Luty to miesiąc krótszy, więc ulubieńców u mnie mniej, za to konkretne. Dowiecie się, czego używałam, co oglądałam i co zmieniło trochę moje blogowanie. Zapraszam!
Zacznijmy od części kosmetycznej:
W lutym powróciłam do używania gąbeczki do nakładania podkładu i wklepywania korektora. O ile wcześniej miałam z nią różne relacje, o tyle w ostatnim miesiącu w pełni doceniłam ten sposób aplikacji. Kosmetyki wyglądają dzięki niemu o wiele naturalniej, ładniej wtapiają się w skórę, można jej także używać do bakingu. Moja to Makeup Revolution Advanced Complexion Expert Soft. Jest faktycznie mięciutka, pierwszy egzemplarz bardzo szybko zmasakrowałam, bo nie umiałam się z nią obchodzić, drugi (ten ze zdjęcia) jest ze mną od roku (używany z częstymi długimi przerwami). Ładnie pęcznieje od wody, aplikowanie nią podkładu jest szybkie i przyjemne. Niestety, nadaje się już do wymiany (dlatego taktycznie pokazałam ją Wam w opakowaniu :D), więc pewnie wkrótce trafi do denka i zastąpi ją jakaś inna gąbka. Na pewno nie zamierzam jednak zrezygnować z tej metody nakładania - przekonałam się w 100%!
Luty pod względem zapachowym był dla mnie miesiącem przejściowym - powoli odchodziłam od waniliowo-czekoladowych perfum w stronę tych bardziej kwiatowych. Jednak w mojej kolekcji nie umiałam znaleźć takiego "przedwiosennego" (?) zapachu. Okazało się jednak, że Tesori D'Oriente Białe Piżmo świetnie sprawdza się w tej roli! Próbeczka zaczęła być intensywnie użytkowana, a ja poważnie zastanawiam się nad pełna wersją, zwłaszcza, że cena jest naprawdę korzystna. Był to zapach na tyle ciepły i otulający, że nie przywodził na myśl wiosny, ale nie był też moim typowym "słodkim do porzygu" zimowym zapachem. Codzienny, bardzo trwały, naprawdę godny uwagi! Już rozumiem, czemu jest tak popularny w internetach ;D.
W części niekosmetycznej muszę wspomnieć o nowym aparacie, dzięki któremu planuję znacząco poprawić jakość moich zdjęć, szczególnie tych makijażowych. Ciągle się uczę, więc póki co progres może nie być zauważalny, ale mam nadzieję, że wkrótce będę asem trybu manualnego :D. Mój model to Samsung NX300. Póki co bardzo dobrze spełnia moje wymagania i pozwala mi na robienie zdjęć, których telefonem nie byłam w stanie. Duża pozytywna zmiana, mam nadzieję, że i Wy będzie mogli ją dostrzec.
źródło: https://chrome.google.com/webstore/detail/netflix/deceagebecbceejblnlcjooeohmmeldh
Luty to także miesiąc Netflixa - coraz bardziej go doceniam. Wciągnęłam się w serial o jakże przecudnie przetłumaczonym tytule "Nastoletnia Maria Stuart" (w oryginale "Reign"). Co im jednak trzeba przyznać, to miejscami pasuje on do serii - czasem mam wrażenie, że oglądam typowy serial dla nastolatków. Miewam także zastrzeżenia do nieco zbyt współczesnych (przynajmniej jak na moją wiedzę) strojów i akcesoriów, niemniej prawda jest taka, że jak miałam wolny wieczór, to obejrzałam 5 odcinków pod rząd. Obecnie jestem na początku drugiego sezonu i chętnie będę kontynuować oglądanie. Mały smaczek: pamiętacie filmową Anię z Zielonego Wzgórza i Zuzannę Pevensie? Szukajcie, a znajdziecie :D. Pojawia się także Thomas Culpepper z mojej ukochanej "Dynastii Tudorów".
Z filmów dostępnych na platformie obejrzałam "On wrócił" ("Er ist wieder da"). Czasami mam ochotę na czarny, trochę ciężki humor, a tutaj jest on zdecydowanie bardzo czarny. Czarny jak dupa Szatana. W skrócie: Hitler budzi się we współczesnych Niemczech, w 2011 roku w Berlinie i próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Towarzyszy mu reporter - Fabian Sawatzki, dla którego ma to być szansa na powrót do pracy. Miejscami śmiałam się do rozpuku (ale to naprawdę bardzo specyficzny humor, myślę, że wielu osobom nie będzie pasował), ale ogólna refleksja wypływająca z całego filmu już wcale wesoła nie jest. Po seansie człowiek zaczyna się poważnie zastanawiać nad problemami, które dotykają współczesną Europę. Ogółem - jest grubo.
źródła: http://www.tekstowo.pl/soundtrack,nastoletnia_maria_stuart.html
http://www.filmweb.pl/film/Er+ist+wieder+da-2015-751708
A jakie były Wasze hity najkrótszego miesiąca roku? Odkryliście coś ciekawego?
Buziaki :*
O jej jestem zdziwiona, że ta gąbeczka przetrwała Ci prawie rok :)
OdpowiedzUsuńMiałam na nią takie fazy, że używałam kilka dni pod rząd, a potem odkładałam na kilka tygodni ;)
UsuńJa mam gąbeczkę Ebeline, ale chyba nie nauczyłam się jej dobrze użytkować. Nie jest tak miękka jakbym chciała.
OdpowiedzUsuńTo może akurat być kwestia samej gąbeczki - może spróbuj jakiejś innej? Moja jest miękka, dużo dobrego słyszy się też o Belnd It, Real Techiques czy oryginalnym Beauty Blenderze. Pytanie też, czy odpowiednio ją namaczasz i odciskasz ;)
UsuńLubię tą gąbeczkę, choć i tak BB najlepszy pod słońcem :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś trafi i do mnie :)
UsuńSłyszałam o tym filmie o Hitlerze, ale mnie niezbyt przekonał ... Luty minął mega szybko.
OdpowiedzUsuńZa to wiosna za progiem :)
UsuńZ tym Netflixem opłaca sie? Ja juz od jakiegos czasu myśle nad wykupieniem abonamentu, chociaż w sieci mozna tez oglądać seriale online za darmo. 😄
OdpowiedzUsuńWg mnie najbardziej opłaca się wziąć do spółki z kimś z rodziny czy znajomymi, wtedy najlepszy pakiet na 4 osoby wychodzi po 13 zł ;) Pierwszy miesiąc widzę, że jest teraz gratis, także możesz spróbować. Ja doceniłam, bo trafiam teraz na seriale i filmy, o których bym pewnie nie usłyszała.
UsuńZaintrygował mnie film "On wrócił" uwielbiam czarny humor im czarniejszy tym lepiej. Muszę obejrzeć ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie powinien Ci się spodobać :)
UsuńLubie konkretne i rzetelne recenzje,filmówki mnie zaciekawiły,zacne,zacne! ;-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znalazłeś coś dla siebie :)
UsuńPróbowałam Netflixa przy okazji House of Cards, byłam bardzo zadowolona. Ale jak na ilość oglądanych przeze mnie seriali, to raczej wydatek, którego się nie podejmę.
OdpowiedzUsuńHouse of Cards jeszcze nie widziałam, ale słyszałam wiele dobrego o tej produkcji, więc pewnie przyjdzie i na nią czas ;) Tak jak pisałam wyżej - zawsze warto rozważyć opcję zakupu na spółkę.
Usuńmuszę koniecznie sprawdzić ten zapach :D myślę, ze trafiłby w mój gust ;)
OdpowiedzUsuńWielu osobom się podoba :)
UsuńGąbeczki do podkładu używam już od pół roku i nie wyobrażam sobie bez niej aplikacji. A co do Reign t uwielbiam. Ja oglądam na bieżąco. Osobiście jednak najbardziej lubię 1 i drugi sezon. Później już lekkie naciąganie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mam lekki przestój ze względów czasowych, ale mam nadzieję, że wkrótce będę oglądać dalej :)
UsuńPozdrawiam również!
Zainteresowałaś mnie filmem "On wrócił", czasami mam ochotę na dobry czarny humor.
OdpowiedzUsuńJest bardzo czarny ;)
Usuńw sumie nie odkryłam w lutym żadnego nowego ulubieńca, ale powróciłam na nowo do oleju rycynowego;)
OdpowiedzUsuńJakoś nigdy nie umiałam stosować go regularnie :(
UsuńJeszcze nigdy nie oglądałam nic na Netflixie, zazwyczaj oglądam seriale po ang i z angielskimi napisami na ororo.tv :) Muszę się w końcu skusić na tę gąbeczkę do nakładania makijażu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i obserwuję!:)
Miło mi, pozdrawiam również :)
UsuńOstatnio moimi ulubionymi gąbeczkami są gąbki z Aliexpress. Kosztują około 5 złotych, a sprawują się naprawdę super. Tej z Makeup Revolution nigdy nie widziałam, ale może któregoś dnia tez przetestuję :)
OdpowiedzUsuńTam jest ich tyle, że przydałyby się jakieś konkretniejsze wskazówki :D
UsuńUwielbiam gąbeczki do makijażu, są szybkie i super aplikują konturowanie na mokro. Tej jeszcze nie miałam i moje dotychczasowe zdrady BB, kończyły się zwykle jakimś rozczarowaniem. Chociaż ja nigdy nie mówię nigdy w kwestiach takich rzeczy, bo zwykle prędzej czy później coś mnie skusi :)
OdpowiedzUsuńMoże akurat kiedyś trafisz na tańszy ideał? ;)
Usuń