czwartek, 27 kwietnia 2017

Projekt denko: kwiecień 2017

Witajcie :*

Miesiąc się kończy, a ja prawdopodobnie w wyniku przymusowego detoksu kosmetycznego nie zużyję już nic więcej, więc zapraszam na denko. Zapraszam na post, z którego dowiecie się, jakie produkty wykończyłam w kwietniu i jak mi się sprawdzały :)


Na początek to, co zawsze:


Ziaja, azs, natłuszczająca emulsja do ciała, Facelle sensitive, Isana Olejek pod prysznic, BeBeauty Nawilżający płyn micelarny.


Ziaja, liście manuka, tonik zwężający pory. Porów niby nie zwęził, ale też na to nie liczyłam. Za to miał wiele innych zalet - świeży zapach, wygodny atomizer, przyjemnie odświeżał. Czasem nawet wykorzystywałam go do zdejmowania pudrowości z twarzy. Ogółem - lubiłam :).
Ziaja, Maziajki, szampon+płyn do mycia, lody ciasteczkowo-waniliowe zaspokoił moją potrzebę posiadania ładnie pachnącego szamponu. Mył, nie plątał jakoś specjalnie, krzywdy nie zrobił. Poprawny szampon nie tylko dla dzieci ;).
Yves Rocher, żel pod prysznic, Morela i rozmaryn to przyjemny, bardzo ładnie i dość świeżo pachnący żel pod prysznic, idealny na lato. Ponownie - robi, co ma robić, umila prysznic zapachem, do tego ma dość sporą pojemność (400ml).
Yves Rocher, Plaisirs Nature, Zmysłowe mleczko do ciała opisywałam Wam tutaj. Spędziłam z nim wiele dobrych chwil ;).


Biolove, Krem do rąk, brownie z pomarańczą po raz kolejny spełnia jedno z moich wymagań - ładnie pachnie. Był dość lekki, taki "dzienny", całkiem go lubiłam. Jak przy jakiejś okazji wpadnie mi w ręce, to się ucieszę, ale raczej nie będę robić specjalnie dla niego zamówienia (nie jest dostępny stacjonarnie w mojej okolicy).
Recona, antyperspirant w sztyfcie, Invisible - jest spoko, ale jednak z Lady Speed Stick czułam się pewniej. Chyba nie oduczę się romansów, ale będę zawsze do niej wracać...
Bell, Lip Scrub - pełna recenzja tutaj. Raczej nie wrócę, bo trochę za bardzo miałam wrażenie oblepienia, może w końcu kupię tę z Sylveco (chociaż po ostatniej rozpuście powinnam mieć absolutnego zakupowego bana).
Gąbeczka Callypso pojawiła się tutaj, zaczęłam używać nowej sztuki z opakowania, ta idzie do denka.


Bourjois, Healthy Mix (stara wersja) - swego czasu lubiliśmy się bardzo. Przede wszystkim za kolor - niestety, nowa wersja jest podobno troszkę ciemniejsza, więc nie będę robić do niej podejścia. Będę ciepło wspominać ten podkład i poszukam dla niego godnego zastępcy.
Maybelline, Lash Sensational, wersja wodoodporna - sprawdzała się u mnie trochę gorzej niż podstawowa, bo zdarzało jej się pokruszyć, za to nigdy nie miałam problemów z rozmazywaniem pod wpływem wilgoci (od wiatru i niewyspania często łzawią mi oczy, więc to dla mnie istotne). Lubię szczoteczki w tych tuszach - silikonowe, wygięte, ładnie podkreślają i rozdzielają rzęsy. Opakowanie brudzi się tak, jak w wersji klasycznej (to jeden z nielicznych minusów). Niemniej zrobił na mnie dobre wrażenie i, jak już widzieliście, zdecydowałam się na nowy egzemplarz.
Tesori D'Oriente, Białe Piżmo - nad wykończoną próbką ubolewam, bo zdecydowanie lubiłam ten zapach. Poważnie zastanawiam się nad pełną wersją, choć może odłożę ten zakup do jesieni (z drugiej strony dzisiaj znowu złapał mnie śnieg, więc chyba z wiosennymi zapachami jeszcze będę się musiała wstrzymać...).
My Secret, Big Eye to biała kredka, którą niemal wylizałam. Wykorzystywałam głównie przy makijażach idących w kierunku charakteryzacji. Niestety nie zastyga, więc wymaga utrwalenia czymś pudrowym, ale za tę cenę jest jak najbardziej ok. Będę szukać ideału - obecnie marzę o eyelinerze Nyx (btw - jedna z Was wspominała, że ma się pojawić w Katowicach, wiecie coś więcej?) albo żelowym z Inglota.
Przy okazji sprzątania wygrzebałam z dna szuflady dwa produkty i chciałam o nich z Wami pogadać - o jednym ku przestrodze, o drugim w celu rozwiania moich wątpliwości.
Makeup Revolution, Ultra Face Base Foundation, BB Cream to moje ogromne rozczarowanie. Kiedy go kupowałam te parę lat temu, skusiły mnie w nim 3 rzeczy: napis bb cream (tego typu produkty zaczynały wówczas podbijać internety), cena (w promocji mniej niż dyszka) i czytelny podział kolorystyczny na yellow tone i pink tone bodajże. Mało było o nim wtedy wiadomo, nie trafiłam za bardzo na recenzje, więc brałam w ciemno, Dodatkowo albo przegapiłam skład, albo w ogóle nie było go na stronie, więc nie byłam przygotowana na to, co nastąpiło. Po otwarciu skonstatowałam, że ciut ciemny dla mnie, ale owszem, żółty, więc nie ma tragedii. Zrobiłam podejście na twarzy, ale jakieś to wszystko wydało mi się ciężkie i lepkie, tłustawe. Wtedy naszła mnie pierwsza mądra myśl, że może by tak sprawdzić skład - no i tu jest pies pogrzebany. Pierwsza tradycyjnie woda, a potem jeb! parafina. W między czasie - petrolatum, czyli wazelina i cera alba, czyli wosk pszczeli. Nie jestem jakimś ekspertem od składów, więc moje słowa w tym temacie niech zweryfikują osoby bardziej obeznane, ale coś tam się wyuczyłam w internetach i doszłam do wniosku, że tyle substancji o działaniu okluzyjnym (w tej chwili znalazłam ich jeszcze kilka, ale nawet nie chce mi się analizować całego składu, tamte kojarzyłam już z nazwy) w produkcie typu krem bb to raczej nie za dobrze. W moim przypadku kijowo wręcz. Zrobiłam podejście numer dwa, znów nie byłam zadowolona, ciepłam tym w kąt i udawałam, że nie istnieje. Także ze swojej strony nie polecam.
Co się tyczy Maybelline, Color Tatto, Endless Purple - wersję matową tych cieni w kolorze Creme de nude lubię bardzo i nie mam z nią problemów. Do tego wariantu nie umiałam podejść - jakoś plamiście, nierównomiernie rozkładał mi się na skórze, jakoś to wszystko wyglądało nieładnie i byle jako. Próbowałam na całe powieki, próbowałam jako bazę, próbowałam jako eyeliner - zawsze coś było nie tak. Ponownie - wrzuciłam do szuflady i zapomniałam. Dajcie znać, czy mieliście doświadczenia z tym konkretnym kolorem i jak się Wam nim pracuje.

Na dzisiaj to już wszystko - trochę się rozgadałam pod koniec, ale to już ostatni wpis, jaki uda mi się zamieścić zanim zniknę, więc macie trochę "mięsa" :D.

A jak tam Wasze kwietniowe zużycia? Więcej przybyło czy ubyło?

Buziaki :*


33 komentarze:

  1. Mój ulubieniec, Olejek z Isany:)

    OdpowiedzUsuń
  2. czaiłam się na Healtyhy Mix podczas promocji w Rossmanie. Niestety za ciemne były dla mnie :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Płyn Facelle mnie uczulił, więc więcej do niego nie wrócę. Tonik Ziaji niby ok, ale z tej serii bardziej wolę żel do mycia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Polecam Ci tą pomadkę z Sylveco, jest najlepsza :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Co to znaczy szampon+płyn do mycia? DO czego mycia on jest oprócz włosów? Mi się nazwa płyn do mycia... kojarzy tylko z płynem domycia naczyń, albo podłóg. Ale to chyba nie to? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam i używam tonik z Ziaji. Bardzo go lubię, a olejek pod prysznic używam do mycia pędzli.

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam to Colour Tatto i niestety miałam podobne wrażenia, ale myślałam, że trafił mi się zwyczajnie mało świeży produkt... Maskarę lubię, a Rexona to mój faworyt od lat (ja za to średnio lubię Lady Speedstick ;P). Też czeka mnie denko niebawem, ale jeszcze czekam na resztki produktów :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kilka produktów mamy takich samych :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Sporo z tych kosmetyków miałam, ale najlepiej wspominam Biolove :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zachwalanego przez wszystkich Healthy Mix od Bourjois zawsze chciałam spróbować... Ostatnio przyjrzałam mu się bliżej w Rossmannie, ale faktycznie wszystkie oprócz najjaśniejszego wydawały się dość ciemne. Pozdrowionka:*

    agnesssja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcześniejszą wersję lubiłam bardzo, nie wiem, jak by mi się sprawdziła nowa, ale jestem raczej sceptyczna i chyba się nie zdecyduję... Pozdrawiam również :*

      Usuń
  11. A jak ta Ziaja azs? Warto? Szukam tańszej alternatywy dla Biodermy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo lubię i kupuję regularnie już od lat. Nawilża, szybko się wchłania, nie lepi. Nie ma silnych właściwości natłuszczających (czego ja akurat nie lubię, bo zwykle mnie swędzi po tym mocno skóra). Natomiast nie porównam z Biodermą, bo nie miałam. ;)

      Usuń
  12. Ja właśnie zamówiłam peeling z Sylveco, ciekawe jak się sprawdzi. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten szampon-żel Ziajki to jedno z moich ulubionych, ulepkowato-słodkich myjadeł do ciała. Do mycia głowy mi się nie sprawdza ;) Tak swoją drogą, muszę go kupić bo dawno nie miałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi się podobał ten zapach - lubię takie jedzeniowo-cukrowe aromaty :)

      Usuń
  14. Sporo zużyłaś w kwietniu :) widzę, że mamy podobny gust, większość z tych kosmetyków, mam albo ostatnio zużyłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. U mnie tonik z Ziaji rzeczywiście zmniejszył pory ale jak większość rzeczy z Ziaji niestety kiepski składowo takze po przejściu na naturalne kosmetyki zrezygnowałam z niego. Facelle lubię I stosuję. Natomiast kremik do rąk z Biolove na pewno kupię ponownie chociażby dla samego zapachu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jaki naturalny tonik jest Twoim zdaniem najlepszy? :)

      Usuń