Już za kilka dni 1 września. Kiedyś to był chyba jedyny dzień roku szkolnego, w który cieszyłam się, że do niej idę, ale to i tak tylko dlatego, że zawsze miałam starannie dopracowany strój i makijaż i mogłam po prostu się wystroić. A moje pomysły na typowo "akademiowy" mundurek bywały naprawdę... wyjątkowe. Teraz jestem na studiach, więc omija mnie ekscytacja związana z wybieraniem ciuchów, zeszytów, piórnika i całej reszty. Makijaż za to z pewnością troszkę się zmienił- stał się na pewno bardziej zadbany i dopracowany. Dzisiaj chciałabym pokazać Wam taki podstawowy make-up, który wykonuję, gdy muszę wyglądać w miarę stonowanie, a nie mam zbyt wiele czasu. Nosiłam go między innymi podczas praktyk ze studiów, załatwiania spraw w urzędzie czy sądzie. Jest całkiem prosty i dla mnie to takie minimum, żeby czuć się okej ;)
Zaczynam od nałożenia lekkiego kremu BB bądź podkładu, w zależności od potrzeb skóry. Dziś wybrałam krem CC Bell Hypoallergenic z odrobiną żółtego pigmentu. Cienie pod oczami zakrywam lekkim korektorem Maybelline Affinitone, który jednocześnie nakładam na powieki jako bazę pod cienie. Twarz omiatam pudrem z Wibo, a świecący się nos pokrywam krzemionką. Powieki maluję beżowym cieniem z Inglota, a przy linii rzęs prowadzę delikatną kreseczkę brązowym matowym cieniem MUR. Linię wodną pokrywam cielistą kredką z Lovely, aby optycznie powiększyć i rozświetlić oko. Rzęsy podkręcam na zalotce, a następnie tuszuję wodoodpornym tuszem Maybelline Collosal Volume, dzięki czemu nie musimy się martwić efektem pandy po ćwiczeniach na wf czy łzach. Brwi podkreślam jaśniejszym cieniem z paletki Catrice. Jeśli Wasze włoski są niesforne, warto użyć żelu ;) Na koniec odrobina różu Bell i to już cały makijaż. Najczęściej kiedy się spieszę odpuszczam sobie konturowanie, w obawie przed narobieniem sobie plam, których usunięcie zabrałoby mi cenny czas. Usta najczęściej po prostu smaruję pomadką ochronną- nie rzuca się w oczy i nawilża.
A Wy jak się malujecie, kiedy brakuje Wam czasu? Nosicie makijaż do szkoły?
Buziaki ;*
Fajny, naturalny look. Ja z 1. września nigdy się nie cieszę :D Jedyny dzień szkoły, który lubię, to zakończenie roku :D
OdpowiedzUsuńTo też lubiłam ;) Każda okazja w zasadzie, żeby móc przyjść w jakimś bardziej eleganckim ciuchu i móc nie zmieniać obuwia "no bo przecież nie założę trampek do sukienki" była spoko ;D
UsuńHehe, fajny powód, aby polubić pójście do szkoły! :-)
OdpowiedzUsuńZa moich czasów w szkole nie wolno było się malować. W mojej za korektor na pryszczach lub bezbarwny lakier na paznokciach groziły poważne konsekwencje, więc do dziś makijaż do szkoły wydaje mi się jakąś abstrakcją. ;-)
U mnie jakoś nie napotykałam większych problemów, ani z farbowanymi włosami ani z lekkim makijażem (gimnazjum). W liceum nawet mi nie przyszło do głowy, żeby się o to bać ^^ Ale to ewidentnie kwestia szkoły, moja znajoma, która teraz idzie do ostatniej klasy gimnazjum miała problemy za to, że po wakacjach nie spłukały jej się kolorowe końcówki z włosów. Wszystko zależy od nauczycieli ;) a tak z ciekawości- który rocznik jesteś?
UsuńTo też kwestia czasów, ja jestem z tych starszych blogerek, w dodatku chodziłam do szkoły (liceum) o surowych zasadach. Dopiero na studiach zaczęłam eksperymentować z makijażem - w szkole nikt tego nawet nie próbował. ;-)
UsuńBardzo delikatny i ładny make up. :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńFajny ten Twój makijaż! Dla mnie to na razie czarna magia - używam podkładu, korektora, pudru, a od niedawna zaczęłam eksperymentować z brwiami :)
OdpowiedzUsuńAle cała reszta, to dla mnie nieprzenikniona zagadka :D
W takim razie życzę Ci, żebyś znalazła swoją idealną wersję makijażu i miała dużo frajdy wykonując go ;) Dla mnie to takie minimum, nie wyobrażam sobie wyjść z domu bez pomalowanych rzęs i nie zrobiłam tego chyba od 7 lat xD
UsuńBardzo ładny, delikatny makijaż :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny makijaż ��
OdpowiedzUsuń