Od pewnego czasu mam 22 lata. Właściwie od ostatniej niedzieli :D. Jak pewnie się domyślacie, z tej okazji trafiło do mnie trochę prezentów (właściwie zebrał się całkiem pokaźny stosik!), którymi chciałabym się Wam pochwalić. O części z nich mogę już powiedzieć kilka słów, reszty jeszcze nie obmacywałam, bo chciałam zrobić zdjęcia w stanie nienaruszonym. Zapraszam do czytania!
Zacznijmy od solidnej podstawy piramidki, czyli książek. Trafiły do mnie w zasadzie trzy różne typy:
-"Japonki nie tyją i się nie starzeją" Naomi Moriyamy i Williama Doyla, czyli kulinarny podręcznik azjatyckiego stylu spożywania, co wkładać do wnętrza, żeby zewnętrze było piękne,
-"Historia bez cenzury" Wojciecha Drewniaka, czyli historyczne ciekawostki poszerzające wiedzę z jego internetowego cyklu pod tą samą nazwą,
-"Litr ciekłego ołowiu" Andrzeja Pilipiuka, czyli kolejny tom jednej z moich ulubionych serii opowiadań. Jestem trochę za połową i czyta mi się jak zwykle przyjemnie. Robert Storm to idealny kandydat na TŻ. Pozostaje on jednak tylko postacią literacką, czyli TŻ obecny pozostaje niezagrożony. Przy okazji dziękuję mu serdecznie za cudowne urodziny, może ten post akurat przeczyta. A jak nie, to ma problem ;p
Skoro już element odchamiająco-intelektualny omówiliśmy, przejdźmy do elementów wzbogacających części zewnętrzne autorki, czyli mazideł i psikadeł wszelkiej maści.
Jako że karty lojalnościowe zbieram chętnie, jestem także posiadaczką tej do Yves Rocher. Jak już wspominałam na blogu, skutkuje to przysyłaniem mi co miesiąc kuponów rabatowych i ofert specjalnych. W akcji urodzinowej otrzymałam m.in. zniżkę -50% na perfumy oraz pozłacany naszyjnik za samą wizytę i symboliczny grosik. Przy okazji jego odbioru zdecydowałam się zakupić jakiś przyjemny zapach i skorzystać z rabatu. Wybrałam wodę toaletową "Cherry Bloom" z serii o jakże sugestywnej nazwie "Un matin au jardin", 100 ml kosztowało mnie po zniżce ok. 41 zł. Zapach zamknięty jest w prostym, estetycznym szklanym flakonie. Nosiłam go jak na razie niezbyt długo, ale na pewno mogę powiedzieć, że pachnie ślicznie- delikatnie, subtelnie, dziewczęco. Jak leciutka zwiewna sukienka. Nigdy nie spodziewałabym się, że polubię kwiatowe aromaty :). Naszyjnik z kolei nie jest do końca w stylu, który noszę na co dzień, ale pomyślałam, że będzie to dobra okazja, żeby sprawdzić, czy złota biżuteria w ogóle do mnie pasuje, gdyż od dziecka noszę przede wszystkim srebro, ewentualnie jakieś bardziej artystyczno-folkowe ozdoby. Zobaczymy, może akurat się przekonam :).
Zacznijmy może od serduszka, czyli potrójnego wypiekanego różu z serii Blushing Hearts w odcieniu Candy Queen Of Hearts. Jeszcze nie macałam, bo chciałam Wam je pokazać nieskalane, ale jako że jestem posiadaczką innego koloru (Blushing Heart), to mogę mniej więcej się domyślać, czego też się można po nim spodziewać. Na pewno koloru pełnego blasku i dużej wydajności. Ta wersja, jak widzicie na załączonym obrazku, jest podzielona na 2 strefy: mamy element bardziej chłodnawy, różowy, oraz dwa paski cieplejsze, brzoskwiniowe. Po przejrzeniu zdjęć w necie spodziewam się pięknego koloru, myślę, że będzie idealnym różem na szybko, kiedy chcę jednocześnie dodać sobie nieco koloru i efektu glow.
Pora na słodkości, czyli moją kolejną czekoladową paletę- do tej pory posiadam gorzką i białą, do kolekcji dołączyła także czarna, czyli Chocolate Vice. I zapowiada się na idealną paletę do wszystkiego. Zawiera 16 kolorów, z czego 6, takich wydaje mi się najbardziej podstawowych, jak beże i brązy, to maty. Utrzymana jest w cieplejszej kolorystyce, która pasuje do mojego typu urody. Nie widzę tam żadnego koloru, którego nie chciałabym używać. Jaram się (suchar alert!) jak Shireen Baratheon!
I kolejna gwiazda, czyli paleta "Eyes Like Angels". Zanim udało mi się do niej dobrać, musiałam się namęczyć z przepięknym skądinąd kartonikiem. Wtedy moim oczom ukazała się paletka z czarnego błyszczącego plastiku z konkretnym lusterkiem w środku. Zawiera 32 cienie, przede wszystkim błyszczące, w bardzo zróżnicowanej kolorystyce. Są barwy spokojniejsze, bardziej klasyczne brązy, ale głównie ciekawe, mocne odcienie, które aż się proszą o szalony, wieczorowy makijaż!
Jestem zachwycona moimi prezentami i dziękuję wszystkim, dzięki którym do mnie trafiły :* Samo ich oglądanie sprawia mi wiele radości, a szeroko rozumiane użytkowanie przedłuży ją na kolejne miesiące :).
Zaciekawił Was szczególnie któryś z moich prezentów? Może macie ochotę na szczegółowy post z nim w roli głównej?
Buziaki :*
Historia bez cenzury! Super - oglądam ich za prawą mojego narzeczonego, ale naprawdę świetnie prowadzą kanał, super ze jest też ksiażka :)
OdpowiedzUsuńMnie namówiła przyjaciółka, ja TŻ, a on wyposażył mnie w książkę :D Popieram, świetny kanał!
UsuńKoniecznie musisz zrobić notkę na temat tych palet cieni, sama szukam idealnych i nie mogę ich znaleźć a zastanawiałam się nad nimi :-)
OdpowiedzUsuńhttp://www.aleksandramakota.pl/
Pierwsze macanie czekoladki właśnie się odbyło i póki co jestem równie zadowolona, jak z pozostałych z tej serii :)
Usuńświetne te paletki :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę, nie mogę się doczekać używania!
UsuńSame dobroci <3
OdpowiedzUsuńTyle szczęścia <3
UsuńWszystkiego najlepszego! Fajne książki dostałaś, wpadłam ostatnio na pomysł, żeby na moje urodziny zażyczyć sobie od chłopaka książki zamiast kosmetyków :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :* Mój właśnie w tym roku zamiast kolorówki obdarował mnie książkami i trafił zdecydowanie w mój gust, także myślę, że to całkiem niegłupi pomysł!
UsuńSto lat! :) Spełnienia marzeń:)))
OdpowiedzUsuńCzekam na makijaże z tymi paletami!:)
Dzięki wielkie! Póki co ruszyłam czekoladkę i już wiem, że ją pokocham! Na pewno obie będą w stałym użyciu :)
UsuńWszystkiego najlepszego ! (wiem, że spóźnione, ale najważniejsze, że szczere, prawda ? :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak Ty, ale jak uwielbiam dostawać książki na urodziny ♥ Pomimo tego, że w większości czytam teraz e-booki, chętnie przygarnę papierowe egzemplarze :D
Ja oglądam Wojtka na YT i nawet nie wiedziałam, że ma książkę - będę musiała się za nią rozejrzeć :)
A no pewnie, że tak! Dziękuję bardzo ;*
UsuńJa to w ogóle kocham książki. Jak się nie wie, co mi kupić, to karty podarunkowe do księgarni i drogerii. Jestem dosyć monotematyczna :D
"Historia..." jest stosunkowo nowa, więc mogła Ci jeszcze nie wpaść w oko. Nie mogłam się zdecydować od czego zacząć czytać!
Spełnienia marzeń.
OdpowiedzUsuńJa jestem bardzo ciekawa książek, szczególnie o Japonkach, które nie tyją:)
Dzięki! Na razie czeka w kolejce, ale myślę, że jeśli zrobi na mnie wrażenie, a tego w sumie się spodziewam, to pojawi się pewnie jakaś recenzja :)
UsuńIle dobroci! :) Paletki MUR mam i bardzo je lubię :)
OdpowiedzUsuńMam kilka i również lubię :)
UsuńBardzo lubię ten zapach z Yves Rocher, książki też bym z chęcią przeczytała. Wszystkiego najlepszego :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńCzytałam Litr ciekłego ołowiu :) Kawał fantastyki :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam i bawiłam się jak zwykle świetnie :)
UsuńŚwietne "łupy" ;) Jestem bardzo ciekawa książek. Napiszesz na blogu więcej o "Japonkach"?
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe :)
Usuńfajne paletki...kocham takie kolorowe cudeńka choć w praktyce używam 2-3 kolorów:P to jednak przyjemnie sie na nie patrzy
OdpowiedzUsuńNo to fakt, patrzenie na ogól wygrywa, ale od czasu do czasu zdarza mi się użyć kolorów- czy to na bloga, czy na co dzień, w formie np. kreski :)
UsuńFajne paletki, ale najbardziej ciekawi mnie książka o Japonkach :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że napiszę o niej kilka słów :)
UsuńSto lat! :) A ostatnia paleta jest boska <3
OdpowiedzUsuńDzięki ;*
UsuńChętnie przygarnęłabym wszystkie Twoje prezenty :)
OdpowiedzUsuńPóki co nic mnie nie rozczarowało :)
UsuńFantastyczne cienie do powiek. Spóźnione ale szczere życzonka Wszystkiego Najlepszego. 100-Lat Piękna!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ;*
Usuń