnij swój wybór.
Zaproś do zabawy inne blogerki.

1. Kolorówka marek luksusowych.
Nie kupuję idei wydania na szminkę 200 zł, skoro w Golden Rose czy Wibo mogę znaleźć mega fajne produkty do ust za 10-12 zł. Może to moja ignorancja, bo jeszcze żadnego nie miałam, no ale serce się wzbrania, jak widzę mazidło w cenie jednodniowej wycieczki do Wrocławia.

2. Serum.
To też pewnie wyda się dziwne, ale nie czuję potrzeby stosowania serum na skórę. Uważam, że wystarczają jej na spokojnie dobrze dobrane kremy i czyste olejki, jeśli potrzebuję więcej konkretnej substancji, to mogę sobie dokupić w internecie, nie przepłacając za dodatek opakowania, marki czy jakichś mało ciekawych wypełniaczy.

3. Peeling do stóp.
Nie chce mi się zwyczajnie. Na ogół po prostu ścieram martwy naskórek pumeksem, a kiedy mam ochotę na małe domowe spa, to używam po prostu tego, co do całego ciała.

4. Balsam pod prysznic.
Z tego, co zdążyłam się zorientować, to głównie parafina z jakimiś dodatkami. Może to i ładnie pachnie, ale po próbce otrzymanej przy okazji zakupów stwierdzam, że nie dla mnie. Jak aplikuję, kiedy woda płynie, to wszystko mi spływa. Jak smaruję przy zakręconym kranie, to mi zaraz zimno. A nawilżenie... no nie bardzo. Nie u mnie.

5. Lepiące błyszczyki.
Mam długie włosy, które na ogół noszę rozpuszczone. Noszę okulary. Ostatnio bardzo wieje. Tak.. A teraz wyobraź sobie, jak wygląda moja twarz i ile widzę, po wyjściu na zewnątrz. No właśnie. Koszmar. Poza tym usta maluję raczej na dwa sposoby- pomadka ochronna, kiedy nie mam czasu rano/jestem chora/wiem, że nie będę mieć jak sprawdzać, czy wszystko jest na miejscu. Opcja nr 2- mocne, intensywne kolory, ale wtedy lusterko cały czas w dłoni no i obowiązkowo trwałe produkty do ust. Błyszczyki jakoś mi się nie wpasowują, taka już jestem.

Do zabawy chciałabym zaprosić:
i oczywiście wszystkich, którzy mają na to ochotę! Jeśli chcecie, możecie się w komentarzach podzielić linkami do wypełnionego tagu ;)

Jakie są Wasze typy niechcianych kosmetyków? Pokrywają się z moimi, czy macie na ich temat zupełnie odmienne zdanie? 

Buziaki ;*

4 komentarze:

  1. W stu procentach zgadzam się z 1 punktem. Również nie jestem zwolenniczką kupowania produktów za miliony, skoro taki sam (tylko różniący się marką) mogę mieć za 10 złotych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Albo inny przykład- palety. Moja ulubiona czekoladka kosztuje 40 zł i spełnia moje oczekiwania ;)

      Usuń
  2. Balsam pod prysznic to u mnie też zbędny produkt. W moim odczuciu nie daje absolutnie żadnych pozytywnych efektów przy mojej suchej skórze. Koniec końców i tak muszę użyć tradycyjnego balsamu po kąpieli :)
    Dziękuję za otagowanie, zrobię post jeszcze w tym tygodniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podjęłam raz próbę nałożenia na łydki- pod prysznicem były dziwnie śliskie (pewnie od parafiny), a po wyjściu- nadal suche.
      Dziękuję za podjęcie tego wyzwania i czekam z niecierpliwością ;*

      Usuń