Były zakupy - pora na denko, czyli recenzje po zużyciu. Jakie produkty wykończyłam w maju i jak się sprawdzały?
To, co zwykle, tym razem w ilościach niemal hurtowych :D, czyli dwa Olejki pod prysznic z Isany, płyny Facelle (tym razem jeden sensitive, drugi Aloe Vera - oba tak samo się u mnie sprawdzają). Do tego mój ulubiony micel BeBeauty oraz Ziaja, natłuszczająca emulsja do ciała z serii AZS.
W temacie pielęgnacji twarzy: zużyłam dwie saszetkowe maseczki Bandi, C-White, Maska ryżowa (nie umiałam ogarnąć jej konsystencji, wyszła mi jakaś bardzo gęsta, zapach był z jednej strony przyjemny, "kosmetykowy", z drugiej miał w sobie coś mdłego...), działanie ok - skóra była gładka i nawilżona; 7th Heaven Chocolat dostarczyła mi wiele przyjemności w stosowaniu (kocham ten zapach), saszetkę zużyłam na 2 razy, więc wydajność na plus. Z działaniem podobnie - skóra była bardziej miękka i gładka. Secret Key Snail Repairing Essence - okej, ale liczyłam chyba na więcej. Wygodne opakowanie z pompką działało do samego końca (szkoda, że nie widać po nim zużycia i trzeba się domyślać na podstawie ciężaru). Szybko się wchłaniała, wspomagała nawilżanie, ale oczekiwany cud nie nastąpił. Poprawna. Ziaja, seria AZS, krem regenerujący natłuszczający sprawdzał się u mnie, kiedy moja skóra była mocniej wysuszona. To już moje kolejne opakowanie, całkiem go lubię.
Yves Rocher, Bio Culture, Nourishing lip balm całkiem ładnie, naturalnie pachniał, natłuszczał i nawilżał (niestety nie jakoś wybitnie długotrwale). Był w porządku. Isana, zmywacz do paznokci różowy sprawdza mi się tak samo dobrze jak jego zielony brat, wybieram jednak zazwyczaj wersję z acetonem, bo mogę nim także ściągnąć hybrydy. Wibo, Cuticle remover dupy nie urywa. Coś tam rozmiękcza, ale bez szału, podobny efekt osiągnęłabym po odmoczeniu w wodzie. Nie da się go całkowicie zużyć, bo pędzelek nie dosięga do dna.
Golden Rose, Longstay Precise Brownliner to mój ulubieniec, odkupiłam, opisywałam tutaj, podobnie jak gąbeczkę Callypso. Wosk Yankee Candle Forbidden Apple pachniał bardzo ładnie, lekko kwaskowo, był średnio wyczuwalny w pokoju. Batiste w wersji Cherry lubiłam, pachniał jak wiśniowe cukierki, robił, co miał robić. Organic Shop, peeling Miodowy cynamon był bardziej miodowy niż cynamonowy, ale spełniał swoje zadanie. Nie zawierał parafiny, co jest dla mnie istotne w kosmetykach tego typu. Kupiłam inną wersję zapachową ;).
A jak Wam szło zużywanie kosmetyków w maju? Poznaliście coś ciekawego?
Buziaki :*
U mnie też sie zbiera coraz większe denko, muszę w końcu je zrobić :D Co do Twojego denka - olejki z Isany uzywasz do ciała czy mycia pedzli? Pędzle domywaja super, ale nie mogę sie przekonać bo go uzyć do ciala, dla mnie przepotwornie śmierdzi rybą :(
OdpowiedzUsuńDo ciała, czasem do twarzy, do gąbek, do pędzli :D Mnie aż tak nie śmierdzi, raczej już nie zwracam na niego uwagi.
UsuńBardzo fajne zuzytki :D Olejki z Isany widze rzadza =D
OdpowiedzUsuńJestem im wierna :)
UsuńUwielbiam ten olejek z Isany do mycia gąbki do makijażu ;) Płyn micelarny z biedronki kupuję regularnie ;) Ostatnio miałam też pełnowymiarowe opakowanie tej wersji zapachowej szamponu z Batiste ;) Całkiem przyjemny, ale jednak wolę ten tropikalny ;)
OdpowiedzUsuńTropikalny też ładny. W sumie te dwa podobały mi się do tej pory najbardziej :)
UsuńŁadnie Ci poszło. Mnie całkiem całkiem, muszę dodać post :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :)
UsuńSama używam wiele z tych produktów :) Ale część mnie zainteresowało i muszę przetestować na sobie :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńA co najbardziej? Pozdrawiam również! :*
UsuńSporo produktów znam: Facelle, śmierdziuszka z Isany, Batiste cherry, gąbeczki Calypso czy zmywacz Isany ;)
OdpowiedzUsuńJa mam chyba coś nie tak z nosem xD
UsuńRossmann rządzi ;p
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te peelingi z Organic Shop. A bez gąbeczek Calypso nie wyobrażam już sobie życia :) I jeszcze Batiste lubię i Isanę, choć też częściej wybieram zieloną wersję :)
OdpowiedzUsuńMuszę uzupełnić zapas Callypso ;)
UsuńOlejki z Isana tez hurtowo zużywam :)
OdpowiedzUsuńIdzie u mnie jak woda :D
UsuńKilka produktów znam. Płyn Facelle mnie uczulił, zaś różowy zmywacz nie radził sobie z wieloma lakierami. Mam preparat do usuwania skórek Wibo. Dla moich potrzeb jest wystarczający.
OdpowiedzUsuńDla mnie niestety za słaby, mam problem ze skórkami...
UsuńKtórą najbardziej? :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że kredka z GR się tak szybko zużywa, bo jest boska.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100% :)
UsuńO kurcze ale ogrom kosmetyków u Ciebie :) dużo tego, miałaś pracowity maj. Kosmetyki Golden Rose uwielbiam i zawsze się u mnie sprawdzają. Ciekawa jestem tego płynu micelarnego, mogłabym dać mu szansę www.adriana-style.com
OdpowiedzUsuńWracam do niego regularnie :)
UsuńPrawie nic nie znam z Twojego denka :D Jedynie ten olejek z Isany planuję kupić i używać go do mycia pędzli, ale nigdy nie ma go w sklepie :(
OdpowiedzUsuńNiemożliwe... U mnie jest zawsze :D
UsuńNajbardziej zainteresowały mnie maseczki. Żadnej jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz zapach czekolady, to ta z 7th Heaven powinna Ci się spodobać :)
UsuńBardzo lubię maseczki 7th heaven. Kilka mam w zapasie i chce każda wypróbować ��
OdpowiedzUsuńDaj znać jak się sprawdziły :)
UsuńZaciekawilam mnie produktami Facelle
OdpowiedzUsuńJa je lubię :)
Usuńnajbardziej zaintrygowały mnie te "słodkie" kosmetyki :) czekoladowa maska i cynamonowy peeling :D
OdpowiedzUsuńmam ten zmywacz do paznokci ;) daje radę ;)