Wieczór w aurze niesamowitości
Mała sala, kawiarnia za dnia. Malutka scena w kącie. Mnóstwo
ludzi, ścisk że się ruszyć nie da. Krzeseł wolnych brak, siedzimy na podłodze.
Godzina 20, gaśnie światło, artysta wchodzi na wysoki taboret postawiony na
środku sceny, a za nim klawiszowiec. Zaczyna się koncert. Po pierwszym utworze
Marek prosi o popielniczkę: 'Przepraszam bardzo, nie radzę sobie z tremą, muszę
się jakoś uspokoić, a środki psychoaktywne są nielegalne, teoretycznie…' Jest
tak zestresowany, że nie jest w stanie wyciągnąć papierosa z paczki, tak mu
drżą ręce. Wygląda jak mały chłopiec uwięziony w ciele 50-latka. Siedzi z
rękami między nogami kurczowo trzymając taboret. Obie nogi podwinięte na
belkach u dołu taboretu. Więc przejdźmy dalej: dym, ciemne pomieszczenie,
światła skierowane na faceta w garniturze siedzącego na taborecie. Siedzę
blisko, widzę jak cały się trzęsie z nerwów. Śpiewa ballady. Nie miłosne, ale o
życiu, o śmierci, o zdradach i samotności. Cały czas ma zamknięte oczy. Czasem
je otwiera i widać, że praktycznie płacze przeżywając śpiewaną balladę. I tak
do końca. ponad godzinę. W przerwach opowiada żart w stylu: 'Musicie mi
wybaczyć, ale od września będę reklamował Żywca. Alkoholik niepijący od 5 lat,
będzie reklamował Żywca. A potem mam zamiar reklamować Wyborową.' Znów zaczyna
śpiewać, mówi ze dedykuje utwór córce, ma 13 lat, ale 13 lat widuje ją tylko w
Internecie, dzięki „cudownemu polskiemu sądowi”. No i oczywiście płaci
alimenty. Niezwykle wysokie. W przerwach mówi o tym, że „Lalkę” grali wczoraj w
nocy. Ci co cierpią na bezsenność: 'chorobę samotności', wiedzą. 'Któż z nas
kiedyś nie był Wokulskim?' . Pod koniec dziękuje: 'Ja wasz uniżony sługa,
dziękuję za zgromadzenie się w tym jakże dziwnym miejscu.' Cały czas zwraca się
do publiczności per przyjaciele i przyjaciółki. Musicie wiedzieć, że w swojej
biografii ma próbę samobójczą, powiesił się na drzewie, ale cudem go
odratowali. Był alkoholikiem przez wiele lat. Pił kilka litrów wódki dziennie.
A nazywa się Marek Dyjak.
bloodandgold
Dzięki Tobie byłem przez chwile na koncercie Dyjaka. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Dyjaka. Już od początku wpisu przeczuwałam, że to o nim, ponieważ sama byłam na kilku jego koncertach, gdzie wspominam to jako niesamowite przeżycie. Każdy kto słucha jego piosenek powinien chociaż raz być na jego koncercie.
OdpowiedzUsuńskądś to znam :) już wtedy mówiłam, że to świetny i klimatyczny tekst!
OdpowiedzUsuń