Ostatnio były zakupy, czyli dla równowagi pora pozbyć się zużytych produktów. Postanowiłam, że od tego roku projekt denko będzie miał bardziej systematyczny, comiesięczny charakter. Zapraszam Was na recenzję kosmetyków zużytych w styczniu!
To co już znacie, czyli tradycyjnie:
Ziaja, kuracja dermatologiczna AZS natłuszczająca emulsja do ciała.
Isana, olejek pod prysznic.
Isana, zmywacz do paznokci, wersja zielona (z acetonem).
Lady Speed Stick, 24/7 invisible.
Przechodzimy do części ciekawszej, czyli czego jeszcze nie znacie (za dobrze):
Bielenda, Super Power Mezo Serum stosowałam regularnie, 1-2 razy dziennie w zależności od tego, czy wychodziłam na słońce. Niestety, nie zauważyłam większych efektów. Może minimalnie szybciej goiły się wypryski, ale liczyłam na więcej. Raczej nie wrócę, pewnie poszukam czegoś bardziej konkretnego.
Avon, Anew Vitale był okej. Ze względu na zawartość SPF 25 był niezłą opcją na jesienno-zimowe dni, lekko nawilżał i natłuszczał, więc trzeba mu było dawać chwilę na wchłonięcie. Miał śmieszny "praniowy" zapach. Krzywdy nie zrobił. Raczej nie wrócę, ale rozstajemy się w zgodzie.
Yves Rocher, Aromatyczna mandarynka, peelingujący żel pod prysznic z peelingiem miał mało wspólnego, bo był ultra rzadki, drobinek w środku było niewiele, ale do mycia się nadawał. Niestety, ze względu na swoją konsystencję szybko się skończył i okropnie brudził opakowanie. Nie zawierał SLS, ładnie pachniał (jak cała seria zresztą).
Z tej samej serii krem do rąk - również śliczny zapach, brak parafiny na plus. Lekka konsystencja, szybko się wchłaniał, nawilżał raczej delikatnie. Taki dzienniak do użycia po myciu rąk. W przypadku tej serii chcę pochwalić szatę graficzną - świąteczne opakowania były bardzo ładne.
Isana, intensywny krem do rąk to bardziej konkretny, gęściejszy produkt. Całkiem dobrze radził sobie z nawilżaniem, zostawiał bardzo subtelną ochronną warstewkę (nie parafiny!), która nie przeszkadzała w "korzystaniu z rąk". Niezły produkt w dobrej cenie.
Esent, korund kosmetyczny to coś dla fanek drobnoziarnistych peelingów. Można z niego zrobić konkretny zdzierak. Daje możliwość modyfikowania w zależności od tego, z czym go zmieszamy. Ja wolę chyba bardziej gruboziarniste peelingi, ale nie mam mu nic do zarzucenia.
Lidl, Organic Argan Oil trafiłam na wyprzedaży za jakąś dyszkę, więc grzech nie brać. Pięknie, orzechowo pachniał. Wykorzystałam do demakijażu i masaży.
Batiste, suchy szampon, tropical lubię ten zapach, jest taki świeży i wakacyjny. Czuję w nim kokos, owoce egzotyczne. Batiste pozostaje chyba moim ulubionym suchym szamponem.
Babuszka Agafia, maska do włosów drożdżowa. Bardzo lubiłam jej zapach, ale kompletnie nie jestem w stanie określić, co mi przypomina. Kupiłam z zamysłem nakładania na skalp w celu pobudzenia wzrostu. Niestety, jak zwykle zawiodła moja regularność, więc tych efektów nie ocenię. Nakładałam pod czepek przed myciem. W tej formie nie obciążała włosów, za to na długości były miękkie i wygładzone. Muszę zrobić jeszcze jedno podejście, tym razem bardziej regularne.
Essence, tint do ust (prawdopodobnie) wyrzucam, bo kupiłam wieki temu i nie zużyłam. Kolor miał ładny, ale jakoś nie za ciekawie wyglądał na ustach, nie lubiliśmy się.
Maybelline, Lash Sensational nie wymaga komentarza, zapraszam tutaj.
Zalotka Elite, która mnie skrzywdziła. Dwa razy. Po raz pierwszy, kiedy przez mechanizm sprężynowy "odskoczyła" mi w ręce i wyrwała mi kilka mniejszych rzęs, oraz po raz drugi, kiedy cały mechanizm złamał mi się w rękach. Przy oku. Także tej pani już dziękujemy, za to jej siostra, którą pokazałam Wam w ostatnich nowościach jest o wiele bezpieczniejsza, ponieważ nie ma tam żadnych francowatych sprężyn.
Bell, lady Code, tint wyrzucam z bólem serca, bo ma milion lat. Uwielbiałam go! Miał formę żelowej pomadki. Kiedy zjadła się wierzchnia błyszcząca warstwa, usta pozostawały wybarwione na mocny róż (im więcej warstw się nałożyło, tym mocniejszy). Kolor utrzymywał się wiele godzin, nie odbijał się, nie rozmazywał. Niestety, trafiłam na niego dawno temu na wyprzedaży w Biedronce i od tego czasu nie widziałam. Jeśli gdzieś zobaczycie lub znacie podobny produkt - dajcie znać!
I to już wszystkie produkty, z którymi żegnam się w styczniu. Macie, znacie? Może chcecie polecić jakichś ciekawych następców?
Buziaki :*
Olejku z Isany również używam. Zakupiłam pod prysznic, ale idealnie wymywa gąbkę do makijażu, więc stosuję również w tym celu :D Zmywacz z Isany też kiedyś miałam. Był okey, ale zawsze kupuję coś co jest na promocji :D Używałam antyperspirantu z Lady SpeedStick, ale jednak wolę kulki z Garnier. No i uwielbiam ten zapach Batiste :D Chyba mój ulubiony. Dla mnie to po prostu zapach kokosa ;)
OdpowiedzUsuńU mnie tak samo - olejek do wszystkiego :D Zieloną Isaną ściągam hybrydy. A ten zapach Batiste to czyste wakacje ♥
UsuńAkurat używam tą wersję egzotyczną szamponu Batiste i stwierdzam, że to jeden z najlepszych zapachów szamponów tej firmy! Miałam kiedyś maseczkę drożdżową Agafii i cudnie nawilżała moje włosy, więc jak zużyję moje zapasy, to napewno do niej jeszcze wrócę! :)
OdpowiedzUsuńWidzę kolejną fankę tej wersji zapachowej! :D
UsuńMam to serum z Bielendy. Jak dla mnie super, chociaż chyba po dłuższym stosowaniu gorzej działa :(
OdpowiedzUsuńNo u mnie właśnie szału nie zrobiło, a opinie na necie były dobre :(
UsuńMiałam serum z Bielendy, ale u mnie masakra. Nic nie robiło, a jeszcze zapchało mi cerę :/
OdpowiedzUsuńNo zapychania na szczęście nie zauważyłam, ale szału też nie zrobiło...
Usuńzmywacz z isany jest najlepszy! nigdy nie miałam lepszego
OdpowiedzUsuńNa pewno jest bardzo skuteczny :)
Usuńteż używałam tej maski do włosów drożdżowej ale według mnie jest bardzo niewydajna
OdpowiedzUsuńhttp://mademoiselleshirley.blogspot.com/
Jest dość lejąca, więc szybciej się kończy, to niestety prawda :(
Usuńużywam tej maseczki Babuszki. Moje włosy są po niej mięciutkie i lśniące :) aczkolwiek trudno mi się wypowiedzieć na temat tego, czy faktycznie pobudza wzrost, gdyż nie nakładam jej na skalp :) jeśli zaczniesz używać ponownie, daj znać jak się spisała w tej kwestii u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńMuszę się koniecznie zmobilizować w tej kwestii!
UsuńCiekawe kosmetyki. :) Kiedyś też stosowałam maskę drożdżową, ale jakoś nie zauważyłam spektakularnych efektów. ;P
OdpowiedzUsuńKażdy reaguje inaczej ;)
UsuńLady Speed Stick używam regularnie ;)
OdpowiedzUsuńJa zdradziłam ją na chwilę z czymś innym, ale chyba wrócę z podkulonym ogonem ;D
UsuńYves Rocher uwielbiam, szampon działa cuda
OdpowiedzUsuńKtórą wersję polecasz najbardziej?
UsuńSwoimi recenzjami przekonałaś mnie do produktów Isana. Nigdy po nie nie sięgałam, a przy następnych zakupach je rozważę. Lubię, gdy dobra jakość idzie w parze z ceną :)
OdpowiedzUsuńMają wiele perełek! :)
UsuńJa używam Ziai z kozim mlekiem - całej serii i jestem mega zadowolona :)
OdpowiedzUsuńW Ziai można znaleźć wiele ciekawych produktów w naprawdę dobrych cenach :)
Usuńlady speed stick i olejek z Isany bardzo dobrze znam i lubię ;)
OdpowiedzUsuńWracam do nich często :)
UsuńProdukty Isany są mega fajne :). Maskę Agafii polecam stosować co dwa dni, robiąc masaż skóry głowy- duuuuużo baby hair po niej miałam.
OdpowiedzUsuńTak właśnie muszę zrobić, byle tylko wypracować sobie nawyk...
UsuńZnam tylko szampon Batiste, który kocham <3
OdpowiedzUsuńJest bardzo dobry :)
UsuńWidzę mój ukochany zmywacz Isany :)
OdpowiedzUsuńDaje radę! :)
UsuńWiele z wyżej wymienionych produktów znam :) Moje serce podbiła mascara Lash Sensational od Maybeline :)
OdpowiedzUsuńTo mój ulubieniec roku! :)
UsuńTa Ziaja z pierwszego zdj. fajnie nawilża? Chętnie bym spróbowała, co prawda nie mam AZS, ale mam bardzo suchą skórę z którą się muszę męczyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
U mnie sprawdza się świetnie, ponieważ potrzebuję czegoś nawilżającego, ale do częstego stosowania (jako wspomaganie kuracji maścią), co szybko się wchłania. W tej roli sprawdza się super, ja stosuję po każdym myciu, skóra jest nawilżona, ale nie lepka, ten produkt nie natłuszcza mocno. Myślę, że warto spróbować ;)
UsuńWidzę, że kupiłyśmy tą samą podstawkę do zdjęć :) Z przedstawionych produktów znam olejek pod prysznic z Isany i tusz do rzęs Maybelline. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie ma jak Biedra :D Pozdrawiam również!
UsuńBardzo mnie zaciekawiła maseczka na włosy z drożdży. Myślę, że ją wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMa dobrą cenę i niezłe działanie :)
UsuńOlejek z Isany i zmywacz są dla mnie najlepsze :) Ciekawa jestem tej maseczki z drożdży ;)
OdpowiedzUsuńIsana na wiele perełek!
UsuńTo serum z Bielendy mi bardzo pasowało, ale w połączeniu z kremem z tej serii. Próbowałam ostatnio szampon suchy jakiejś innej firmy, ale nie był tak dobry jak Batiste ;)
OdpowiedzUsuńMoże faktycznie kombo by się lepiej sprawdziło...
UsuńZmywacz Isana mam i bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńReszty nie znam. Ciągle mnie kusza żele Isany ;)
Są tanie i mają piękne zapachy ;)
UsuńWidzę kilku moich ulubieńców: Lady Speed Stick, Lash Sensational, zmywacz z Isany i korund ^ ^. Maskę drożdżową też lubiłam, ten zapach był bardzo fajny, ale też stosowałam ją od czasu do czasu więc nie wiem czy coś zdziałała :D
OdpowiedzUsuńWidzę, że jesteśmy pod pewnymi względami bardzo podobne :D
UsuńOlej arganowy w Lidlu za dyszkę! Niezła cena!
OdpowiedzUsuńNie ma jak wyprzedaże :)
UsuńMuszę w końcu skusić się na jakiś suchy szampon, bo tyle dobrego o nich słyszałam i jestem strasznie ciekawa ich działania :) Naprawdę nie widać go na włosach? :P Boję się, że później na włosach będę miała biały proszek :P
OdpowiedzUsuńKlucz to dobre wyczesanie - jeśli się przyłożysz, to wszystko wygląda ok. Zawsze możesz też kupić wersję dla włosów ciemnych, choć jej nie próbowałam, więc nic nie obiecuję ;)
Usuń