Barbara Kwiatkowska, autorka książki "Skóra. Azjatycka pielęgnacja po polsku" (moja recenzja tu) wraca z kolejną pozycją, jeszcze bardziej uwzględniającą charakterystykę naszego kraju. 4 pory roku (które ostatnio zaczynają się podejrzanie mieszać), pewne rynkowe tradycje... "Taki mamy klimat", musimy się z tym pogodzić i jak najlepiej wykorzystać możliwości, jakie przed nami stoją. Czy ta książka może nam w tym pomóc?
Kilka słów o stronie technicznej
Cena okładkowa wynosi 49,90 zł (ja swój egzemplarz otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Pascal), jednak spokojnie znajdziecie ją w internecie dużo taniej, widzę wiele premierowych promocji. Liczy 271 stron i oprawiona jest w miękką okładkę. Na uwagę zasługuje szata graficzna - książka utrzymana jest w modnych odcieniach chłodnych pasteli, w środku znajdują się dobrze dobrane fotografie i świetne ilustracje autorstwa Sylwii Dębickiej. Tekst zorganizowany jest w sposób przejrzysty, dobrze podzielony graficznie, zorganizowany za pomocą tabel i ramek.
O treści
Na początek autorka przeprowadza nas przez zabiegi, które trzeba wykonywać stale, potem przez cztery pory roku - w każdej z nich opisuje, na co szczególnie warto zwrócić uwagę w danym momencie, np. doradza kuracje złuszczające jesienią, latem przypomina o bezpiecznym opalaniu, zimą sugeruje warstwowe "ubieranie" twarzy w kosmetyki. Obala równocześnie wiele pielęgnacyjnych mitów, pokazuje, jakie tematy faktycznie frapują naukowców, a które problemy to wymysł marketingowców. Czy naprawdę potrzebujemy dodatkowego kremu walczącego z smo(k)giem (hehe, sucharek :D), a produkt nawilżający może zamarznąć na naszej twarzy? M.in. tego dowiedziecie się z pierwszej części książki. Rodział "Maseczkowanie" koncentruje się, jak sama nazwa wskazuje, na maseczkach. Najpierw dowiadujemy się co nieco o historii tego typu pielęgnacji (w skrócie - kupa, krew i ananasy), dowiadujemy się, jak je prawidłowo dobrać, nałożyć, gdzie i po co, precyzyjna tabelka pomoże w wyborze odpowiedniej glinki itp., a także podpowie, z czym ją wymieszać, aby osiągnąć efekt wow. "Ładne zmarszczki" to kilka słów o tym, żeby zanadto nie świrować nad każdą zmarszczką, a także wskazówki, jak mimo wszystko uniknąć przedwczesnego starzenia skóry za pomocą kilku łatwych do wprowadzenia zmian w codziennym życiu (m.in. jak nie trzymać telefonu, żeby mieć piękną szyję i dlaczego warto sobie podarować luksusową poduszkę). "Makijaż" - jak połączyć go z pielęgnacją, kilka słów o trendach z Azji. "Pytania i odpowiedzi" - ciężko opisać tak, żeby nie opowiedzieć całego, dlatego zareklamuję go stwierdzeniem "bardzo użyteczna tabelka o stężeniach składników aktywnych". Słowniczek pojęć - jeśli się w trakcie pogubicie, to możecie sobie sprawdzić konkretny termin, dla mnie umiarkowanie użyteczny.Tym, co szczególnie mi się podoba jest opisywanie różnych składników aktywnych i zapisywanie ich nazw w INCI, dzięki czemu łatwiej mi stwierdzić, czy konkretny produkt zawiera to, czego potrzebuję. Uwielbiam także ciekawostki, szczególnie te historyczne, pani Kwiatkowska dostarczyła mi dużo frajdy przy czytaniu. Dyskusyjne jest umieszczanie propozycji konkretnych produktów - niektórzy mogą to potraktować jako reklamę, inni ucieszą się, że nie muszą szukać samodzielnie. Ciekawym zabiegiem jest poproszenie o komentarz dwóch blogerek - Magdaleny Lach oraz "Kociambra w podróży" (chyba tak to się powinno odmienić, myślę, że wiecie, o kogo chodzi ;D). Nie mam nic przeciwko, obie wypowiadają się o rzeczach, które je dotyczą i ufam, że mają dostateczną wiedzę na ich temat. Doceniam także obszerną bibliografię na końcu książki, (uczelnia nauczyła mnie, że jeśli nie ma przypisu, to nie ma informacji xD) tekst robi się dzięki niej jeszcze bardziej wiarygodny, a osoby szczególnie zainteresowane tematem mogą znaleźć tutaj wskazówki, co warto przeczytać.
Czy dowiedziałam się czegoś nowego?
Tak, poradnik poszerzył moją wiedzę, choćby o zagadnienia z zakresu innych rodzajów promieniowania niż ultrafiolet. Zainspirował mnie do drobnych zmian w pielęgnacji, może nie będę w 100% podążać za wskazaniami autorki, ale część wskazówek na pewno wykorzystam. Barbara Kwiatkowska korzysta z dorobku azjatyckiej kultury piękna, jednak jest to dla niej chyba bardziej inspiracja, niż kodeks postępowania - pokazuje wszystko w sposób dostępny i zrozumiały dla przeciętnej Polki, uwzględniając produkty i surowce obecne na naszym rynku, uwzględnia różnice klimatyczne w proponowanych kuracjach.Czy trzeba zaopatrzyć się w poprzednią książkę, aby przeczytać tę?
Można, ale da się i bez niej. Autorka od czasu do czasu odwołuje się do tematów poruszanych w "Skórze", kluczowe informacje przypomina. Jeśli dopiero zaczynacie ze świadomą pielęgnacją, warto zapoznać się z poprzednią książką, natomiast jeśli siedzicie w temacie głębiej, posiadacie podstawową wiedzę, albo po prostu nie możecie sobie pozwolić na zakup - spokojnie wystarczy Wam "Pielęgnacja skóry" + ewentualnie internet.Podsumowując
Ja przy lekturze tej książki bawiłam się chyba nawet lepiej niż przy pierwszej, część informacji już znałam i je sobie powtórzyłam, część poukładałam, kilka było nowych. Jeśli ktoś jest fanatykiem pielęgnacji, to może nie znajdzie tu nic odkrywczego, ale myślę, że wiele osób może uzupełnić swoją wiedzę o naprawdę ciekawe informacje. Ogółem jestem zadowolona i polecam ;). Zbliża się Dzień Matki, a to może być naprawdę dobry prezent!
A jakie książki o urodzie Wy polecacie? Chętniej szukacie informacji w tradycyjnych źródłach papierowych czy w internecie?
Buziaki :*
O brzmi ciekawie! Może i sama się skuszę :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nawet jeśli nie znajdziesz tam zbyt wielu nowych dla Ciebie informacji, to i tak przyjemnie będzie Ci się czytało ;).
UsuńJa zawsze szukam informacji w internecie 😊
OdpowiedzUsuńA ja lubię i tak, i tak ;). Wiadomo, w necie szybciej, ale taką ładną książkę aż miło poczytać podczas wieczornego relaksu.
UsuńPoczułam się zachęcona, chociaż na kupno muszę zaczekać, bo teraz odłożone środki chce przeznaczyć na coś innego, plus w Budapeszcie obkupiłam się mineralnymi i naturalnymi kosmetykami #pamiątki 😂
OdpowiedzUsuńTakie są zawsze najlepsze xD Miejsca wycieczek zdeterminowane tym, jakie sklepy są w okolicy... Mają tam Lusha?
UsuńTak, jest. Chociaż ja z braku czasu weszłam tylko do DM i capnęłam kilka rzeczy z alverde.
UsuńDobre i to ;).
UsuńBardzo ciekawy poradnik :D
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńLubię czytać takie poradniki. Zawsze można dowiedzieć się czegoś nowego :)
OdpowiedzUsuńMasz rację :) Skusisz się na zakup?
UsuńŁadna oprawa ;)
OdpowiedzUsuńMnie też się podoba :)
UsuńRuch, zdrowy sen i dobra dieta niskowęglowodanowa - to najlepsze kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńJeśli Tobie wystarczają, to świetnie ;)
UsuńSama robię domowe kosmetyki więc taka dawka informacji napewno mi się przyda 😉
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłabyś tam znaleźć sporo inspiracji :)
UsuńLubię takie poradniki od czasu do czasu, zawsze można wyciągnąć z nich coś dla siebie :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńJeszcze nie czytałam pierwszej, ale mam na obydwie wielką ochotę. To podobno najlepsze książki o tej tematyce na rynku.
OdpowiedzUsuńZ pewnością są godne uwagi :)
UsuńChyba wiem komu zafunduję ją na prezent ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że się spodoba :)
UsuńI dla mnie będzie to znakomity pomysł na prezent :)
OdpowiedzUsuńTo koniecznie zapisuj tytuł i szukaj cenowej okazji! :)
UsuńKsiążek o urodzie nie czytam, ale może czas poszerzyć horyzonty i czegoś się dowiedzieć? Wiedzy nigdy dość, zwłaszcza takiej która może nam się pozytywnie opłacić :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że zawsze warto wiedzieć więcej :)
Usuńbardzo lubię takie poradniki, nawet jeśli nic nowego nie miałyby wnieść ;D takie moje zboczenie
OdpowiedzUsuńNo to w takim razie warto się zaopatrzyć :)
UsuńNie słyszałam wcześniej o tej pozycji! Dzięki za polecenie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się przyda :)
Usuńoj dobra pozycja książkowa, chętnie ją kupię :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńNie wiem czy istnieje jakaś porządna urodowa książka... :/
OdpowiedzUsuńA czego byś od takiej oczekiwała?
UsuńW moim przypadku to pomysł na świetny prezent. ;)
OdpowiedzUsuńObdarowana osoba powinna być zadowolona :) Ja bym była xD
UsuńChodzi za mną ta książka! Tak, jak milion pozostałych pozycji o pielęgnacji...:D
OdpowiedzUsuńCzasem ciężko się powstrzymać przed kolejnymi zakupami :D
UsuńObecnie mam tyle zajęć że nie mam czasu na książki... Mam nadzieję, że niedługo to nadrobię ;) Książka wydaje się być ciekawa.
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę chwili wytchnienia! :)
UsuńKsiążka wydaję się ciekawa. Bardzo lubie tego typu poradniki :)
OdpowiedzUsuńhttp://myraibowworld1997.blogspot.com
Ja też :)
Usuńwłaśnie ją kupiłam i przymierzam się do czytania, pierwsza książka autorki bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, która bardziej Ci się spodoba!
UsuńMuszę przyznać, że zaciekawiłam się książką :)
OdpowiedzUsuńJest godna uwagi :)
UsuńBardzo lubię testować różne produkty do pielęgnacji skóry i jak na razie najlepiej sprawdzają się u mnie kosmetyki aloesowe.
OdpowiedzUsuńhttps://www.aloevera.net.pl/
Dbałość o siebie to nie tylko styczeń! Stawiam na zdrowe nawyki przez cały rok: od aktywności fizycznej po chwile relaksu.
OdpowiedzUsuńShare the glow! Jakie produkty sprawiły, że wasza skóra lśni? Podzielcie się!
OdpowiedzUsuń