Dzisiaj zaczynamy nową serię na blogu - nowości kosmetyczne. Będą to wpisy o charakterze haulu, które będą podsumowywać, na co skusiłam się w danym miesiącu. Mam nadzieję, że pomogą mi bardziej kontrolować moje zakupy, wyrównać do "Projektu denko", a Was zainspirują do zakupu ciekawych produktów, podsuną interesujące promocje itp. Zapraszam!
Yves Rocher, żel pod prysznic, Gruszka i kakao pochodził z limitowanej zimowej kolekcji, kiedy go kupowałam był na wyprzedaży - 400 ml kupiłam za niecałą dyszkę, więc okazja całkiem zacna. Bardzo ładnie pachnie, czuć świeżą gruszkę,taką "sorbetową", w tle błąka się tytułowe kakao. Nie zawiera SLS. Jedyne, co mnie mega wkurza w produktach YR, to papierowe naklejki z polską wersją językową. Pod prysznicem momentalnie rozmiękają, robią się obleśne i odłażą w kawałkach. Słabo. Przy okazji zakupów miałam ze sobą ulotkę dla stałych klientów (polecam założyć kartę, wiele bonusów wpada dzięki niej), która zapewniała dowolny wariant zapachowy Mleczka do ciała w pojemności 200 ml. Ja wybrałam Wanilię, ponieważ uwielbiam perfumy z tej linii. Okazało się to strzałem w 10 - balsam pachnie prześlicznie i bardzo intensywnie. Kiedy wieczorem się posmaruję, jeszcze rano zapach jest wyczuwalny na dłoniach. Nawilża umiarkowanie, szybko się wchłania. Nie ma parafiny.
Na Allegro zamówiłam sobie 4 próbki perfum Tesori D'Oriente. Słyszałam, że to niedrogie i przyjemne zapachy, ale jako że ciężko je dostać stacjonarnie, wolałam najpierw przetestować poszczególne zapachy. Przy wyborze kierowałam się tym blogiem. Niezbyt idzie mi opisywanie zapachów, dlatego będę odnosić się do tych opisów. Zdecydowałam się na: Białe piżmo (faktycznie, jest taki mydlany, ale jednocześnie "czysty", ogólnie mi się podoba, choć jeszcze nie jestem pewna, czy jest do końca mój), Egipt (ciepły, przyjemny, zapach zdecydowanie przypadł mi do gustu, choć mam wrażenie, że czuć go na mnie słabiej niż inne), Wanilia i imbir (liczyłam, że będą ciut ostrzejsze, tymczasem to przede wszystkim słodka, cukrowa woń, ale ja lubię takie słodycze, więc jest ok), Lilia Indyjska (nie jestem wielką fanką kwiatowych zapachów, ale ten całkiem mi się podoba, pewnie zrobię do niego podejście na wiosnę). Próbki są spore, ale jednocześnie na tyle małe, że bardzo wygodnie zabrać je do torebki. Przychodzą porządnie zapakowane, z numerkami i kartką z nazwami. Jeżeli nie jesteście pewni, czy dany zapach Wam się spodoba, to idealna opcja. Zestaw 4 kosztuje dyszkę. Z tego, co widzę większość/każdy zapach ma odpowiednik w postaci żelu pod prysznic, mydełka, dezodorantu, kremu do ciała, a nawet płynu do płukania. Czuję się zaintrygowana!
Również na Allegro kupiłam kilka półproduktów od Esent. Nierafinowane masło shea 200 ml, trzeba nabrać odrobinę na dłonie i rozgrzać, wtedy staje się "smarowalne". Używam do demakijażu i nawilżania mocno suchych miejsc. Spirulina, czyli Algi morskie służy do przygotowania maseczek. Przyznam, że to było moje pierwsze podejście do tego produktu i chociaż byłam przygotowana na paskudny zapach, to i tak trochę było ciężko. Ale faktycznie, pierwsze efekty maseczki były pozytywne. Będziemy robić kolejne podejścia. Na koniec Olej laurowy, który ma za zadanie zastąpić mi olejek herbaciany ze względu na podobne własności. Ma mocny zapach liści laurowych i jest dość upierdliwy w stosowaniu - trzeba go mocno podgrzać, żeby się upłynnił. Lepszy byłby mały słoiczek zamiast buteleczki. Niemniej kolejny raz kupuję od tego sklepu i jestem zadowolona - mają dobre ceny, wszystko zawsze przychodzi szybko i nienaruszone.
Suchy szampon Colab, wersja New York to produkt, o którym nie wiem, co myśleć. Złapałam go na promocji w Hebe, to moja pierwsza styczność z tą marką. Batiste przyzwyczaiło mnie do dość sporej ilości białego proszku, który wydobywał się z aplikatora, tutaj jest go zdecydowanie mniej, jest też mniej widoczny przy spryskiwaniu na włosach. Dlatego w sumie nie wiem, kiedy powinnam przestać pryskać i mam wrażenie, że zużyję go zdecydowanie za szybko xD Co do odświeżania - chcę go jeszcze potestować, zanim wydam ostateczny werdykt. Pachnie ładnie, trochę delikatniej niż Batiste, ale i tak jest wyczuwalny na włosach. Evree, Deorepair kupiłam po pozytywnej recenzji w Internecie, skoro miał mieć własności odświeżające i dezodorujące, a do tego lekko pielęgnujące, to uznałam, że to coś dla mnie. Zwłaszcza, że forma sprayu jest bardzo wygodna - psik i możemy działać. Myślę, że byłabym zadowolona, niestety, trafił do mnie chyba zepsuty egzemplarz. Producent każe aplikować go do góry dnem (faktycznie, inaczej nie działa), niestety, wtedy oprócz mgiełki z aplikatora spadają duże krople, tak jakby był rozszczelniony (próby dokręcania nic nie dają). Mam wszystko mokre - kapcie, podłogę... Trochę mnie to zniechęca. Jeśli go znacie, dajcie znać, czy też macie taki problem.
Nie byłabym sobą, gdybym nie kupiła czegoś w Biedronce - jako, że moja poprzednia zalotka umarła śmiercią brutalną (o tym więcej w denku), to musiałam zakupić nową. Akurat pojawiły się taniutkie akcesoria marki Elite, więc kupiłam ten wariant. Zdecydowanie bardziej odpowiada mi w używaniu, brak "odbijającej" sprężyny ułatwia życie, na dodatek ma sprytny patent - do "trzonka" przyczepiony jest taki specjalny wihajster z zapasową gumką, dzięki czemu nie zgubi się tak łatwo w kosmetyczce. Polecam zerknąć! Floslek z kolei zaopatrzył Biedrę w wazelinki i balsamy w fajnych, zimowych zapachach. Ja wybrałam wariant Winter Cookie, który faktycznie ma śliczny zapach ciasteczek korzennych. Wiadomo, że to wazelina, więc skład nie powala, ale do zabezpieczania ust przed zimnem - daje radę ;).
Zakupy z Rossmanna to prawdziwy hit! Niedawno pojawiły się tam kosmetyki nowej marki Live Love, która prawdopodobnie jest kolejną odnogą MUR. Ostatnio w sklepie zobaczyłam na wyprzedaży te dwa produkty - Love Blush & Light Palette oraz Love Blush w odcieniu Joy. Prawdziwym hitem były jednak ceny - paleta kosztowała niecałe 9 zł ( z 35...), a pojedynczy róż - jakieś 3,50 zł! Pierwsze wrażenie robią bardzo dobre, mają niezły pigment, ładne kolory. Za tę cenę zdecydowanie warto!
O kredce Miss Sporty i eyelinerach Golden Rose już czytaliście, więc tylko przypominam linki do recenzji, kolejno od lewej: kredka, brokatowe oraz metaliczne.
Dla blogerów i instagramerów przydatne myślę info - w Biedronce rzucili taniutkie podkładki, które fajnie sprawdzają się do zdjęć, złote trójkąty powyżej to właśnie one. Jest jeszcze chevron w dwóch kolorach, jakieś kwiatki - jest w czym wybierać!
A Wy co ostatnio ciekawego upolowaliście? Jak się zapatrujecie na tę serię?
Buziaki ;*
Wow! Sporo tych nowości :) Bardzo polecam kosmetyki z evree :)
OdpowiedzUsuńMasz doświadczenia z tym sprayem? :)
UsuńKosmetyki Live Love bardzo mnie ciekawią :)
OdpowiedzUsuńWarto zajrzeć do Rossmanna :)
UsuńA myślałam niedawno o kupnie zalotki :) Może w końcu nadszedł ten moment :)
OdpowiedzUsuńTa jest spoko, a kosztuje niewiele, więc nawet jak się z tym nie polubisz (myślę jednak, że tak nie będzie, bo podkręcenie to super sprawa), to nie żal kasy ;)
UsuńPodkładki z Biedry upolowane 😉 lubię te żele z YR pięknie pachną i nie wysuszaja mi skory jak inne produkty
OdpowiedzUsuńKtóry wariant Cię skusił? :)
UsuńLive London kupiłam paletkę cieni, ale nie jestem zachwycona. Ale przypomniałaś mi że miałam wejść na stronę Yves Rocher i rozglądnąć się za peelingiem do rąk, bo już mi się skończył :)
OdpowiedzUsuńCieni akurat nie miałam, więc nie mogę się wypowiedzieć. Miłych zakupów! :)
Usuńbiałe piżmo Tesori to mój ulubiony jesienno-zimowy zapach ;)
OdpowiedzUsuńMa w sobie wiele uroku :)
UsuńSame ciekawe produkty. Kocham kosmetyki YR <3
OdpowiedzUsuńJest wśród nich wiele ciekawych okazów :)
UsuńProdukty YR pewnie ślicznie pachną :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie!
UsuńFajne zakupy tej paletki jestem ciekawa. , a zalotek się boje i nigdy nie używałam ☺
OdpowiedzUsuńTeż się kiedyś bałam, ale jest mnie przerażająca, niż wygląda ;) Spróbuj, może zakochasz się tak jak ja!
UsuńPrzypomniałaś mi żeby kupić spray do stóp Evree ;) Maxineczka go bardzo chwaliła ;)
OdpowiedzUsuńDlatego się skusiłam, tylko to opakowanie mnie masakrycznie wnerwia...
UsuńŚwietne zakupy ;)
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńSporo tego :) Uwielbiam Golden Rose i Evree <3
OdpowiedzUsuńAle denko też szykuje się duże, więc czuję się rozgrzeszona :D
UsuńBardzo chętnie będę tutaj zaglądać ;) Zawsze poszukuje pomysłów jakie kosmetyki kupić :)
OdpowiedzUsuńMiło mi Cię zainspirować :)
UsuńBalsamy z Yves Rocher bardzo lubimy - szczególnie tę nową serie i jej zapachy :D Mamy okazję zobaczyć Pani bloga po raz pierwszy, gratulujemy i będziemy zaglądać częściej! :) Zapraszamy Panią i czytelników do wzięcia w udziału w konkursie walentynkowym, w którym można wygrać perfumy Carolina Herrera Good Girl, Armani Acqua Di Gio Profumo oraz voucher. http://wisebears.pl/konkurs-walentynkowy/ Trzymamy kciuki i pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńLubie produkty YR i wpisy typu haul
OdpowiedzUsuńobserwuje
http://mademoiselleshirley.blogspot.com/
O dużo tego.Seria bardzo mi się podoba, uwielbiam oglądać co kupili inni.
OdpowiedzUsuńMożna coś podpatrzyć :)
UsuńOstatnio nabyłam paletke z live love i jestem z niej całkiem zadowolona, ma całkiem niezłą pigmentacje i ciekawe kolory :) Obserwuje :) Zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńJest całkiem przyjemna ;)
UsuńSporo tego, ale tylko dla dam. Uciekam stąd;p
OdpowiedzUsuńUmyć się może każdy ;D i zadbać o stopy też!
UsuńUwielbiam masło shea ;) bardzo lubię ten sprej do stóp ;)
OdpowiedzUsuńJa lubię je coraz bardziej :)
UsuńWow te ceny produktów Live Love to szok, aż żal byłoby za tą cenę tego nie kupić ;) Zazdroszczę ;) Mam kilka produktów MUR i jestem z nich zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńTeż byłam w szoku :D MUR to jedna z moich ulubionych marek makijażowych :)
Usuń