Lato w pełni, dzisiaj wróciły do mnie upały i słońce, to idealny moment, żeby pogadać trochę o ochronie przeciwsłonecznej. Dlaczego jest taka ważna? Jakie kosmetyki uprzyjemniły mi walkę z promieniowaniem? Zapraszam!
Kiedy byłam dzieckiem nie zwracałam uwagi na ochronę przeciwsłoneczną, opalone dziecko = zdrowe i szczęśliwe dziecko. Mama mnie smarowała, kiedy szłyśmy na ostre słońce, ale ogólnie nie pamiętam, żeby ktoś na to zwracał uwagę bardziej niż w zakresie "nie chcę, żeby mi skóra złaziła". Jako nastolatka unikałam opalenizny ze względów estetycznych i dobrze, że pokochałam wtedy bladą skórę- może nie dbałam o to w takim stopniu, w jakim powinnam, ale zawsze to parę lat z chociaż częściową ochroną. Będąc młodą kobietą sporo naczytałam się o wpływie promieniowania na skórę. Jako że mam już zmarszczki (co prawda mimiczne, ale zawsze), to zaczęłam trochę bardziej interesować się zagadnieniem, a w usystematyzowaniu sobie wiedzy pomogła mi lektura "Sekretów urody Koreanek". Wam zaserwuję najważniejsze info, które w niej wyczytałam.
Filtry UVA nie pozwolą Ci się szybko zestarzeć,a UVB zapobiegną oparzeniom słonecznym i zmniejszą ryzyko raka skóry. Na kosmetykach azjatyckich możecie też zobaczyć oznaczenia PA+/++/+++, co oznacza dodatkową skalę ochrony przed UVA. Im więcej plusów, tym oczywiście lepiej. Nie czujesz się przekonany, ze warto dorzucić tę dodatkową warstwę na koniec każdego porannego smarowania? Poczytaj o przypadku Billa McElligotta. Po tym jakże dobitnym przykładzie przejdźmy dalej.
Pewnie narzekasz teraz, że filtry są lepkie, nieprzyjemne, bielą, a ich nakładanie jest czasochłonne. I powiem Ci, że też tak myślałam. Ale potem odkryłam takie jedno cudeńko. I już nigdy nie będę tak źle mówić o kremach ochronnych. W sumie wrzuciłam go do koszyka podczas zakupów na ebay ot tak, bez wcześniejszego researchu. I to była jedna z moich najlepszych nieprzemyślanych decyzji. Mowa o Mango Sun Gel firmy A'Pieu. Jest to produkt koreański, zapakowany w miękką, wygodną, zakręcaną tubkę. Opakowanie mieści 60 ml. Krem zapewnia ochronę SPF 42 PA ++, czyli zdecydowanie wysoką. Ja zapłaciłam za niego 6,85$, kupiłam TU. Więcej danych tego typu znajdziecie w poprzednim poście. Dlaczego jestem z niego taka zadowolona? Jest ultra leciutki, zupełnie nie bieli, nie lepi się, szybko wchłania. Skóra jest po nim lekko błyszcząca, ale w porównaniu z filtrami, których używałam do tej pory, to naprawdę żaden problem. Nie kłóci się z podkładami i do tego przecudnie pachnie mango, a aromat utrzymuje się na skórze jeszcze chwilę po nałożeniu. Z czystym sumieniem polecam! Możliwe, że nawet skóry mieszane czy lekko tłuste nie będą narzekać- co prawda nie ma co liczyć na matowienie, ale przynajmniej nie dokłada dodatkowej tłusto-lepkiej warstwy. Ja go pokochałam!
Ale niestety świat nie jest taki kolorowy- jedna warstwa rano nie wystarczy. W ciągu dnia pocimy się, dotykamy twarzy, ocieramy o ubrania (swoje lub cudze ^^). Wszystko to sprawia, że nasza ochrona maleje, a ryzyko bycia pomarszczonym rośnie. W tym celu istnieje coś takiego jak ponowna aplikacja (swoją drogą nie uważacie, że gdyby filtry miały efekt chłodzący, to nakładalibyśmy je o wiele chętniej?). I teraz głosy oburzenia od damskiej strony "to mam zmywać cały makijaż i zaczynać od początku?!". Ano właśnie nie. Jeśli oczywiście chcesz i masz na to czas, to jasne, zawsze zdrowiej zmyć zanieczyszczenia z pierwszej części dnia. Ale jeśli jesteś poza domem, masz makijaż, a nie masz czasu, to jest jeszcze opcja nr dwa- puder z filtrem. Odciskamy sebum w bibułkę matującą (lub po prostu pojedynczą warstwę chusteczki) i nakładamy ochronną warstwę, która przy okazji poprawi make-up. Ten, który Wam przedstawię nie jest jeszcze idealny, ale zachęcam Was do samodzielnych poszukiwań- jeśli znajdziecie coś ciekawego, koniecznie piszcie w komentarzach!
Mój puder wyprodukowała firma E.L.F. Producent deklaruje ochronę UVA/UVB na poziomie SPF 45, czyli także wysoką. Swój egzemplarz kupiłam na profilu urodomanii na Allegro w cenie 36,90 zł. Więcej info również w ostatnim haulu. Produkt zapakowany jest w solidne pudełko, które niestety dość łatwo się brudzi. Puder nie matuje mocno, zostawia bardziej satynowe wykończenie, buzia wygląda gładko. Byłabym jednak z niego bardziej zadowolona, gdyby występował w więcej niż jednym kolorze, gdyż niestety ma on ciemnoróżowy odcień... Jak domyślacie się, pasuje mi on jak świni siodło. Ale nie będzie puder pluł mi w twarz! Dlatego dorzuciłam do niego pigmenty, o których pisałam Wam przy okazji zmiany koloru podkładu. Udało mi się uzyskać odsypkę w osobnym pudełeczku w cieplejszym kolorze. Żółty trochę (choć niestety nie całkowicie) poprawił odcień, a biel (która przy okazji składa się z dwutlenku tytanu, czyli naturalnego filtra) odrobinę rozjaśniła, przy okazji nie wpływając niekorzystnie na ochronę przeciwsłoneczną. Taki puder możemy nosić ze sobą w torebce, wystarczy chwila i poprawiamy jednocześnie makijaż, i chronimy buzię.
Po lewej po przeróbce, po prawej oryginalny kolor
Skład dla zainteresowanych
A jakie produkty Wy polecacie do ochrony? Może macie już swoich ulubieńców?
Buziaki :*
Puder z SPF-em? No proszę, chyba czas zrobić zamówienie:)
OdpowiedzUsuńhttp://aleksandramarynowska.blogspot.com/
Bardzo ciekawa opcja trzeba przyznać :)
Usuńmmm mango :P
UsuńWszyscy lubią mango :D
UsuńKrem o zapachu mango??? Ojej, chętnie bym go wypróbowała!
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam! :)
UsuńMusze niestety sie przyznac, ze niezbyt przykladam wage do ochrony przeciwslonecznej. Ten balsam Mango brzmi zachecajaco.
OdpowiedzUsuńZawsze można coś zmienić na lepsze ;)
UsuńLa Roche-Posay duża tuba, 50 - świetnie sprawdził się w Azji i wystarczył idealnie na pół roku ciągłego używania!:)
OdpowiedzUsuńCudownie, że też masz swój ideał :) Akurat tej firmy nic nie miałam, ale wiele osób ją chwali.
UsuńKrem o zapachu mango? Kupuję! :)
OdpowiedzUsuńWidzę kolejną fankę mango :D
UsuńJa preferuje kremy/ balsamy z wysokim filtrem 50. Głównie Ziaja bądź Iwostin
OdpowiedzUsuńAkurat tych firm nie miałam, do ciała także wybieram 50, chociaż przy tak wysokich filtrach nie ma aż takich różnic :)
UsuńZwracam uwagę na filtry przeciwsłoneczne latem, więc temat mi znany :) Puder to dla mnie nowość ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za odwiedziny na moim blogu :)
Zawsze się można czegoś dowiedzieć :)
Usuńten kremik musi być fajowy :)
OdpowiedzUsuńNa mnie zrobił duże wrażenie :)
Usuńa cy ten krem nadaje sie na twarz??
OdpowiedzUsuńOczywiście, tak jak pisałam, nie kłóci się z makijażem :)
UsuńMango brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nawet mój TŻ dałby się przekonać do tego kremu :)
UsuńKrem wygląda cudownie :) Ja od lat jestem wierna filtrowi Vichy do skóry tłustej i mieszanej. Jest lekki, nie bieli do tego matuje skórę i póki co nie znalazłam lepszego, chociaż jakoś specjalnie nie szukałam :) Co do filtrów w pudrze to z tego co kojarzę kilka aptecznych marek ma tzw. filtry w kompakcie, a do tego zawsze można sięgnąć po pudry mineralne, które zawierają naturalne filtry. Może niezbyt wysokie, ale do codziennego użytku, a nie na plaże myślę, że przy odpowiedniej systematyczności dają radę :)
OdpowiedzUsuńCo do tych pudrów masz rację, jedyne, o co się martwię to cena, te apteczne bywają dość drogie. Ale jakby dobrze poszukać, to pewnie coś i w rozsądnej cenie się znajdzie. Dzięki za podpowiedź ;)
UsuńNie potrafię zrozumieć, jak ludzie mogą nie dbać o tak istotne rzeczy. Już nie mówię o zwykłej, słonecznej pogodzie (która oczywiście nie zmienia faktu, że w dalszym ciągu powinno dbać się o ochronę przez promieniami), a o opalaniu. Bez kremu? nie ma mowy!
OdpowiedzUsuńZgadzam się, ale niestety ciągle pokutuje mit tzw. "zdrowej opalenizny". Na szczęście powoli świadomość ludzi w tym zakresie zwiększa się, a firmy kosmetyczne starają się nas zachęcić do systematycznego dbania o ochronę :)
UsuńJa jakoś szczególnie się nie chronię, ale też na słońcu nie przebywam praktycznie wcale. Opalać się nie lubię. Ale ten kosmetyk z mango mnie bardzo zaciekawił, bo zapach mango w kosmetykach uwielbiam.
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam, może to być fajny sposób na wprowadzenie filtrów do pielęgnacji :)
UsuńZapach mango brzmi nieźle. :) Na co dzień nie stosuję specyfików chroniących przed słońcem. Wyjątkiem są sytuacje gdy jadę w góry/nad morze albo po prostu wiem, że spędzę na dworze cały dzień w ostrym słońcu.
OdpowiedzUsuńW takim razie może mango Cię przekona do ochrony przed szkodliwym działaniem uv? :)
UsuńOchronę przeciwsłoneczną twarzy zaczęłam stosować dopiero w tym roku, po tym jak trafiłam w sieci na artykuły o koreańskiej pielęgnacji twarzy. A mam 32 lata, więc naprawdę był to już najwyższy czas! ;)
OdpowiedzUsuńKusisz tym kremem z mango, chętnie wypróbuję!
Do tej pory używałam kremów do twarzy z SPF50 z SVR, Biodermy i Farmony. Pod makijaż najlepiej sprawdził się matujący krem z filtrem SVR.
Lepiej późno niż wcale! :)
UsuńPuder bardzo chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy przypadłby Ci do gustu :)
Usuń